Aneta Nowakowska ma trójkę dzieci - 12-, 5- i 3-letnie. I sądowy nakaz eksmisji z zajmowanego mieszkania przy ul. Skibińskiej. Będzie musiała je opuścić najpóźniej do końca marca ale nie ma dokąd się wyprowadzić. Do mieszkania przy Skibińskiej wprowadziła się w 2010 r. Przyznaje, że zajęła je bezprawnie ale tłumaczy, że nie miała wyjścia. - Od 2002 starałam się o mieszkanie socjalne. Bez skutku. W marcu 2010 r. musiałam się wyprowadzić z zajmowanej stancji. Nie miałam się gdzie podziać z dziećmi. Wiedziałam o tym lokalu, który, ze względu na zły stan techniczny, był wyłączony z użytkowania. I się wprowadziliśmy. Gdybyśmy tego nie zrobili, mieszkanie i tak stałoby puste - opowiada.
W podobnej sytuacji jest pani Marta. Wychowują z mężem córkę i syna chorego m.in. na padaczkę. Jej rodzina zajęła w 2011 r. pusty lokal na ul. Mełgiewskiej.
Artur Cichoń, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych mówi, że tylko w ub. r. było w Lublinie ok. 40 takich samowolnych zajęć miejskich lokali. Jak podkreśla większość z nich nie była wyłączona z użytkowania ale mieli się tam wprowadzić nowi lokatorzy. - Dlatego ci ludzie szkodzą głównie tym, którzy cierpliwie czekają w kolejce na mieszkania socjalne - uważa rzecznik. Cichoń dodaje, że w takich sytuacjach ZNK nie ma wyjścia i kieruje sprawy na policję, potem jest wniosek do sądu o eksmisję. - Nie możemy legalizować samowoli - podkreśla.
Jednocześnie osoby, które samowolnie zajmują lokale, zamykają lub co najmniej znacznie wydłużają sobie drogę do otrzymania później mieszkania z zasobów gminy.
Problemy rozwiązałaby większa ilość mieszkań socjalnych i komunalnych. W Lublinie na takie lokale w czeka około 5 tys. rodzin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?