Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tropie tajemnicy księgozbioru lubelskiej Jesziwy

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
Losy Bursztynowej Komnaty, czy złotego pociągu co jakiś czas rozpalają do czerwoności opinię publiczną. Lublin również ma swoją tajemnicę, która zawiera się w pytaniu: co się stało z księgozbiorem Jesziwy? Na szczęście w tym przypadku trop nie wiedzie na spiskowe manowce, bo dzięki Ośrodkowi „Brama Grodzka - Teatr NN”, nie tylko możemy odkryć prawdę, ale także zajrzeć w zasoby samego księgozbioru. Opowiada nam o tym Piotr Nazaruk z Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr NN”.

Zanim porozmawiamy o samym księgozbiorze, proszę opowiedzieć o genezie i historii Jeszywas Chachmej Lublin.
Jesziwa była wielkim projektem rabina Mejera Szapiry. Projekt ten zakładał budowę największej i najnowocześniejszej Jesziwy na świecie, która miała kształcić przyszłe pokolenia rabinów. Lublin nie był miejscem oczywistym na budowę uczelni talmudycznej, bo musimy pamiętać, że uznawano go, mimo wszystko, za miasto prowincjonalne. O tym, że Jesziwa zostanie zbudowana właśnie tu przesądziły wielkie tradycje talmudyczne z dawnego okresu (w Lublinie mieszkali wybitni znawcy Talmudu, m.in. Szalomon Szachna i Salomon Luria) i długa historia gminy żydowskiej. Szapiro w poszukiwaniu funduszy na budowę Jesziwy objechał całe Stany Zjednoczone. W efekcie uczelnia została zbudowana głównie za dolary od darczyńców z USA, chociaż zbiórki organizowano także w całej Polsce, w Lublinie również. Był to naprawdę duży zryw, dzięki któremu budynek Jesziwy wzniesiono dość szybko – kamień węgielny położono w 1924 r., a budowę gmachu zakończono wiosną 1930 r. Iście tytaniczny wyczyn! Powstał bardzo nowoczesny, jak na tamte czasy, budynek wyposażony w instalacje i przyłącza.

Czy można postawić tezę, że nowoczesność i funkcjonalność budynku spowodowała, że Niemcy go nie zniszczyli?
Myślę, że jak najbardziej jest to teza uprawniona. Zresztą, takie prawdopodobieństwo zachodzi także w kilku innych przypadkach. Przykładowo, Niemcy wkraczając do szpitala żydowskiego byli zaskoczeni jego nowoczesnym charakterem.

Co wiemy o kompletowaniu księgozbioru i co się w nim znajdowało?

Stworzona z rozmachem uczelnia talmudyczna musiała mieć bibliotekę religijną, która by jej dorównywała. Zmysł był taki, by zebrać w niej 100 tys. woluminów. Tworząc księgozbiór organizowano zbiórki – i tak np. chłopcy w Łodzi postawili sobie za cel, że do końca danego miesiąca zbiorą 10 tys. książek i wyślą je do Lublina. W prasie żydowskiej drukowano ogłoszenia mówiące o tym, że jeśli ktoś zbierze odpowiednią ilość książek, to jego nazwisko zostanie uhonorowane stosowną tabliczką. Rabin jednej z nowojorskich synagog przepisał na lubelską Jesziwę aż 4 tys. książek. W 1933 r. umiera rabin Szapiro i wówczas jego prywatna biblioteka także powiększa zbiory księgozbioru. Widać to na samych książkach, które oprócz pieczęci Jesziwy, mają pieczęć Szapiry, a niekiedy również jego odręczne adnotacje. Zakładanych 100 tys. woluminów nie zebrano, ponieważ uczelnia funkcjonowała tylko 9 lat, niemniej jednak w księgozbiorze znalazło się od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy tomów.

Jakie było kryterium definiujące ten księgozbiór?

Religijne, bo przecież miała to być biblioteka przeznaczona do studiów nad judaizmem. Dlatego też wśród jej zbiorów znajdziemy Talmud, komentarze talmudyczne, Pismo Święte, jak również dzieła tworzone na przestrzeni wieków przez rabinów dotyczące moralności czy zasad judaizmu. Nie było w księgozbiorze dzieł w języku polskim, nawet w jidysz pojawiały się rzadko, a dominowały dzieła religijne pisane w języku hebrajskim. Zresztą, sam Szapiro i bibliotekarze czuwali nad tym, które z dzieł można włączyć do biblioteki.

W jakich okolicznościach księgozbiór zaginął?

Sporą rzeszę zwolenników, ze względu na swoją symbolikę, ma historia o pokazowym spaleniu biblioteki. W 1940 r. Niemcy mieli wywlec wszystkie książki na dziedziniec Jesziwy i spalić ją w wielogodzinnej upiornej pożodze. Są nawet rysunki ukazujące artystyczną wizję tego spalenia, gdzie nad palącym się stosem książek krążą duchy rabinów z przeszłości. Jednak ta wersja nie trzyma się kupy i nie ma potwierdzenia ani w dokumentach, ani w relacjach. Nie wiem, jak Niemcy mieliby spalić w 1940 r. bibliotekę, skoro rok później zatrudnili Arona Lebwohla, rabina i absolwenta Jesziwy, do skatalogowania jej zbioru. Poza tym, księgozbiór miał ogromną wartość materialną, co jest kolejnym argumentem przeczącym hipotezie o jego unicestwieniu. Wiele książek pochodziło sprzed kilku wieków, stanowiąc tym samym rzecz zupełnie bezcenną! Niemcy nie tylko nie zniszczyli księgozbioru, ale bardzo dokładnie go zabezpieczyli. Nie wiemy jednak, jaki mieli wobec niego plan.

Wydaje się też, że gdyby Niemcy chcieli zniszczyć księgozbiór to dokonaliby tego w sposób pokazowy, publiczny…

Z pewnością, gdyby biblioteka została zniszczona to byłoby to udokumentowane zdjęciami. Niemcy przecież już wtedy dysponowali technologią umożliwiającą robienie kolorowych zdjęć, a więc takie wydarzenie byłoby dla nich idealną okazją propagandową. Poza tym, tuż po wyzwoleniu Lublina, zaczęły pojawiać się dokumenty, relacje prasowe i relacje pracowników biblioteki mówiące o tym, że księgozbiór Jesziwy przetrwał. Pojawia się nawet konkretna liczba: 40 tys. książek. Trudno powiedzieć, czy była to liczba rzeczywista, czy szacunkowa, niemniej jednak informacja ta pokazywała, że księgozbiór istnieje. Znajdował się w gmachu przy ulicy Narutowicza, tam, gdzie obecnie mieści się Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. H. Łopacińskiego. Potem trafił pod opiekę Komitetu Żydowskiego (przemianowanego wkrótce na Wojewódzki Komitet Żydowski), instytucji działającej przy PKWN, która (przynajmniej w teorii) miała być rzecznikiem ocalałych Żydów. Następnie, w 1946 r. Komitet wysyła księgozbiór do Warszawy. I tu się ślad urywa…

Ślad się urywa, mijają dekady i do akcji wkracza pan…

Przeglądałem protokoły Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego w Lublinie i tam była wyraźna informacja, że księgozbiór Jesziwy trafił do Warszawy, a konkretnie do Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej, która później przekształciła się w Żydowski Instytut Historyczny. I faktycznie, przeglądając cyfrowe zasoby tego Instytutu trafiłem na kilka książek z wyraźnymi pieczątkami lubelskiej Jesziwy. Na nieco ponad sześćset starodruków żydowskich zdigitalizowanych przez ŻIH, 130 miało pieczątkę lubelskiej Jesziwy. Jest wielce prawdopodobne że książek z taką pieczątką jest w zasobach ŻIH dużo więcej, choć z całą pewnością nie ma tam całego księgozbioru.

Skąd ta pewność?

W 1947 r. Polskę odwiedziła delegacja Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, która miała plan zebrania z Europy ocalałego dziedzictwa żydowskiego. Z Polski wysłano wówczas do Izraela ok. 90 tys. książek, wśród których na pewno była część zbioru Jesziwy. Kilkadziesiąt takich książek udało mi się namierzyć w zbiorach Biblioteki Narodowej Izraela, a prawdopodobnie jest ich tam dużo więcej. Nie wszystkie są dostępne w wersji cyfrowej, więc żeby je odnaleźć trzeba by pojechać do Izraela i przeprowadzić niezwykle żmudne poszukiwania. Mówimy tu jedynie o Bibliotece Narodowej, bo pozostała część, która znalazła się w Izraelu, uległa rozproszeniu – książki trafiły do małych bibliotek i szkół religijnych.

Część z księgozbioru krąży po aukcjach internetowych. Próbował pan oszacować ile z tych książek można znaleźć w internecie?

Namierzyłem ok. 50. woluminów, aczkolwiek musimy pamiętać, że aukcje są płynne – raz cos się pojawia, raz znika. Trudno oszacować ile z książek lubelskiej Jesziwy trafiło w ręce prywatne, można jednak stwierdzić, że na aukcjach osiągają ogromne ceny. I to nie ze względu na swój wiek i treść, ale dlatego, że mają pieczątkę Jesziwy. A już te pozycje, które mają odręczne zapiski Szapiry kosztują nawet kilka tys. dolarów.

Na bazie pana poszukiwań Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” uruchomił niedawno Cyfrową Bibliotekę Jesziwy. Co możemy w jej ramach zobaczyć?

Niestety, nie ma możliwości sprowadzenia księgozbioru Jesziwy do Lublina. W naszym mieście fizycznie jest tylko 5 książek z tej biblioteki – są własnością gminy żydowskiej i znajdują się w swoim mateczniku, w Jesziwie. Dlatego chcieliśmy zebrać, to co jest rozproszone po świecie i w jakiejś postaci przywrócić bibliotekę Lublinowi. W tej chwili w Cyfrowej Bibliotece Jesziwy można znaleźć prawie 260 książek, wraz z opisem i odnośnikami do poszczególnych bibliotek. Mam nadzieję, że projekt będzie się rozrastał. 260 książek to wprawdzie nie dużo, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno nie mieliśmy nic, uważam, że jest to dobry punkt wyjścia. Poza tym, zbiór który zebraliśmy już w jakiś sposób obrazuje, co dla rabina Szapiry i innych nauczycieli było ważne i co szczególnie akcentowali.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski