Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadia K. dłużej pozostanie w areszcie. Trwa proces Ukrainki oskarżonej o usiłowanie zabójstwa dziecka

Piotr Nowak
Piotr Nowak
PN
Urodziła w toalecie, córkę włożyła do kosza. Dziewczynkę uratowały koleżanki z pracy. Nadia K. zarzeka się, że nie chciała śmierci dziecka. Proces 38-latki toczy się przed Sądem Okręgowym w Lublinie.

Areszt dla Ukrainki kończy się we wtorek, dlatego podczas piątkowej rozprawy obrońca złożył wniosek o jej uwolnienie. Uzasadniał to tym, że sąd przesłuchał już większość świadków, więc oskarżona nie będzie mogła wpływać na wyniki toczącego się postępowanie. Jednak sędzia Mirosław Brzozowski był innego zdania.

- Istnieją przesłanki, które uzasadniają stosowanie aresztu – przyznał i wydłużył okres przebywania Nadii K. w areszcie do 13 stycznia. Swoją decyzję uzasadnił zagrożeniem wysokim wymiarem kary i obawą ucieczki oskarżonej z terytorium Polski. W takim przypadku prowadzenie postępowania byłoby utrudnione.

Nadii K. grozi dożywocie za usiłowanie zabójstwa. Taki zarzut postawiła jej prokuratura. Przypomnijmy, 38-latka pracowała w przetwórni owoców i warzyw w Milejowie. 25 lipca urodziła w zakładowej toalecie. Tam odnalazły ją siostra i inne pracownice. Dziecko leżało w koszu na śmiecie. Kobiety wydobyły dziecko z pojemnika, udzieliły mu pierwszej pomocy i okryły. W trakcie całego zajścia Nadia K. była obojętna.

Ratownicy medyczni odwieźli noworodka do szpitala w Świdniku. Na ostatniej rozprawie zeznawał 48-letni lekarz, który opiekował się dzieckiem. Stwierdził on, że gdyby stan dziewczynki był cięższy, nie trafiłaby ona do Świdnika, tylko prosto do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie.

- Dziewczynka i matka w momencie przyjęcia nie były w tak złym stanie, jak mogłyby to wynikać z doniesień medialnych – zeznał 48-letni lekarz podczas piątkowej rozprawy.

Po zakończeniu leczenia noworodek został skierowany do rodziny zastępczej. Nadia K. usłyszała zarzuty i trafiła do aresztu. Jej proces ruszył 18 września. - Nie chciałam zabić dziecka. Ja na nie czekałam – zarzekała się podczas pierwszej rozprawy.

We wrześniu przed sądem zeznawało ośmioro świadków. Trzech kolejnych zostało wezwanych na piątek, jednak w sądzie stawił się tylko jeden. Drugi, ratownik medyczny, nie podał usprawiedliwienia, więc sąd nałożył na niego karę porządkową w wysokości 300 zł. Kolejny świadek ma złamaną nogę i zostanie przesłuchany w miejscu zamieszkania.

Sąd zarządził przerwę w rozprawie. Kolejne posiedzenie odbędzie się 13 listopada. Do tego czasu biegły lekarz ma przygotować opinię. Ma ona rozstrzygnąć, czy w wyniku działania lub braku działania oskarżonej doszło u dziecka do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski