Najmłodsi uczniowie powoli wracają do lubelskich szkół. „Czekałem na ten moment". Zobacz zdjęcia

- Strach - oczywiście jest, ale wierzę że szkoła zadba o sterylne warunki i moje dziecko będzie bezpieczne – mówi mama 9-letniego Kacpra z Lublina.

- Czekałem na ten moment. Mam co prawda obawy, ale izolacja i zamknięcie w domu nie służyło mojemu dziecku – dodaje ojciec innego ucznia jednej z lubelskich szkół.

W poniedziałek w placówkach znowu pojawili się uczniowie. Nie obyło się bez incydentów i emocji. - Jeden z uczniów zaczął skarżyć się na ból głowy. Opiekunowie od razu ponownie zmierzyli mu temperaturę i okazała się podwyższona. Na szczęście, byliśmy przygotowani na taką ewentualność. Dziecko zostało umieszczone w izolatce, a rodzice i odpowiednie służby szybko poinformowane - relacjonuje Marek Krukowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 51 w Lublinie.

Placówki mają za sobą specjalne przygotowania. Funkcjonują też inaczej niż przed pandemią. - Udostępniliśmy więcej sal, wszystkie są na bieżąco dezynfekowane. Uczniowie mogą korzystać też z większej liczby wejść - wymienia dyrektorka jednej z miejskich szkół.

Lubelski ratusz zapewnia, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.

- Szkoły prowadzone przez miasto zostały przygotowane do zapewniania opieki i prowadzenia zajęć, zostały wprowadzone wytyczne przeciwepidemiczne Głównego Inspektora Sanitarnego. Wszystkim uczniom przed wejściem do szkoły mierzona jest temperatura – mówi Monika Głazik z biura prasowego ratusza.

Wedle wspomnianych wymogów GIS w szkołach zachowane muszą być wszelkie środki ostrożności m.in. sale i sprzęt należy na bieżąco dezynfekować, grupy nie mogą przekraczać 12 osób, należy unikać dużych skupisk, przedmioty których nie można skutecznie zdezynfekować muszą zostać usunięte z sal.

- Rozumiemy, że nie jest to komfortowa sytuacja dla dzieci, poprosiłem więc personel o jeszcze większą empatię i troskę - deklaruje dyrektor Krukowski.