Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

125 lat temu urodziła się najdrożej sprzedawana polska malarka. "Zielone Bugatti to element jej mitu. Ona nawet nie miała tego samochodu"

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Tamara Łempicka była niezwykle barwną postacią, która wspaniale uosabiała ducha lat 20.
Tamara Łempicka była niezwykle barwną postacią, która wspaniale uosabiała ducha lat 20. Fot. Joanna Grabarczyk/© Tamara de Lempicka Estate LLC : www.TamaraDeLempickaEstate.com
Legenda głosi, że Polką chciała być z wyboru. Do tego stopnia, że sfałszować miała swój akt urodzenia, wpisując w nim jako miejsce urodzenia Warszawę zamiast Moskwy... To, co wiemy o niej na pewno, to że 16 maja 1898, czyli 125 lat temu, przyszła na świat. Nieszablonowa osobowość dwudziestolecia międzywojennego, malowała obrazy, które dziś osiągają zawrotne ceny. „Portret Marjorie Ferry” w 2020 roku sprzedano za 16 milionów funtów, co stanowiło równowartość niemal 83 milionów złotych. Tym samym jest to najdroższe w historii polskie dzieło sztuki, jakie zostało sprzedane poza granicami kraju, a nazwisko Tamary Łempickiej znane jest koneserom malarstwa na całym świecie.

Rok 2022 przyniósł wiele okazji, by polscy miłośnicy malarstwa mogli nacieszyć się obcowaniem z niepodrabialnym stylem Łempickiej. W Polsce odbyły się wówczas aż trzy wystawy jej prac.

- Sukces Łempickiej miał miejsce w dużej mierze w latach 90., około dekadę po śmierci artystki. Wtedy jej obrazy zaczęli kupować bardzo zamożni ludzie: Madonna, Jack Nicholson czy Barbra Streisand. W efekcie dzieła Łempickiej w krótkim czasie stały się tak drogie – ceny sięgały milionów dolarów – że przestały być szeroko dostępne dla mniej majętnych miłośników sztuki – wyjaśnia Artur Winiarski, kurator wystawy „Tamara Łempicka a art deco”, która była organizowana w muzeum Villa La Fleur.

Dotychczas w polskich zbiorach państwowych znajdował się tylko jeden obraz Łempickiej. Eksponowany był w Muzeum Narodowym w Warszawie. Potem zakupiono jeszcze jedną z jej prac. Na stałe podziwiać ją można w Muzeum Mazowieckim w Płocku.

Tamara Łempicka: mistrzyni budowania marki osobistej

O pomnikowe ujęcie artystki nie było trudno. Tamara Łempicka przedstawiała się nie tylko jako wybitna artystka, ale również jako niezwykle skuteczna menedżer własnego wizerunku.

Jako dziecko przyszła gwiazda malarstwa jest długowłosą blondynką, przywodząca na myśl wróżkę. Nazywa się Tamara Gurwik-Gorska. Za parę lat świat pozna ją jako Tamarę Łempicką.

Pochodzi z dość zamożnej rodziny. Urodziła się w 1898 roku prawdopodobnie w Moskwie, ale dorastała w Warszawie, wychowywana przez swoją matkę oraz dziadków z jej strony. Przez całe życie podkreślała swoją polskość – do tego stopnia, że najprawdopodobniej sfałszowała swoją metrykę urodzenia, wpisując jako miejsce narodzin Warszawę, a nie Moskwę. Jest dziewczynką z tak zwanego „dobrego domu”. Młoda Gurwik-Gorska zafascynowana jest swoją babcią, Klementyną Dekler – damą światową i obytą. Dziewczynka często chowa się za tapczanem, skąd ma doskonały widok na salon. W ukryciu z zachwytem słucha dźwięków fortepianu, jakie z instrumentu wydobywa Klementyna. Obserwuje ją i chłonie ten obraz. Zafascynowana tym, co widzi, rysuje jedno z pierwszych swoich dzieł – „Kobietę przy pianinie”. Fascynacja muzyką, zaszczepiona w niej przez babcię, owocuje tym, że Tamara uczy się grać na fortepianie. Jak sama jednak wspomina – było to jedynie rzemiosło artystyczne, nie sztuka. Tymczasem młoda kobieta chce więcej.

Talent dziewczynki ujawnia się wcześnie, już około 10. roku życia. Mała Tamara z ogromną uwagą studiuje kompozycje roślinne. Jest niezwykle czuła na detal, co widać już w zaprezentowanych pierwszych pracach artystki. John Ruskin, angielski krytyk sztuki, powiedział kiedyś, że „jeśli ktoś umie namalować liść, potrafi namalować cały świat”.

Tamara, rysując tę pracę, miała około dziesięciu lat. Już wtedy ujawniło się jej zainteresowanie modą i ogromna czułość na detal, co będzie stałym elementem
Tamara, rysując tę pracę, miała około dziesięciu lat. Już wtedy ujawniło się jej zainteresowanie modą i ogromna czułość na detal, co będzie stałym elementem przewijającym się w jej twórczości. Fot. Joanna Grabarczyk/© Tamara de Lempicka Estate LLC : www.TamaraDeLempickaEstate.com

- Ta praca – „Pocałunek” - została namalowana w 1908 roku w Warszawie. Proszę zwrócić uwagę, jak szczegółowo młoda artystka odwzorowała ówczesny strój! To zainteresowanie modą będzie jej towarzyszyło w zasadzie całe życie i znajdzie odzwierciedlenie w jej twórczości - komentuje jedną z najwcześniejszych prac małej Tamary dr Artur Winiarski.

Gęsi na salonach

Tamara Łempicka, dzięki arystokratycznemu pochodzeniu swojej rodziny, często bywa w Sankt Petersburgu. Zazwyczaj zatrzymuje się u swojego wujostwa nazwiskiem Stifter. Dzięki związkom jej rodziny z rosyjskimi arystokratami, dziewczyna nierzadko uczestniczy w balach i przyjęciach. Pewnego razu, zaproszona na „wyjątkowo dorosły” bal kostiumowy, piętnasto- czy szesnastoletnia Tamara po długim namyśle decyduje się na przebranie chłopki. Aby uwiarygodnić swoją kreację, na salę balową zabiera ze sobą dwie żywe gęsi. Ptactwo, zetknąwszy łapki z wypolerowaną podłogą, zaczyna się ślizgać, gęgając przy tym wniebogłosy. Zgromadzeni goście wybuchają serdecznym śmiechem i nagradzają ten występ oklaskami. Swoim „wejściem gęsi” (wszak trudno nazywać je „wejściem smoka”) Tamara zwraca uwagę przystojnego młodego prawnika, Tadeusza Łempickiego, którego cała sytuacja rozbawiła niemal do łez. W 1916 roku Tadeusz zostaje mężem przyszłej artystki. Niedługo po ślubie na świat przychodzi ich jedyna córka, Kizette. Spokój młodych rodziców nie trwa długo – w 1917 roku wybucha rewolucja bolszewicka. Mąż Tamary Łempickiej zostaje aresztowany za działalność kontrrewolucyjną. W rezultacie, by ocalić życie, młode małżeństwo ucieka w 1918 roku do Paryża – miasta artystów, który podobnie jak Tamara, doświadcza jeszcze traumy spowodowanej I wojną światową. Łempicka, przyzwyczajona do zbytków i luksusu, ciężko znosi przeprowadzkę na poddasze i mieszkanie całą rodziną w jednym tylko pomieszczeniu. Z tego okresu pochodzi obraz oddający jedno z miejsc, w którym przyszło się jej zatrzymać. To jej malowidło „Pracownia” z 1924 roku.

Artystka długo waha się, czym zająć się zawodowo. Być może nie znalibyśmy Tamary Łempickiej – malarki, gdyby nie wpływ jej młodszej siostry Adrienne. Siostra Tamary Łempickiej była niezwykle ambitną osobą. W przeciwieństwie do Tamary, wyróżniała się umysłem ścisłym i znana była ze znakomitego planowania. Te predyspozycje popchnęły ją w stronę architektury. Jako jedna z pierwszych kobiet otrzymała w latach 20. dyplom architekta, studiując pod okiem ówczesnej gwiazdy w dziedzinie architektury, Roberta Mallet-Stevensa, słynącego z projektowania nietuzinkowych willi. To Adrienne doradziła Tamarze, by powróciła w Paryżu do swojej starej pasji, jaką było malarstwo. Za namową siostry, przyszła ikona art deco rozpoczyna naukę w Akademii Ranson w dzielnicy Montparnasse, która w owym czasie jest centrum artystycznym Paryża. Nauczycielami Tamary byli znani francuscy malarze – Maurice Denis i André Lhote. Szczególnie ten drugi spośród jej nauczycieli bardzo lubił łączyć tradycję malarską z nurtem kubistycznym.

To jest wczesna praca Tamary Łempickiej pt. „Macierzyństwo”. Obraz dobrze ukazuje, jak artystka wykorzystywała nowoczesne formy malarskie. Praca jest
To jest wczesna praca Tamary Łempickiej pt. „Macierzyństwo”. Obraz dobrze ukazuje, jak artystka wykorzystywała nowoczesne formy malarskie. Praca jest bardzo ciekawa: zbudowana jest z form geometryzujących, lecz bardzo dokładnie obrazująca zainteresowanie artystki rytmiką kolorystyczną czy rytmiką powtarzających się form, sprowadzonych do elipsoidalnych form. Fot. Joanna Grabarczyk/© Tamara de Lempicka Estate LLC : www.TamaraDeLempickaEstate.com

Początki malarstwa Tamary Łempickiej utrzymane są w duchu kubizmu.

Początki art déco

Początek lat 20. XX wieku przyniósł kubizmowi dosyć dużą popularność. Nurt ten przechodził właśnie z fazy syntetycznej, a jego geometryczne formy można odczytać w architekturze czy w designie z tamtego okresu. Z niego rodzi się około połowy lat 20. art déco, które jest pomostem pomiędzy kubizmem a powrotem do tradycji.

- To, co dzisiaj rozumiemy jako bardzo szeroko pojęte art déco, to jest wymysł lat 60. czy 70. Tamara Łempicka wraz ze swoją twórczością została odkryta w latach 70. Zwrócili się do niej studenci francuscy, zafascynowani latami 20. Artystka mieszkała już w Ameryce. Ci studenci zrealizowali pierwszą wystawę jej prac w Paryżu w późnych latach 70., kiedy wzbierała fala zainteresowania latami 20. To wówczas powstało to określenie art déco. Wcześniej takie pojęcie nie funkcjonowało. Nazwę wzięto od wystawy sztuk dekoracyjnych z 1925 roku – Międzynarodowej Wystawy Sztuk Dekoracyjnych. Nawiasem mówiąc, Łempicka nie wystawiała tam swoich prac – tłumaczy Artur Winiarski.

Tamara Łempicka chce być na czasie. W Paryżu trafia do środowiska, gdzie moda jest bardzo ważna – a rewolucja w ubiorze wręcz „eksploduje” na oczach artystki. Szereg swoich inspiracji malarka czerpie z czasopism modowych, które skrzętnie przegląda. Szybko też sama zaczyna uosabiać ducha lat 20. i rodzącej się nowoczesności.

- „Autoportret w zielonym Bugatti” jest autokreacją. Z jednej strony pokazuje artystkę jako kobietę nowoczesną, z drugiej strony kreuje mit, jaki tworzyła wokół siebie Łempicka. Ona nawet nie posiadała tego Bugatti! - wyjaśnia historyk sztuki.

- Tamara maluje ten niewielki w gruncie rzeczy obraz i umieszcza go na okładce poczytnego czasopisma modowego dla kobiet. Zyskuje dzięki temu zabiegowi bardzo szerokie pole rażenia, bo trafia do wielu odbiorców ze swoją sztuką. „Die Dame” było międzynarodowym czasopismem. Dwa jej obrazy znalazły się na okładkach tego magazynu: jeden to właśnie z „Autoportret w zielonym Bugatti” z 1929 roku i wydanie z kolejnym jej dziełem, z 1930 roku, zatytułowanym „Kobieta w błękitnej sukni” – zdradza Winiarski.

Perfekcjonizm – w życiu i w sztuce

Tamara Łempicka wspominana jest przez rodzinę jako perfekcjonistka. Wspólnie spożywane posiłki musiały odbywać się przy idealnie nakrytym stole i nic nie mogło uchybiać etykiecie. Ta drobiazgowość artystki widoczna jest w różnych dziedzinach życia malarki, choć najwyraźniejsze odzwierciedlenie znalazła najprawdopodobniej w jej sztuce.

- Łempicka bardzo często koncentruje się na małych formatach. Opracowuje je niezwykle precyzyjnie i przywiązuje do każdego detalu wielką wagę. Jej studium do martwej natury z muszlami, czyli obraz „Perła”, to świetny przykład tego malarskiego perfekcjonizmu. Malując go, artystka ma już ponad 50 lat, ale ciągle podchodzi do malarstwa z takim zadziwieniem, które ciągle każe ćwiczyć jej precyzję ręki w oddawaniu refleksów i niuansów kolorystycznych – tłumaczy Artur Winiarski.

- Łempicka bardzo często koncentruje się na małych formatach. Opracowuje je niezwykle precyzyjnie i przywiązuje do każdego detalu wielką wagę. Jej studium
- Łempicka bardzo często koncentruje się na małych formatach. Opracowuje je niezwykle precyzyjnie i przywiązuje do każdego detalu wielką wagę. Jej studium do martwej natury z muszlami, czyli obraz „Perła”, to świetny przykład tego malarskiego perfekcjonizmu. Artystka malując go ma już ponad 50 lat, ale ciągle podchodzi do malarstwa z takim zadziwieniem, które ciągle każe ćwiczyć jej precyzję ręki w oddawaniu refleksów i niuansów kolorystycznych – tłumaczy Artur Winiarski. Fot. Joanna Grabarczyk/© Tamara de Lempicka Estate LLC : www.TamaraDeLempickaEstate.com

Szczególną uwagę zwraca też „Martwa natura z jajkami” z 1941 roku. Więcej informacji o nim, a także o wspominanych w tekście obrazach, znaleźć można w galerii zdjęć ilustrujących niniejszy artykuł.

Tamara Łempicka: skandalistka

Artystka wiedzie w Paryżu życie niezwykle intensywne. Na przełomie lat 20. i 30. odchodzi od mieszczańskiego modelu rodziny i... kreuje swój wizerunek nowoczesnej, profesjonalnej artystki. Bardzo ciężko pracuje.

- Te jej obrazy, o których rozmawialiśmy, wymagały naprawdę tytanicznej pracy – zauważa Winiarski.

Wieczory artystka spędza natomiast w nocnych lokalach Paryża, poznając tam kolejne barwne postacie, tworzące niepodrabiany klimat miasta artystów lat 20. Coraz częściej mówi się o jej biseksualizmie. Wyzwolona seksualność artystki i zainteresowanie cielesnością oraz erotyzmem, które dawały o sobie znać już od jej lat nastoletnich, w Paryżu w pełni dochodzą do głosu. Niestety, efektem jest rozpad jej małżeństwa, który następuje wraz z końcem dekady. Jej mąż, Tadeusz Łempicki, wyjeżdża do Polski ze swoją kochanką Ireną Spiess. Córka Kizette uczęszcza natomiast do szwajcarskiej szkoły z internatem, zatem jej kontakt z matką jest ograniczony.

W 1933 roku Łempicka maluje słynny „Portret Suzy Solidor”.

Oto jedna ze sztandarowych prac artystki z lat 30. Tylko w dwóch przypadkach Łempicka wykonała ze swoich obrazów grafikę. To jest jeden z nich. Na tym
Oto jedna ze sztandarowych prac artystki z lat 30. Tylko w dwóch przypadkach Łempicka wykonała ze swoich obrazów grafikę. To jest jeden z nich. Na tym obrazie mamy wszystko, co charakteryzowało dojrzały styl Łempickiej. Jest tu pewnego rodzaju erotyzm, który Łempicka zawiera w swoich pracach z lat 20., ale jest również doskonałe opracowanie i wykorzystanie wibrujących kolorów. Artystka bardzo często stosuje pigmenty naturalne, na przykład lapis lazuli. Dzięki temu uzyskuje taką świetlistą, jasną i czystą kolorystykę. Z drugiej strony to, co się tu pojawia, to taki odłamek rzeczywistości w postaci drapaczy chmur. W dojrzałym etapie twórczości Łempickiej te drapacze chmur pojawiały się na wielu portretach. Obraz jest perełką. Widać na nim dokładnie, na czym polega różnica między grafiką a olejnym malarstwem Łempickiej. Obraz jest mięsisty, doskonale opracowany. Nie widać na nim pociągnięć pędzla. W zasadzie obrazy Łempickiej trzeba oglądać na żywo, bo one mają taką kolorystykę, której nie da się odtworzyć w albumie czy w żadnych reprodukcjach – wyjaśnia Artur Winiarski. Fot. Joanna Grabarczyk/© Tamara de Lempicka Estate LLC : www.TamaraDeLempickaEstate.com

- Suzy Solidor była zadeklarowaną lesbijką. Była też niezwykłą postacią. Otworzyła taki klub nocny w Paryżu, który się nazywał La Vie Parisienne. Partnerka Suzy Solidor nawiązywała kontakty z różnymi artystami – po to, żeby ci portretowali Suzy. W ten sposób Solidor zgromadziła ponad 200 własnych portretów. Najlepszy spośród nich to właśnie ten namalowany przez Tamarę Łempicką. Można powiedzieć, że była to transakcja korzystna dla obu pań. Suzy Solidor zdobywa jeden z najlepszych portretów do swojej kolekcji, natomiast Tamara Łempicka zgodziła się na to pod warunkiem, że jej modelka będzie pozować nago i pozwoli sfilmować się na potrzeby reklamy wideo artystki – zdradza kurator wystawy.

Gigantka własnej autokreacji

Tamara Łempicka ogromnie dbała o swój wizerunek, a także o to, by jej sztuka stawała się coraz bardziej popularna. Rodzina wspomina, że zawsze ceniła swoją twórczość wysoko i nigdy nie schodziła z ceny.

- Często mówiła swojej rodzinie, że będzie malowała obrazy tak długo, aż całe jej przedramię nie zapełni się do łokcia bransoletami z brylantami. Zależało jej na tym, by jej sztuka dobrze się sprzedawała. Swoich obrazów wolała nie sprzedać w ogóle niż sprzedać je za niewielką cenę – tłumaczy Artur Winiarski.

Fotografie artystki z tamtego okresu ukazują ją niczym gwiazdę czerwonego dywanu. Ze starannie wystylizowanych i wyreżyserowanych zdjęć spogląda na nas kobieta o aparycji modelki lub aktorki filmowej – doskonale ubrana, świetnie uczesana, z twarzą ozdobioną profesjonalnym makijażem. Jej wizerunek przywodzi na myśl Gretę Garbo, którą malarka niezwykle ceniła.

- Tamara przywiązywała bardzo dużą wagę do tego, jak była prezentowana na zdjęciach. Jej zdjęcia są niemal od początku do końca wyreżyserowane, bardzo często robione przez znakomitych fotografów, ze specjalnym oświetleniem. Nie pozwalała fotografować się przypadkowo. To jest efekt kreowania jej publicznego wizerunku – tego, jak chce być widziana. To jest niezwykle ważny, poza doskonałym malarstwem, aspekt jej kariery. Jest zręczną managerką swojego wizerunku – objaśnia historyk sztuki.

Potwierdza to także reklama, jaką Tamara Łempicka nakręciła w swojej pracowni 1932 roku.

- Ten film powstaje dwa lata po tym, gdy ona wprowadza się do swojej słynnej pracowni. Już widać, że zaczyna pokazywać siebie szerokiej rzeszy odbiorców, jaką to ona jest nowoczesną artystką. Budowała swoją markę tak skutecznie, że teraz te jej obrazy sprzedają się za miliony dolarów. Trzy lata temu jej obraz sprzedał się za 20 milionów dolarów. To jest 80 milionów złotych – zupełna abstrakcja! To jest artystka, która wymyka się tradycyjnemu pojęciu artysty, który klepie biedę – komentuje dr Winiarski.

Krach na giełdzie i kokieteria

Historia pokazuje, że Tamara Łempicka doskonale zdawała sobie sprawę z ducha czasów, w których przyszło jej żyć.

Łempicka wyjeżdża w 1929 roku do Nowego Jorku. Wyjazd jest skutkiem kontraktu, który podpisuje z panem Bushem, który w tamtym czasie ze swoją narzeczoną odwiedza Paryż. Gdzieś na Montparnasse zauważają w witrynie obraz Łempickiej. Są zachwyceni i chcą, żeby Łempicka namalowała portret pani Bush - ale pod warunkiem, że to artystka przyjedzie do Nowego Jorku. Nim dochodzi do wyjazdu, Łempicka negocjuje jeszcze raz już podpisany kontrakt.

- Okazało się, że podróż do USA skonsumuje dużą część tego, co ma zarobić za dzieło. W wyniku negocjacji artystka dostaje trzykroć więcej niż to, co ustaliła na początku. W Nowym Jorku wiedzie życie dosyć luksusowe. Do portu przyjeżdża po nią rolls royce i zabiera ją do Hotelu Savoy. Była tam naprawdę dobrze zaopiekowana – zauważa Artur Winiarski.

Nim maluje portret pani Bush, idzie z nią najpierw na zakupy do domu modowego, żeby ubrać ją do tego portretu. To pokazuje, jak Łempicka działa: jej modele muszą być ubrani modnie, najczęściej w coś, co jest ostatnim krzykiem mody w Paryżu czy w Nowym Jorku. Na obrazach artystki z okresu wyjazdu do Nowego Jorku po raz pierwszy pojawiają się wysokościowce, które wykorzystuje jako tło dla swoich modeli. To dlatego są to dosyć istotne prace.

- Co ciekawe, 1929 roku Łempicka jest, można powiedzieć, w oku cyklonu. To jest dokładnie ten czas, kiedy odwracają się losy Ameryki i Europy. Dochodzi do krachu na giełdzie. Później będzie to jedna z przyczyn wybuchu II wojny światowej. To zdarzenie zmienia w ogóle kształt lat 30. we Francji. Kiedy Łempicka wraca do Europy w latach 30., obrazy w ogóle sprzedają się już bardzo słabo. Wszystko wiąże się ze spadkami na giełdzie, dlatego artyści mają naprawdę trudno. A ona? Łempicka dodaje „gazu do dechy”. Zaczyna od swojej pracowni. Bardzo dużo pracuje wtedy nad promowaniem własnej twórczości, co widać na jej filmie reklamowym z 1932 roku

– tłumaczy Winiarski.

- Ten film pokazuje, jak wyglądały pracownie artystów na początku XX wieku. Zupełnie zagracone, ciemne – tak malowali artyści tradycyjni. A tak żyje nowoczesna artystka: w nowoczesnej, prześwietlonej pracowni maluje jedną ze swoich słynniejszych modelek, Suzy Solidor. Ten film Łempickiej jest kręcony w jej pracowni po to, aby mogła pokazywać siebie. Praca nie wyklucza kokieterii – „oprócz tego, że jestem artystką, jestem też wielką damą”, zdaje się mówić. Na filmie zaprezentowany jest przecież cały arsenał kosmetyków! Jej pracownia to również miejsce reklamy – z jednej strony nowoczesnej architektury, ale i także nowoczesnego malarstwa – podsumowuje Artur Winiarski.

Nawet poduszki, które stanowiły element wyposażenia atelier Łempickiej, ozdobione są logo artystki, zaprojektowanym przez jej siostrę Adrienne.

Łempicka podbija Amerykę

W 1939 roku Tamara Łempicka wraz z mężem, baronem Raoulem Kuffnerem, decyduje się opuścić Europę w obawie przed narastającą falą antysemityzmu i faszyzmu. Para jest małżeństwem od czterech lat, a ich związek opiera się na otwartości: są dla siebie przyjaciółmi i towarzyszami, wspierającymi się finansowo, przy równoczesnej wzajemnej tolerancji dla swoich pozamałżeńskich relacji.

Twórczość Łempickiej, pomimo rozlicznych kontaktów w „wyższych sferach”, nie jest w Stanach przyjmowana tak dobrze, jak to miało miejsce w Europie w latach 30. Artystka wraz ze swoją twórczością próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

- To jej czas eksperymentów z malarstwem. Jednym z istotniejszych zabiegów jest zamiana pędzla na szpachlę. Przykładem jest obraz „Wenecja w deszczu”. Artystka maluje go szpachlą, w związku z czym to dzieło jest bardziej impresjonistyczne niż jej precyzyjne obrazy z lat 20. czy 30., kiedy zaczynała malować – wyjaśnia Artur Winiarski.

- Włochy przewijają się w jej twórczości zresztą cały czas. Ta miłość do Włoch, zapoczątkowana przez babkę Klementynę Dekler, która zabierała tam małą Tamarę, utrzymuje się u artystki w zasadzie całe życie. Rodzina opowiada, że Łempicka często sprzedaje obrazy właśnie po to, by móc wyjechać do Włoch. Często zabiera tam swoją córkę. Wyjeżdża też tam razem z baronem Kuffnerem i ma tam przyjaciół. Tamara była zresztą zafascynowana malarstwem renesansu, nawiązując do twórczości Rafaela Santiego czy Boticellego, odwoływała się również do manieryzmu, a nawet do malarstwa pompejańskiego – zauważa historyk sztuki.

W USA Tamara zaczyna tworzyć prace zupełnie też dla niej nietypowe.

- Mamy do czynienia z próbą nadążenia za malarstwem nowoczesnym w Nowym Jorku. Łempicka próbuje swoich sił w podejściu do abstrakcji geometrycznej. Z jednej strony wykorzystuje swoje zdumiewające umiejętności malowania precyzyjnego i oszukiwania oka, czyli trompe-l'œil, z drugiej strony tworzy kompozycje zupełnie abstrakcyjne – objaśnia znawca jej twórczości

Łempicka od początku lat 40. mieszka w Stanach Zjednoczonych – na trasie jej miejsc zamieszkania jest Nowy Jork, Los Angeles i Houston. Jednak pod koniec życia artystka przenosi się do Meksyku, do Cuernavaki. W 1962 roku następuje śmierć jej drugiego męża, barona Kuffnera. Strata życiowego towarzysza ogromnie wstrząsnęła artystką, której kariera w tamtym okresie zaczęła chylić się ku upadkowi. Łempicka niemal porzuca malarstwo, zniechęcona również odrzuceniem jej przez Nowy Jork, artystyczną stolicę świata. W Meksyku owdowiała artystka kupuje dom z widokiem na wulkan El Popo. Jej ostatnią wolą jest, aby jej skremowane prochy zostały wsypane właśnie do wnętrza tej góry. Prośbę artystki udało się spełnić.

Serdecznie dziękuję Panu Arturowi Winiarskiemu, kuratorowi wystawy "Tamara Łempicka a art deco" w Muzeum Villa La Fleur w Konstancinie Jeziornej, za oprowadzenie oraz porywającą opowieść o życiu i twórczości Tamary Łempickiej, dzięki której niniejszy tekst mógł powstać. Podziękowania składam również na ręce Pani Marisy de Lempicki, prawnuczki Tamary Łempickiej, która – jako właścicielka praw autorskich do twórczości Tamary Łempickiej - zezwoliła na publikację zdjęć z opisywanej wystawy. Wszelkie prawa autorskie do zdjęć użytych w artykule należą do Tamara de Lempicka Estate LLC i bez zgody nie mogą być wykorzystywane. Przy przygotowywaniu tekstu korzystałam również z książki autorstwa Laury Claridge pt. „Tamara Łempicka. Biografia jednej z najbardziej ekscentrycznych postaci świata sztuki XX wieku”.

mm

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 125 lat temu urodziła się najdrożej sprzedawana polska malarka. "Zielone Bugatti to element jej mitu. Ona nawet nie miała tego samochodu" - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski