Napisali dobry projekt na budowę basenu. Pieniędzy nie dostaną

Powiat rycki i gmina Parczew chciały za unijne pieniądze wybudować baseny. Stanęły do ogłoszonego przez władze województwa konkursu. Projekt powiatu eksperci ocenili na 94 punkty, co dało czwarte miejsce na liczącej 55 miejsc liście rankingowej wniosków o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego. Parczew uzbierał 90 punktów (8 pozycja). Jednak Zarząd Województwa zdecydował: oba projekty trafią na listę rezerwową i to na odległe miejsce.

– Musimy dbać o równomierny rozwój Lubelszczyzny. A do rozdania było tylko 200 mln zł. Postanowiliśmy dać pieniądze na remonty czy budowę większej ilości sal gimnastycznych w biednych miejscowościach. To bardziej sprawiedliwe niż finansowanie basenów – tłumaczy Krzysztof Grabczuk (PO), marszałek województwa. Zapewnia, że polityka nie miała tutaj żadnego znaczenia.

W to zapewnienie nie wierzy starosta rycki, Leszek Filipek. – Ja jestem z PiS, a członkowie Zarządu Województwa z PO i PSL. Polityka wzięła górę nad rozsądkiem. Tragedia – kwituje starosta.

Z kolei burmistrz Parczewa, Paweł Kędracki (w wyborach popierany przez PiS), dziwi się, że pieniądze dostaną gminy z wnioskami o wiele gorzej ocenionymi przez fachowców. I pyta: – Przez nasz kompleks sportowy z basenem przewinie się tysiące osób, a ile dzieci skorzysta z sal w małych miejscowościach?

– Takie konkursy są nic niewarte – uważa poseł Jarosław Żaczek (PiS). – Przecież zarząd może zmienić listy inwestycji tylko w nadzwyczajnych sytuacjach. Zrozumiałbym jego decyzję, gdyby skreślił wszystkie duże projekty. Ale tak się nie stało.

Dofinansowanie na budowę basenu dostanie za to Radzyń Podlaski (2 miejsce w rankingu). – Mieszkańcy powiatu ryckiego mogą szybko dojechać na pływalnię Puławach. W Radzyniu mają daleko do basenów – tłumaczy Grabczuk.

Ale rzut oka na mapę wystarczy: z Radzynia do Łukowa jest równie blisko, jak z Ryk do Puław. A w Łukowie czekają na dorosłych i dzieci dwa baseny: w zimie „Delfinek”, a w lecie „Delfin”.

Samorządy nie mogą oprotestować decyzji zarządu, ale chcą interweniować w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Tyle że minister nie ma podstaw prawnych do ingerowania we wdrażanie RPO na etapie oceny projektów. I – jak usłyszeliśmy od rzeczniczki resortu – żadna skarga na lubelski konkurs do ministra nie wpłynęła.

Problemy z podziałem

Na Lubelszczyźnie od lat jest problem z podziałem publicznych pieniędzy na inwestycje. W 2004 r. wybuchło zamieszanie, bo ówczesny marszałek województwa Henryk Makarewicz (PSL) postanowił wydać 34 mln zł na remont dużego odcinka drogi z rodzinnych Wisznic do Białej Podlaskiej. A w 2008 r. unijną dotację dostała firma należąca do żony członka zarządu województwa Marka Flasińskiego (PO), który nadzorował agencję przyznającą te pieniądze.