Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz dziennikarz zaatakowany na wiecu Andrzeja Dudy. Policjo, gdzie jesteś?

Michał Gigołła
Wiec Andrzeja Dudy na Rynku we Wrocławiu. Obok kontrmanifestacje przeciwników prezydenta. Wszystko na żywo relacjonuje dziennikarz portalu GazetaWroclawska.pl. Nie komentuje, nie ocenia. Pokazuje tylko to, co dzieje się na Rynku. Gdy podchodzi do mężczyzn skandujących do megafonów hasła na część Andrzeja Dudy, jeden z nich wytrąca mu z ręki telefon, a gdy dziennikarz schyla się po niego, z dużą siłą uderza go w tył głowy. Wszystkiemu przygląda się policja. Nie zatrzymuje jednak agresywnego mężczyzny. Ten skanduje dalej: "Andrzej Duda, to się uda!"

Gdy po tym incydencie dziennikarz domaga się interwencji policjantów, ci zarzekają się że niczego nie widzieli - choć obok zajścia stało ich co najmniej pięciu. Uderzonego dziennikarza odsyłają do komisariatu policji. Wszystko widać na żywo na Facebooku - reporter nie przerywa swojej relacji na żywo.

- Prowadząc transmisję na żywo w jednej ręce trzymałem telefon, a w drugiej legitymację prasową - opowiada Marcin Kruk. - Mężczyzna w ciemnych okularach z zieloną maseczką pod brodą bez żadnego ostrzeżenia uderzył w moją rękę, którą trzymałem telefon. Telefon wypadł mi z ręki. Schyliłem się, żeby go podnieść i wtedy poczułem silne uderzenie w tył głowy. Trudno określić czy pięścią czy otwartą dłonią. Wyprostowałem się i zapytałem, dlaczego mnie uderzył. Dopiero wtedy stojący obok policjanci zwarli szereg oddzielając tego mężczyznę ode mnie - relacjonuje.
- Gdy poprosiłem policjantów o wylegitymowanie tego mężczyzny, usłyszałem że zrobili to już wcześniej. Czy to znaczy, że już przed tym zdarzeniem był agresywny - zastanawia się dziennikarz.

Dlaczego policjanci nie interweniowali po tym zdarzeniu i pozwolili, by niebezpieczny mężczyzna wciąż przebywał w tłumie? - Naszym priorytetowym zadaniem było zastosowanie taktyki, żeby zapewnić bezpieczeństwo grupom ludzi, które brały udział w tych pięciu legalnych zgromadzeniach - mówi rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej policji nadkom. Kamil Rynkiewicz. - Doszło do kilku przypadków naruszenia nietykalności cielesnej. Osoby, które się tego dopuściły zostały wylegitymowane - dodaje policjant. - Najważniejsze dla nas jest to, że nie doszło do zbiorowych strać zantagonizowanych grup – podkreśla Rynkiewicz.

Czy to już finał tej sprawy? Nie. Gazeta Wrocławska oficjalnie zgłosi napaść na naszego dziennikarza, domagając się ukarania agresywnego mężczyzny. Będziemy też domagali się od policji wyjaśnień, dlaczego funkcjonariusze którzy byli uczestnikami zajścia nie zareagowali i pozwolili, by zachowujący się w ten sposób człowiek wciąż uczestniczył w wiecu.

Nie zabija się posłańców, a dziennikarze to nie żołnierze na wojnie!
Zastanawiam się, co chciał osiągnąć mężczyzna, który zaatakował mojego kolegę redaktora Marcina Kruka, relacjonującego spotkanie przedwyborcze prezydenta Andrzeja Dudy na wrocławskim Rynku…
Żeby wcale nie opisywał tego wydarzenia lub żeby opisywał je tak, jak to się komuś podoba? Sparafrazuję klasyka, nie z Marcinem takie numery, nie z „Gazetą Wrocławską”.
Bo co ma robić dziennikarz? Wiem, że czasy są gorące i przed II turą, która ma wyłonić prezydenta RP na kolejną kadencję emocje sięgają zenitu. Wiem też, że niektórym mogą się nie podobać jakieś przekazy dziennikarskie. Ale żyjemy w wolnym kraju, gdzie każdy może decydować jakie gazety czyta, które stacje telewizyjne ogląda i jakie strony internetowe wyświetla.
Może jestem staroświecki, ale to odpowiada mi, odpowiada też moim kolegom, z którymi pracuję w redakcji: nieważne na czyje spotkanie wyborcze idziemy, jednakowo rzetelnie przekazujemy, co na nim zobaczyliśmy i usłyszeliśmy. Nie jesteśmy żołnierzami w tej bitwie, my tę bitwę opisujemy. Nie chcemy mieć wpływu na jej wynik. I za ten wynik nie odpowiadamy. A że on komuś może się nie podobać? Zdarzać się będzie zawsze. Już Sofokles w „Antygonie” napisał: „nikt nie kocha posłańca, który przynosi złe wieści”. Ale Marcin jeszcze żadnych wieści nawet nie zdążył przynieść, a już dostał.
Więc Szanowny Panie z megafonem, mimo Pana brutalnej postawy, nie zrezygnuję z grzecznościowego sformułowania i dużych liter, i Szanowny Elektoracie obu kandydatów, proszę dać szansę Marcinowi, by mógł te wieści przekazać. By dziennikarze mogli to czynić nadal bez obawy o swoje zdrowie czy życie.
Jeszcze raz powtórzę, prezydenta RP wybiorą Państwo w wolnych i demokratycznych wyborach. Nie my, dziennikarze. My tylko napiszemy, kto okazał się faworytem większości. A jak się znowu to komuś nie spodoba, to liczę, że tym razem policja lepiej zadba, by agresywny elektorat choć na chwilę został zatrzymany, do czasu, gdy emocje nie opadną. Dlaczego tym razem to się nie stało?
Wolne mają być media, nie chuligani.
Arkadiusz Franas
redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej

Zobacz naszą relację

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nasz dziennikarz zaatakowany na wiecu Andrzeja Dudy. Policjo, gdzie jesteś? - Gazeta Wrocławska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski