Oto nawiedzony dom w Koczale! "Tutaj straszy". Zaczęło się od starej szafy w piwnicy. Przerażeni lokatorzy uciekli! Nie pomógł nawet ksiądz
Samobójstwo Ukrainki? Tej sprawy nie wyjaśniono do końca
Zgodnie z wiadomościami, w listopadzie 2010 roku w tym samym domu mieszkała 44-letnia kobieta pochodzenia ukraińskiego. Budynek był często wynajmowany przez nieistniejącą już spółkę Rudy Rydz pracownikom. Dokładnie 24 listopada 2010 roku, w piwnicy i jednocześnie garażu odnalezione zostało ciało Ukrainki. Kobieta popełniła samobójstwo. Powiesiła się. Tak wynika z wycinków z gazet.
Nie zarządzono sekcji zwłok, a 29 listopada sprawa została umorzona. Zażalenie na taką decyzję wniósł jednak syn kobiety. Mariusz M. twierdził, że przyczyną śmierci jego matki mogło nie być samobójstwo, a morderstwo. Miał też wątpliwości co do prawidłowości prowadzonego postępowania, m.in. zabezpieczenia mieszkania matki.
Jego podejrzenia potwierdził człuchowski jasnowidz Krzysztof Jackowski, który dość precyzyjnie opisał w swojej wizji przebieg wydarzeń i sprawcę. - W wersję samobójstwa nie wierzę ani ja, ani znajomi mojej mamy. Słowo do słowa i cała historia stawała się coraz bardziej nieprawdopodobna – relacjonował wówczas syn kobiety.
- Sznur, na którym miała się powiesić moja mama, pękł kuzynowi w ręku, krzesło stało na miejscu, a ciało mamy było posiniaczone. Najgorsze, że od razu przyjęto wersję samobójstwa i właściwie nie zabezpieczono żadnych śladów. W szoku zgodziłem się na nieprzeprowadzanie sekcji zwłok. Teraz tego żałuję - wyjaśniał.
Sprawa została w lutym 2011 roku umorzona.