Nie wyjaławiajmy życia naszych dzieci. Felieton redaktora naczelnego

Polecam tę rozmowę, bo dr Makarewicz w sposób profesjonalny, na podstawie badań i własnych doświadczeń zawodowych, stawia diagnozę naszemu społeczeństwu. Nam. Nie dbamy o swoje własne potomstwo, a później dziwimy się, że ktoś inny przejmuje nad nim kontrolę, doprowadzając je do stanu, w którym nie odróżnia już dobra od zła.

To dramatyczna diagnoza, postawiona przez lekarza, nie przez filozofa czy teologa. Agresja wynika z tego, że nasze dzieci nie mają wpojonego żadnego systemu wartości, którym mogłyby się w życiu kierować. Zabraliśmy dzieciom życiowe kompasy, odebraliśmy autorytety, wzorce, przestaliśmy wpajać zasady. W zamian daliśmy do rąk telefony, Internet, karty debetowe i świat wirtualnych podniet. Zamiast wychowywać zaczęliśmy zaspokajać zachcianki. Łatwo można się było domyślić, że doprowadzi to wyjałowienia. Młodzież została pozbawiona w ten sposób nie tylko wartości duchowych, ale także intelektualnych.

Kilka dni temu dziennik „La Libre” poinformował, że pewien trzydziestokilkuletni Belg, ojciec dwójki małych dzieci, żonaty, popełnił samobójstwo namówiony do tego przez sztuczną inteligencję. Tak! Dorosły człowiek, głowa rodziny, dał się namówić chatbotowi o imieniu „Eliza” do odebrania sobie życia, by chronić klimat. Jak podaje „La Libre” „mężczyzna zasugerował poświecenie się, jeśli Eliza pomoże ocalić ludzkość za pomocą sztucznej inteligencji”. A chatbot tę deklarację podchwycił i rozwinął, zachęcając mężczyznę do samobójstwa, w imię wyższej wartości, którą jest klimat.

Powyższa historia w sposób dramatyczny dowodzi jednego. Człowiek nie jest stworzony do życia w moralnej próżni. Każdy w sposób naturalny dąży do rozwoju zarówno fizycznego (podobnie jak zwierzęta kierujące się instynktami, co jest dla nich naturalne) jak i do rozwoju umysłowego oraz duchowego. I nie da się nam tych dążeń odebrać ani zagłuszyć, bo wpisane są w naszą naturę. Tak jak nie da się zwierzętom odebrać instynktu. I wbrew dziesiątkom projektów społecznych próbujących wmówić człowiekowi, że jako część świata biologicznego zbudowany jest jedynie z instynktów, które należy zaspokajać, ludzka natura bierze w nas górę. Bo od świata zwierząt odróżnia nas rozum, wolna wola i samoświadomość.

Belg, który dał się zmanipulować „Elizie” nie był pacjentem szpitala psychiatrycznego. Był „produktem” społeczeństwa, które zostawiło go sam na sam z technologią, która go przerosła. Podobnie jak dzieci i młodzież o których w wywiadzie mówi dr Makarewicz. Ani rodzice, ani szkoła nie kreują w żaden sposób systemu wartości, dlatego dzieci są łatwym łupem wszelkiego rodzaju ideologów. Oni dają im poczucie przynależności, oni proponują im świat „wartości”. Belg po rozmowie z „Absolutem”, którego uosobieniem była „Eliza” poświecił życie w imię nowej religii – klimatu. Uwierzył. Sztuczna inteligencja stała się dla niego tym samym, czym dla rewolucjonistów francuskich był Kult Istoty Najwyższej. Bóstwem, łatwym do przyjęcia przez zmanipulowany umysł człowieka, który wierzy jedynie w racjonalizm. Do takich ofiar prowadzi kult rozumu w oderwaniu od ducha.

2 kwietnia obchodzić będziemy kolejną rocznicę śmierci św. Jana Pawła II. W dorosłość wchodzi pokolenie, które Go nie poznało. Pokolenie wychowane przez tzw. Pokolenie JPII. Warto zdać sobie z tego sprawę. To dzieci pokolenia Jana Pawła II są dziś na czołówkach gazet, wychowane tak, jakby nie tylko nie było tego wielkiego pontyfikatu, ale jakby wcale nie było w życiu żadnych wartości duchowych i moralnych. I o roli wartości w wychowaniu przypomina nam dziś naukowiec - lekarz psychiatra. Posłuchamy?