- Urzędnicy, którzy weszli do domu przy ul. Biernata, mówili, że panowały tam niezwykle trudne warunki mieszkaniowe. Chorych było zbyt wielu. W dodatku niektórzy skarżyli się, że są głodni - mówi Albin Mazurek, dyrektor wydziału polityki społecznej LUW.
W budynku śmierdziało. Szczelnie zamknięte okna, na których zbierała się wilgoć, sprawiały, że panował zaduch. Z nieoficjalnych informacji wynika, że duże zastrzeżenia co do stanu sanitarnego panującego w budynku mieli także pracownicy sanepidu. Wczoraj dyrektorka stacji nie chciała jednak komentować sprawy. Powiedziała, że pierwszeństwo w otrzymaniu informacji ma prokuratura.
- Mój dziadek był jakiś czas w tym domu. Faktycznie warunki tam były okropne. Smród to mało powiedziane. Kaloryfery zimne. Były osoby, które skarżyły się na to, że za mało jedzą, lub jedzą za kwaśno, być może coś było nieświeże - mówi pan Grzegorz, Czytelnik, który skontaktował się z nami po publikacji tekstu.
Czy życie przebywających przy Biernata osób było zagrożone? - W przypadku jednej z nich lekarz stwierdził zagrożenie życia i skierował do szpitala MSWiA - mówi Mazurek. - Pięciu podopiecznych nielegalnej placówki lekarze odesłali do szpitali. O ich dalszym losie po przeprowadzeniu badań zdecydują lekarze. Sześć osób trafiło do powiatowych domów pomocy społecznej.
Ich rodziny kompletują wymagane dokumenty. Gdy to zrobią, chorzy będą mogli zalegalizować swój pobyt w oficjalnym ośrodku. A co z pozostałymi? Ich rodziny będą mogły ubiegać się o umieszczenie ich w legalnych domach opieki lub wystąpią do MOPR-ów o przyznanie opieki opiekuńczej. - Cały czas czekamy na sygnał od nich i będziemy służyć radą i pomocą - zapewnia Mazurek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?