- Dwaj NKWD-ziści, którzy przyszli po ojca, byli grzeczni, dawali nam, dzieciom, cukierki, mówili „wajna”, że „zawtra budiet”, zapewniali, że to tylko komisja rejestracyjna, że właśnie mają ciężarówkę do Lubartowa, a nie ma innego transportu (faktycznie nie było, poza wojskowym), że jutro na pewno wróci. Nie kazali nic brać ze sobą. Inni wrócili, a po ojcu ślad zaginął. Wrócił dopiero po 3 latach i 3 miesiącach - wspominała po latach Maria Szczecińska.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
- Wyniki Pride of Poland. Sprzedano 14 koni za 1,4 mln euro
- Kongres świadków Jehowy. Chrzest w basenie na Arenie Lublin
- Pałac w Kozłówce. Zaglądamy do remontowanych wnętrz
- Kto chce wydzierżawić dworek za 10 tys. zł? Zobacz zdjęcia!
- Chmielaki 2019. Oto kandydatki, które walczą o tytuł miss
- Który fotoradar w Lubelskiem „najskuteczniejszy"? Sprawdzamy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?