Ów sukces jest tym większy, że imprezie towarzyszyła bardzo krótka i zakrojona na małą skalę akcja promocyjna. Dodatkowo wejściówki, choć tanie, nie były dostępne w wersji ulgowej, co mocno zirytowało niektórych kibiców.
"Pierwszy raz spotykam się z czymś takim, że cena wstępu na mecz jest taka sama dla osoby dorosłej, jak dla ośmiolatka", "To niedorzeczne. Koszt pójścia na spotkanie dla rodziny z dwójką szkolnych dzieci to 160 zł" - to tylko niektóre z komentarzy naszych internautów. Świetna frekwencja, w tym również najmłodszych fanów, pokazuje jednak, jak wielkie jest zapotrzebowanie na basket w mieście. I mimo wspomnianych negatywnych opinii ci, którzy zdecydowali się na odwiedzenie Globusa, nie powinni narzekać.
Warto było bowiem poświęcić pieniądze i czas, aby zobaczyć w akcji cztery najlepsze zespoły ekstraklasy. Co prawda poziom gry i zaangażowania drużyn nie był tak wysoki, jak prezentują to one na co dzień w PLK, jednak i tak popisy supergwiazd z Davidem Loganem i Julienem Millsem na czele, były dla lublinian wspaniałą odskocznią od szarej, drugoligowej rzeczywistości.
Na trzy mecze kibice zobaczyli... jedną kwartę na najwyższym poziomie. Taka była czwarta odsłona meczu pomiędzy Prokomem Sopot a Anwilem Włocławek. "Lepsza taka jedna dobra kwarta od święta, niż cały rok słabych" - rzucił jeden z kibiców zgromadzonych w hali. Wypowiadając te słowa, popadł w lekką skrajność, jednak trzeba przyznać, że coś w tym było...
W pucharze zawiodły przede wszystkim największe gwiazdy. Blado wypadł Daniel Ewing, który w obu spotkaniach był niewidoczny. Jego koledzy, Pat Burke i wspomniany Logan, choć grali lepiej, również nie prezentowali swojego normalnego poziomu. Gwiazda Turowa Zgorzelec, Tyus Edney grał ponoć z kontuzją, co tłumaczy jego chwilową niedyspozycję.
Popis dali za to mniej znani rodacy malutkiego rozgrywającego z USA. Objawieniem Prokomu był Qyntel Woods, który długo "utrzymywał na powierzchni" sopocian w finałowym starciu. W Kotwicy natomiast koncert gry dał Mills i to jemu zdecydowanie należy się tytuł MVP pucharu. Mills ponadto miał do pomocy świetnego Kevina Hamiltona, a także Polaków - Tomasza Cielebąka i Pawła Kikowskiego.
Idą za ciosem
Ledwie się skończył Puchar Polski na Globusie, a już mamy zapowiedź kolejnej imprezy.
W dniach 27-29 marca w hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich 4 odbędzie się turniej półfinałowy kobiet o awans do pierwszej ligi A. Gospodarzem zawodów będzie zespół AZS UMCS Lublin. Drużyna prowadzona przez trenera Cezarego Nowaka podejmie zespoły: AZS Rzeszów, Karkonosze Jelenia Góra oraz SKK Kobylnica (dwa z nich awansują do finału, w którym będą walczyć o bezpośredni awans do pierwszej ligi).
Duża zasługa w przyznaniu Lublinowi tego turnieju leży po stronie Marka Lembrycha, prezesa LZKosz., który osobiście brał udział w negocjacjach z krajowymi władzami związku. Lubelski klub pismo ze zgłoszeniem o organizację zawodów wysłał już blisko miesiąc temu, po meczu z Politechniką Warszawa, w którym zapewnił sobie awans.
Tak to widzę
Ostatni raz ekstraklasa na dłużej gościła w Lublinie naście lat temu. Ile, nie pamiętam, bo ciężko pamiętać daty, gdy jest się na etapie pierwszych lat szkoły podstawowej. Pewnie, gdybym wiedział, że niedługo czekają mnie lata koszykarskiej posuchy, swój ostatni mecz w wypełnionej po brzegi hali MOSiR odnotowałbym w specjalnym dzienniczku, oprawiając w ramkę.
W tych zamierzchłych czasach Lublin odwiedzały same znakomitości. Gdy przy Al. Zygmuntowskich grała Śnieżka Aspro Świebodzice z młodziutkimi Adamem Wójcikiem i Dominikiem Tomczykiem, na trybunach był szał. Kiedy podczas rzutów wolnych, wykonywanych przez jednego z naszych, Wójcik kucał po drugiej stronie parkietu, tłum fotoreporterów skupiał uwagę wyłącznie na nim. Tak samo zresztą jak publika, która wątpię, by zdążyła w tym czasie zarejestrować, czy rzut wolny był celny. Zarejestrowała za to na pewno zwycięstwo naszych. W moich mglistych wspomnieniach jest widok schodzącego z boiska Tomczyka, który spada za pięć fauli oraz zwycięstwo miejscowych po nerwowej końcówce.
Czasy, gdy gromiliśmy krajową czołówkę, prędko nie powrócą. Ba, wątpię byśmy w ciągu najbliższych lat zobaczyli choćby miejscowy Start, grający na najwyższym poziomie tylko po to, by dostawać lanie od najlepszych. Mimo to ludzie wciąż wierzą, że nadejdzie dzień, gdy będą świętować wielki come back ekstraklasy do Koziego Grodu. Póki co zostaje im podziwianie innych. Jak wielka jest tęsknota za ekstraligą, pokazali po finałowym spotkaniu lubelskiego pucharu. Do Pawła Kikowskiego nie można się było dopchać przez dobre dwadzieścia minut, bo obległa go najpierw grupa fanów z prośbą o fotografie do prywatnych kolekcji, a potem jeszcze większa ekipa dzieciaków, wyposażonych w zeszyty, w których sumiennie zbierane były autografy od największych tuzów basketu. Aż ktoś gorzko zażartował, że jedynym plusem posiadania drugoligowej drużyny jest to, że wywiady są od ręki...
Przyznam, że sam znów poczułem się jak dziecko, gdy mogłem stanąć twarzą w twarz z Tyusem Edneyem, którego do tej pory mogłem podziwiać w telewizyjnej dwójce i na starych kartach kolekcjonerskich NBA.
Lublin pokazał, że chce oglądać ekstraklasę, oklaskując w weekend nawet "nie swoich" pupili. Nie ma się co dziwić, że brakowało żywszego dopingu. Wspomniany Edney, David Logan, Pat Burke czy Andrzej Pluta to może i wielkie gwiazdy, ale z odległych Kujaw i Pomorza. Na pewno oglądanie ich w akcji było nie lada atrakcją. Czegoś jednak brakowało; nikt nie przeżywał prawdziwych emocji, nie zaciskał kciuków i nie zdzierał gardła. To wszystko pojawiłoby się, gdyby naprzeciwko krajowego topu stanęli Sikora, Celej czy Szawarski, gdyby oczywiście ktoś stworzył im możliwość powrotu do rodzinnego miasta. Póki co pozostaje nam podziwianie obcych, rywalizujących między sobą. A i to mamy od święta. No, ale zważywszy, że w ubiegłych latach nie działo się w tym mieście niemal nic, to jestem w stanie dostrzec światełko w tunelu i uwierzyć w to, w co wierzą najzagorzalsi kibice. Lepszy rydz niż nic, więc dłużej narzekał nie będę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?