Na LSM wrze. Kolejne osiedla wypowiadają się przeciw władzom spółdzielni mieszkaniowej. Władze spółdzielni starają się, jak mogą, zadbać o swoich spółdzielców, tak by nie mylili się z niespółdzielcami. Stąd też obecność na zebraniach pracowników firm ochroniarskich. Prezes spółdzielni w ostrych słowach mówi, że ochrona jest niezbędna, bo na zebraniach zamiast spółdzielców mamy do czynienia z „zadymiarzami, którzy nie rozumieją potrzeb ludzkich”. Tylko zastanawiam się, kto jest dla władz spółdzielni człowiekiem i jakie może mieć on potrzeby? Kto też decyduje o człowieczeństwie uczestników zebrań? Czy jest może jakiś kanon człowieka-spółdzielcy? No i czy spółdzielca nie może być zadymiarzem?
To ważne pytania dla mieszkańców LSM, wszak muszą zweryfikować, czy oni na zebrania osiedlowe i spółdzielcze pasują. Przyjdzie taki nieprzygotowany niby-człowiek i niby-spółdzielca, a na zebraniu okaże się, że jest zadymiarzem. Po co więc zdzierać podeszwy, lepiej w domu się zastanowić, czy spełnia się kryteria porządnego spółdzielcy i w razie czego niepotrzebnie się nie trudzić na zebrania.
Władzom LSM trochę chyba się epoki pomyliły. Słusznie miniona epoka, w której władza decydowała, kto w wyborach może wziąć udział, a kto raczej powinien się wybrać na stałą emigrację, już słusznie minęła. Próba przywracania poprzedniego stanu rzeczy oraz segregowania ludzi na właściwych i mniej właściwych świadczy o zabetonowanej mentalności władz spółdzielni. Na jej miejscu obawiałbym się, że komuś z tych nibyspółdzielców przypomną się taczki z okresu transformacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?