Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Noc Kultury: Uliczkę (Kowalską) znam…

Andrzej Z. Kowalczyk
materiały prasowe
Napisałem kiedyś w jednej z recenzji, że nie jestem zagorzałym fanem polskich piosenek z okresu międzywojnia, a już na pewno nie słucham ich na co dzień, choć od czasu do czasu mi się to zdarza. Ale to właśnie koncert międzywojennych przebojów „Uliczkę znam w Lublinie…” w wykonaniu solistów Teatru Muzycznego skłonił mnie do wybrania się w Noc Kultury na ulicę Kowalską i zanurzenia w klimat dawno minionego czasu.

Choć obecność owego klimatu nie była bynajmniej rzeczą oczywistą; sam zamiar jego odtworzenia to jeszcze nie wszystko. A jednak udało się go przywołać na owych kilka godzin, kiedy dzisiejsza Kowalska zniknęła, a na jej miejsce powróciła tamta sprzed lat. Nie dokładnie taka, jaką znamy ze starych fotografii, ale przecież jakoś ją przypominająca. A znaczący udział w owym przywracaniu klimatu miał koncert artystów z Teatru Muzycznego.

Co o tym zdecydowało? Z pewnością dobór repertuaru złożonego z przebojów dobrze znanych i zawsze chętnie słuchanych; harmonijnie łączących lirykę i humor. Ale także to, iż w koncercie owym wystąpili artyści, którzy po prostu bardzo dobrze odnajdują się w takim właśnie repertuarze i świetnie czują klimat oraz estetykę epoki. Gwiazdą numer jeden był bez wątpienia Witold Matulka, który zaśpiewał dwa nieśmiertelne przeboje: „Szkoda twoich łez” oraz „Jesienne róże”. I nie będzie przesady w stwierdzeniu, że w jego interpretacji piosenki owe zyskały nowy blask. A rzesza wielbicieli tego znakomitego tenora z pewnością po owym występie wydatnie się powiększyła.

Doskonale mogę sobie wyobrazić następną Noc Kultury i Witolda Matulkę śpiewającego na przykład z balkonu hotelu Lublinianka, bo w taką noc może się zdarzyć wszystko. Wielki talent i umiejętności potwierdziła Krystyna Sokołowska. Najpierw nadzwyczaj zmysłowym wykonaniem szlagieru „Sex appeal”, a następnie urzekająco zaśpiewaną piosenką „Uliczkę znam w Barcelonie”. Udział tej artystki w takich jak ten koncertach wydaje mi się wręcz nieodzowny. Z najwyższą przyjemnością wysłuchałem także Agnieszki Kurkówny, która z wielką klasą zaśpiewała „Miłość ci wszystko wybaczy” z repertuaru niezapomnianej Hanki Ordonówny. Wreszcie – Marcin Żychowski, który podbił publiczność humorem, dociekając „Czy pani Marta jest grzechu warta” i opowiadając o tym, co może się wydarzyć „Po kieliszku”.

A na bis wszyscy wykonawcy (oprócz już wymienionych również: Jarosław Cisowski i Paweł Stanisław Wrona) przywołali najnowszą realizację Teatru Muzycznego – „Bal w Savoyu” – i zaśpiewali „Jak dobrze jest wieczorem szaleć trochę…”. Mam wrażenie, że dla wielu słuchaczy było to wskazanie na dalszą część Nocy Kultury.

Noc Kultury 2016. Ulica Kowalska czyli RetroMania [ZDJĘCIA, WIDEO]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski