Nocne libacje zmorą mieszkańców Lublina

- Całymi nocami słychać krzyki. Młodzi ludzie spotykają się na placu zabaw albo pod trzepakiem. Człowiek chciałby w nocy się wyspać, a tutaj urządzają balangi. Ile można to znosić? - pyta Teresa Adawkiewicz, mieszkanka osiedla Nałkowskich.

Interwencje policji okazują się mało skuteczne, bo na widok patrolu młodzież ucieka. Policja potwierdza, że kilkakrotnie interweniowała w tym miejscu.

- W sierpniu i wrześniu mieliśmy pięć zgłoszeń o zakłócaniu spokoju i piciu alkoholu w miejscu publicznym. Policjanci interweniowali, ale sprawców albo już nie było, albo uciekali na widok patrolu. Raz udało się zatrzymać 42-letniego mieszkańca osiedla - mówi Anna Smarzak z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Podobne kłopoty mieli mieszkańcy bloku przy ul. Przyjaźni, którym przeszkadzali ludzie biesiadujący nocami na ławeczce. Po naszej interwencji administracja obiecała ją usunąć. - Zawsze staramy się pomóc mieszkańcom, więc ławka będzie usunięta - zapewniał Tadeusz Bednarski, kierownik administracji os. Przyjaźni. Administracja dotrzymała słowa.

Na rozwiązanie swojego problemu nadal czekają mieszkańcy bloku przy ul. Okopowej, pod którego oknami bawią się bywalcy okolicznych dyskotek. Zdesperowani lokatorzy domagają się, by sprawą zajęły się władze Lublina. Chcą zakazu otwierania nocnych lokali w pobliżu bloków mieszkalnych i aby działały one tylko w wyznaczonych strefach miasta. Z prośbą o pomoc zwrócili się do radnegoZbigniewa Targońskiego. Samorządowiec zapowiedział, że w tym tygodniu spotka się ponownie z mieszkańcami, a ich problemem powinien zająć się prezydent miasta.