Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe lubelskie płyty: Made in Lublin, Made in USA (POSŁUCHAJ)

PAF
Adam Bartoś, "dokąd pójdę"
Adam Bartoś, "dokąd pójdę" Materiały artysty
Do sklepów trafiły trzy nowe lubelskie płyty. Pierwszą firmuje Teatr Stary, drugą wydała mała lokalna fundacja, promująca muzykę, a trzecią, wydawnictwo tak znakomite, że klękajcie narody.

Włodek Pawlik/Józef Czechowicz, „Wieczorem”, Agora 2013

3/6

Drugiego marca 2013 w lubelskim Teatrze Starym odbyła się premiera koncertu „Wieczorem”, na którym zaprezentowano poezję Józefa Czechowicza z muzyką Włodka Pawlika. Śpiewali m.in. Kuba Badach, Dorota Miśkiewicz, Jan Kondrak, Łukasz Jemioła i Jola Sip. Teraz do sklepów trafiła płyta z nagraniem z tego wydarzenia.

Kłaniam się w pas Pawlikowi za dopasowanie linii melodycznych do tekstów lubelskiego poety. Język polski od zawsze miał wyraźny deficyt jednosylabowych wyrazów i za nic nie chce się rymować i to wręcz skandal, że żadna komisja sejmowa jeszcze się tym nie zajęła. Czechowicz zaś – w przeciwieństwie do chociażby Wisławy Szymborskiej – nie należał do tych literatów, których wiersze aż proszą się o proste metrum i same wskazują, co może robić za zwrotkę, a co za refren. Prosty przykład, wystarczy porównać Szymborskiej: „Nic dwa razy się nie zdarza/I nie zdarzy. Z tej przyczyny/Zrodziliśmy się bez wprawy/I pomrzemy bez rutyny.” („Nic dwa razy”) i Czechowicza „Inicjał w błyskawicy”, w którym frazy kończą się odpowiednio na: „piekarń”; „mgły”; „nieb”; „moje”; „ściekał”; „szept”.

Tymczasem, jakąś tajemną metodą, Pawlik zrobił z tego wiersza energiczny soul-funk, nieco w stylu Stevie Wondera, którego śpiewający w tym utworze Kuba Badach musi znać na wylot, bo momentami brzmi łudząco podobnie do autora „Songs in The Key of Life”.

Właśnie w takiej, kompletnie niesłowiańskiej, za to żywiołowej oprawie muzycznej poezja Czechowicza wypada najlepiej, i dziwnym trafem niemal za każdym razem za mikrofonem staje wtedy Badach. Co nie znaczy, że któryś wokalista zadaniu nie podołał – imponująco brzmi chociażby melodeklamacja Jana Kondraka w „Knajpie”, czy Ania Michałowska w „Po kąpieli”. Album jako całość nie należy do najbardziej nowatorskich i bywa przewidywalny, broni się za to w inny sposób. Jest tu wysokiej próby rzemiosło (także to instrumentalne), nie ma na szczęście banału „krainy łagodności”.

Adam Bartoś, „Dokąd pójdę”, Fundacja Oda 2013

2/6

Skoro jesteśmy w temacie poezji. Adam Bartoś, wokalista i gitarzysta, organizator Chatka Blues Festival, mówiąc eufemistycznie, Czechowiczem nie jest. Ale nie od dzisiaj wiadomo, że tekst może na papierze wyglądać jak grafomania, a w piosence nabierać zdumiewającej szlachetności. Wydany na dniach debiutancki krążek „Dokąd pójdę” to najlepszy dowód na potwierdzenie tej tezy.

Można to sprawdzić w zamykającym „Dobra noc”. Nie ma tu zbyt wiele tekstu, właściwie jedynie „dobra noc” i „dla Ciebie”. Nie ma też wielu dźwięków. Kilka akordów gitary, tzw. rainstick, bęben perkusji. Tymczasem Bartoś ukręcił z tego transowy utwór alt-country. Niestety, podobnych sytuacji nie ma na „Dokąd pójdę” zbyt wiele. Nawet jeśli cały koncept, by album był maksymalnie uproszczoną, surową wersją bluesa się sprawdza, nawet gdy warstwa muzyczna jest bez skazy, a słowa w magiczny sposób przestają razić trywialnością, to efekt psuje wokal. Bo Bartoś nie tylko nie jest Czechowiczem – nie jest też Freddiem Mercurym. Jego głos bywa niepewny, nerwowy. Gdyby rzecz tyczyła opery można by rzec, że to głos niezbyt ruchliwy, o małym zakresie, słabo postawiony. Oczywiście, w bluesie potężny tenor nie jest warunkiem koniecznym, ale śpiewać mocno i pewnie po prostu trzeba.

Tatvamasi, „Parts of The Entirety”, Cuneiform 2013

4/6

Na deser, płyta Tatvamasi… choć nie, może lepiej będzie zacząć inaczej. Robert Wyatt, Soft Machine, Wadasa Leo Smith, Fred Frith, Rob Mazurek – to tylko niektórzy artyści amerykańskiej stajni Cuneiform Records. Teraz do tej listy można dopisać Tatvamasi, lubelską formację (Grzegorz Lesiak, Tomasz Piątek, Łukasz Downar, Krzysztof Redas), która debiutuje z „Parts of Entirety”.

Czy zawartość albumu dorównuje statusowi wydawcy? Na pewno nie przynosi jej ujmy. Są na tym albumie rzeczy, mówiąc bez cienia minoderii, znakomite, jak epicki „Astroepos” z opętańczą partią gitary (gra na niej Grzesiek Lesiak), której nie sposób zapomnieć. Są fragmenty bardzo dobre, jak „An Eccentric…”, w której kwartet z rezonem gra free jazz. W najgorszym przypadku (jak choćby „Collapse of Time”), są tu utwory niezłe. Właściwie, żadna to niespodzianka. Przecież Cuneiform byle czego by nie wzięło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski