Nowe-stare władze województwa lubelskiego. Niespodzianek nie było

Zgodnie z przepisami, razem z Hetmanem ustąpił cały zarząd. Na marszałka koalicja PO-PSL zaproponowała Sławomira Sosnowskiego, ludowca i dotychczasowego wicemarszałka. Żeby mógł objąć stanowisko, musiało zagłosować na niego co najmniej 17 radnych. PO i PSL mają w sumie właśnie tylu reprezentantów. W tajnym głosowaniu kandydaturę Sosnowskiego poparło 21 radnych. Można przypuszczać, że "za" głosowali także radni klubu SLD i niezrzeszony Grzegorz Kurczuk.

Sosnowskiego nie poparło PiS. Ten klub liczy jednak 11 radnych, wszyscy byli na sali, a mimo to przeciwko Sosnowskiemu było tylko 9 głosów, jeden był wstrzymujący, a jeden nieważny. Oficjalnie Andrzej Pruszkowski, przewodniczący klubu PiS, bagatelizował sprawę: - Nie były to jednak głosy za kandydatem koalicji - mówił. Mimo to w klubie zapanował niepokój. Tym bardziej, że podobna sytuacja miała miejsce przy wyborze Hetmana na marszałka w 2010 r.

Na wicemarszałków Sosnowski zaproponował dotychczasowego wicemarszałka Krzysztofa Grabczuka z PO oraz nowego w zarządzie Michała Cholewę, byłego zastępcę burmistrza Piask. W zarządzie pozostali też członkowie z PO: Jacek Sobczak i Tomasz Pękalski. Wcześniej spekulowano, że Platforma będzie chciała wykorzystać konieczność ponownego wyboru zarządu do wymiany Pękalskie-go na radnego Krzysztofa Bo-jarskiego. - Regionalne władze PO doszły jednak do wniosku, że zmiana na pięć miesięcy przed wyborami nie ma sensu, a mogłaby doprowadzić do nowych konfliktów w partii - tłumaczył polityk PO.

PiS nie wystawiło kandydata na marszałka. Radni podkreślali, że chcą przejąć rządy w regionie po jesiennych wyborach samorządowych. - Dziś zwyciężył polityczny spryt PO i PSL wbrew woli wyborców. Ale to jest zwycięstwo pyrrusowe - podkreślał radny Artur Soboń.