Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy dyrektor CSK przedstawia wyniki audytu. Wytyka poprzednikowi, że stworzył „prywatny folwark" i zabrał lodówkę i fotel kinowy

Sławomir Skomra
Sławomir Skomra
Prywatny folwark, podejrzane działania, umowy bez przetargów. Taki obraz Centrum Spotkania Kultur w Lublinie za czasów byłego dyrektora przedstawia nowy szef tej instytucji. Swojemu poprzednikowi wytyka ponadto, że odchodząc zabrał lodówkę i fotel kinowy. - To są kłamstwa - odpowiada Franaszek. I grozi swemu następcy sądem.

Od połowy marca w CSK, największej instytucji kultury w województwie, rządzi tymczasowo Marek Krakowski z PiS.

Ostatnio było o nim głośno, bo w anonimowym liście na zachowanie dyrektora poskarżyła się część pracowników instytucji.

WIĘCEJ: Nowy szef Centrum Spotkania Kultur w ogniu pytań

Krakowski przystąpił do kontrataku. W czwartek przedstawił wyniki audytu prawnego w CSK z lat 2018 - 2019.

- Chcieliśmy zbadać czy pod kątem formalno-prawnym działania poprzedniej dyrekcji były zgodne z wewnętrznymi przepisami - mówił w czwartek Krakowski.

Na specjalnej konferencji, na której prezentował faktury, umowy czy filmy, opowiadał o licznych możliwych nieprawidłowościach.
Używał przy tym takich stwierdzeń jak „prywatny folwark".

Wszystko w odniesieniu do działań:

  • Piotra Franaszka, poprzedniego dyrektora CSK (związanego z PO),
  • Barbary Wybacz, zastępcy dyrektora,
  • Anny Lisowskiej, odpowiadającej w CSK za marketing (synowej radnej wojewódzkiej PO)

Lodówka i fotel

Sprawa pierwsza. Krakowski przedstawił nagranie z monitoringu, na którym widać, jak Franaszek odchodząc w lutym ze stanowiska przy pomocy tragarzy zabiera lodówkę i fotel z sali kinowej.

CSK w Lublinie nie chce rzeźby „Drzewo" Jarosława Koziary. P...

Wartość obu rzeczy to ok. 8 tys. zł. Gdy Centrum upomniało się o lodówkę, Franaszek ją zwrócił. Fotela nie. Były dyrektor tłumaczy:

- Moje rzeczy wywiozła firma transportowa, a ja sukcesywnie byłem proszony o zdawanie rzeczy na moim stanie: kluczy, komputera, telefonu, cesję numeru itp. Lodówka w moim gabinecie, według mojej wiedzy, nie była własnością CSK, ponieważ instytucja za nią nie zapłaciła, ale żeby nie było wątpliwości zdałem również ją, na co mam odpowiedni protokół - pisze Franaszek w oświadczeniu.

I dodaje: - Pamiątkowy fotel również nie był na stanie CSK i instytucja za niego nie zapłaciła, dostałem go ja. Nie proszono mnie o jego zwrot! A ja planowałem go przekazać Fundacji Teatr w Budowie za zgodą producenta.

Naprawa samochodu

CSK ma jeden własny samochód firmowy, to renault traffic. W biurze jest faktura za jego holowanie i naprawę. Koszt to 6,5 tys. zł.

Jednak Krakowski przedstawił oświadczenia pracowników, według których auto przez czas, kiedy miało być w naprawie, stało na parkingu CSK. Co więcej, te same części w aucie naprawiano rok wcześniej.

- Wiele wskazuje, ze dokonano naprawy innego pojazdu, ale zapłaciło CSK - mówił zastępca dyrektora Grzegorz Samojluk.

Były szef CSK tłumaczy, że samochód był stary, miał duży przebieg i czasami się psuł. - Zajmowali się tym pracownicy eksploatacji. Raz ja na pewno zamawiałem pomoc, bo zepsuł mi się w trasie, w sobotę, ale nie wiem, jak to jest opisane w dokumentacji - tłumaczy Franaszek.

Pokój hotelowy

Kolejne zastrzeżenia dotyczą pokoju hotelowego w CSK. Zdaniem nowego dyrektora instytucji, jeden z nich został komuś udostępniony na 55 dni bez umowy i zapłaty. To miało narazić Centrum Spotkania Kultur na 6,6 tys. zł straty.

Piotr Franaszek, były szef CSK przekonuje, że w pomieszczeniu nocowali artyści i producenci, z którymi współpracowała instytucja. - Jeżeli współtworzyliśmy projekt, zapraszaliśmy ich do pokoju, zamiast płacić za hotel. Tak się dzieje we wszystkich instytucjach, które posiadają pokoje gościnne - przekonuje były dyrektor instytucji.

Billboardy i internet

Kolejne zastrzeżenia dotyczą promowania instytucji. CSK zawarło pod koniec 2018 roku dwie umowy z firmą Medialny24 (jej właścicielem jest Piotr Kowalczyk, były przewodniczący Rady Miasta) na reklamowanie instytucji na billboardach i promowanie jej w internecie.

Koszt to w sumie 180 tys. zł. Zdaniem Krakowskiego wykonawcy usługi nie wyłoniono przeprowadzając choćby rozeznanie rynku.

Co więcej, do jednej z umów zawarto aneks, według którego billboardy mogą być jesienią tego roku zakryte reklamami wyborczymi.

- Nie otrzymaliśmy ani jednego pisma, w którym CSK zarzucałoby nam jakiekolwiek nieprawidłowości - informuje Aleksandra Szyszko rzecznik prasowy Medialny24 i dodaje: - Nieprawdą jest, że dwie umowy zawarte ze spółką Medialny24 są niekorzystne pod względem finansowym. Średnia cena wynajmu tablicy dla CSK wynosi 400 zł netto, przy czym cena rynkowa to minimum 600 zł netto. Z tego co nam wiadomo, CSK zrobiło rozeznanie rynkowe w tej sprawie, z czego został sporządzony raport i przedstawiony panu Krakowskiemu.

Szyszko wyjaśnia też, że CSK na biznesie z Medialny24 nie mogło stracić. - Nieprawdą jest, że aneks do umowy, na który powołał się pan dyrektor Marek Krakowski,wiąże się z stratami finansowymi lub kosztami dla CSK. Jest wyraźnie zapisane w paragrafie 1 pkt 9 ww. aneksu, iż „zamawiający nie zostanie obciążony kosztami”. Ponadto, o czym nie wspomniał pan dyrektor, okres ekspozycji zostanie odpowiednio wydłużony bez żadnych kosztów po stronie CSK - udowadnia i zapowiada podjęcie kroków prawnych.

CZYTAJ TEŻ: Krzysztof Grabczuk z PO o szefie CSK: Nie nadaje się do tej funkcji

Na 220 standów reklamowych w całym regionie CSK zapłaciło 145 tys. zł. Miały stać tylko przez miesiąc, a jak mówił Krakowski w CSK nie ma dowodów, że usługa została wykonana.

- Oprócz jednego zdjęcia, które wykonał pracownik - przekonywał.

W ogóle ubiegłoroczny plan finansowy CSK na działania marketingowe wynosi 200 tys. zł a wydano na ten cel dodatkowe 325 tys. zł.

Służbowe komórki

Krakowski krytykował też popisany ze związkiem zawodowym układ zbiorowy (nie wszedł w życie). Według niego każdy pracownik miał otrzymać służbowy telefon, nagroda jubileuszowa byłaby przyznawana po pięciu latach pracy, a okres wypowiedzenia wynosiłby pół roku.

CZYTAJ TEŻ: Jacek Piasecki został koordynatorem w CSK. To były rzecznik prasowy lubelskiej poczty

- Oszacowaliśmy, że realizacja tych zapisów oznacza dla CSK wydatek ok. 330 tys. zł rocznie. Moim zdaniem takie działania miały na celu sprawić, abyśmy utracili płynność finansową - oceniał dyrektor.

To jeszcze nie koniec

- Przed nami jest jeszcze ocena finansowa. Jakakolwiek by nie była, to ten tercet, kwartet - nie wiem ile osób w tym uczestniczyło - pewnie nie działały zgodnie z przepisami - mówił Krakowski, który już teraz zapowiada zgłoszenie przynajmniej kilku spraw, o których mówił w czwartek, do prokuratury.

CSK analizuje też czy może zerwać umowę z Medialny24.

- Nie jest to sprawa łatwa. Umowy są obarczone karami umownymi

- mówił szef placówki.

Tymczasem Centrum wybrało (po rozeznaniu rynku) nową firmę, z którą współpracuje. To agencja reklamy VIP. Ma zajmować się promowaniem CSK w „mediach branżowych" jak radio RMF Classic czy TVP Kultura.

Umowa z VIP została podpisana do końca roku, a agencja ma co miesiąc otrzymywać 4 - 5 tys. zł brutto.

Franaszek odpiera zrzuty

Piotr Franaszek, były szef CSK wydał w tej audytu specjalne oświadczenie. Pisze w nim, że jest „zdruzgotany sytuacją w CSK i bezpardonowym atakiem" na niego. Narzeka, że Krakowski nigdy się z nim nie skontaktował prosząc o wyjaśnienia.

- To są kłamstwa. Świadczą o tym, że Pan Krakowski nie rozumie jak działają instytucje kultury, nie czytał chyba nawet ustawy ani studium wykonalności i statutu CSK. Nie wiem na jakiej podstawie formalnej został przeprowadzony ten niby audyt skoro oficjalny przeprowadzony przez zawodowych kontrolerów z Urzędu Marszałkowskiego skończył w lutym tego roku i wszystko było w porządku! - zauważa Franaszek.

Aleksandra Szyszko w imieniu Medialny24 komentuje: - Przypuszczamy, że atak skierowany na naszą spółkę jest spowodowany śledztwem dziennikarskim, jakie prowadzimy od dłuższego czasu. Nasi dziennikarze próbują zgłębić m.in. temat zatrudnienia pani Beaty Michałkiewicz w CSK i sprawdzają, czy jej zatrudnienie nie nosi czasem znamion „korupcji politycznej” i nie jest próbą odwdzięczenia się za wcześniejsze zatrudnienie pana Krakowskiego w biurze poselskim jej męża, wiceministra Krzysztofa Michałkiewicza.

Krakowski przyznał, że Michałkiewicz pracuje w CSK jako dyrektor odpowiedzialna za realizację festiwalu „Dźwięki Słów". Jak mówił to ważna impreza, która odbywała się do tej pory w Centrum Kultury i wówczas też odpowiadała za nią Beata Michałkiewicz.

- Nie pamiętam szczegółów wszystkich spraw, było ich tysiące i nie zaglądałem precyzyjnie we wszystkie dokumenty, bo zajmowali się tym poszczególni pracownicy i działy, czasami nie dopełniając formalności czy popełniając błędy. Myślę, że wszystko powinno być w jak najlepszym porządku, co wykazała też oficjalna, a nie sfingowana przez Marka Krakowskiego kontrola - pisze Franaszek.

I podkreśla, że CSK wygenerowało w 2018 r. 6,5 mln zł przychodu. A było to możliwe, według niego, dzięki trafionym umowom sponsorskim czy na działania marketingowe.

- To, co dzisiaj usłyszałem to są bezpodstawne kłamstwa i publiczne szkalowanie mojego imienia - uważa Franaszek.

Jego zdaniem, nowy dyrektor chce w ten sposób odwrócić uwagę od "zarzutów pod jego adresem, własnej niekompetencji, niszczenia instytucji i nękania pracowników".

- Zamierzam skierować sprawę do sądu - kończy swoje pismo Franaszek.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski