Już przed wakacjami może wejść w życie nowy taryfikator mandatów. Jeśli tak się stanie, wysokość nakładanych na kierowców kar będzie wyliczana co roku w oparciu o średnie zarobki. To projekt nowelizacji Prawa o ruchu drogowym, jaki zaproponowali posłowie Platformy Obywatelskiej.
Co proponują politycy? Przykładowo, jeśli kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość o 41-50 km/h w terenie niezabudowanym, to zapłaci 532 zł (teraz płaci od 300 do 400 zł). Natomiast w terenie zabudowanym grzywna za takie samo przewinienie będzie wynosiła już 1064 zł (teraz również 300-400 zł).
Projekt Platformy krytykują specjaliści od bezpieczeństwa w ruchu drogowym.- Podniesienie wysokości mandatów za nadmierną prędkość nie rozwiąże problemu, jakim jest brawura na drogach - uważa Lidia Kwietniewska-Nazimek, sekretarz Wojwódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Lublinie. - Od dawna wiemy, że metoda kija nie działa. To tylko nabijanie kasy. Zmian trzeba dokonywać pod kątem rozwoju infrastruktury. Trzeba przeprowadzić również rzetelny audyt dotyczący stawiania znaków drogowych, m.in. ograniczających prędkość.
Ceny mandatów wzrosną nawet trzykrotnie? "To uzupełnianie dziur budżetowych"
TVN Turbo/x-news
Podobnie uważa Adam Abramowicz, poseł PiS z woj. lubelskiego i członek komisji infrastruktury. - Mnóstwo znaków drogowych ograniczających prędkość nie ma żadnego uzasadnienia. Warto byłoby przeanalizować ich usunięcie - mówi. I dodaje: - Gigantyczne podwyższenie mandatów nie będzie pełniło roli odstraszającej. Może natomiast stanowić realną pokusę dla zachowań korupcyjnych w policji. Skoro komuś będzie groził mandat w wysokości 2 tys. zł, zaproponuje również wysoką łapówkę. To będzie ogromna pokusa.
Abramowiczowi nie podoba się też uzależnianie wysokości kar od średnich dochodów. - To zniszczy rodziny, których członkowie pracują za najniższą pensję - ocenia.
Pomysłu broni poseł PO z naszego regionu Stanisław Żmijan,przewodniczący sejmowej komisji infrastruktury i współautor projektu. - Poprawiliśmy już infrastrukturę. O połowę udało się też zmniejszyć liczbę tragicznych ofiar wypadków drogowych. Musimy jednak różnymi mechanizmami zmierzać do poprawy sytuacji na polskich drogach, a takim jest właśnie zmiana Prawa o ruchu drogowym - tłumaczy.
Więcej na drugiej stronie:
- Chcemy, by nowe przepisy weszły w życie jeszcze w tej kadencji, najlepiej przed waka-cjami - zapowiada Stanisław Żmijan, poseł z PO.
Zmian będzie dużo. W nowelizacji Prawa o ruchu drogowym zakłada się, że wszystkie fotoradary stacjonarne trafią w ręce Inspekcji Transportu Drogowego, która ma karać przekroczenia prędkości mandatami, ale nie będzie nakładać punktów karnych.
Wszystkie fotoradary przenośne (np. te używane dziś przez straże miejskie i gminne) będzie obsługiwać policja.
- To pomysł, który zrodził się m.in. po raporcie NIK-u, miażdżącym wykorzystywanie fotoradarów przez straż miejską. Stwierdzono w nim, że celem ich wykorzystywania nie jest poprawa bezpieczeństwa na drogach, a zwiększenie dochodów do budżetu - mówi Żmijan.
Zmienić ma się też wysokość mandatów, które po nowelizacji będą uzależnione od średniej płacy. - W ten sposób uniknięto by społecznego poczucia niesprawiedliwości. Polacy wiążą kolejne podwyżki w taryfikatorze mandatów z koniecznością poprawy finansów państwa - tłumaczy poseł PO.
Inicjatorzy zmian twierdzą, że ich celem jest stworzenie restrykcyjnych kar dla piratów drogowych, czyli tych, którzy przekraczają dopuszczalną prędkość o co najmniej 50 km/h. Otrzymają oni mandat w wysokości 20 proc. średnich dochodów (dziś byłoby to 760 zł).
Podwójną karę (1520 zł) będą musieli zapłacić ci, którzy takiego wykroczenia dopuszczają się w terenie zabudowanym. Z kolei dla tych, którzy notorycznie jeżdżą za szybko, mandaty będą jeszcze wyższe. Za czwarte i kolejne przewinienie mają wzrosnąć o 50 procent, czyli obecnie do 2280 złotych.
- Podkreślmy, że postulujemy zachowanie tolerancji dla kierowców, którzy przekraczają prędkość o nie więcej niż 10 km/h. Kary będą zaś wzrastać w zależności od przekroczonej prędkości - tłumaczy Żmijan.
Pomysłem na nowy taryfikator oburzeni są kierowcy.
- Mandaty nie podniosą poziomu bezpieczeństwa. Mam wrażenie, że przy zwiększaniu ich wysokości chodzi tylko o drenaż kieszeni kierowców - mówi Paweł Maruszak, wiceprezes Lubelskiego Stowarzyszenia Taksówkarzy. - Gdyby rządzącym rzeczywiście chodziło o bezpieczeństwo, zamiast karać postawiliby na budowę dróg ekspresowych i poprawę jakości tych już istniejących.
Tymczasem Platforma Obywatelska nie wyklucza, że w trakcie prac nad jej inicjatywą zostanie wypracowane inne rozwiązanie.
- Wiadomo jedynie, że nie możemy ustalać wysokości mandatów w zależności od dochodów poszczególnych kierowców - przyznaje Żmijan. - Być może będzie to możliwe, gdy zostanie stworzona elektroniczna sieć kompatybilna z urzędami skarbowymi i ZUS.
Projekt nowelizacji Prawa o ruchu drogowym trafił już do laski marszałkowskiej. Będzie teraz konsultowany m.in. z przewoźnikami i policją. Potem zajmą się nim posłowie.
W ubiegłym roku policjanci z drogówki odnotowali na Lubelszczyźnie ponad 207 tys. wykroczeń. Wystawili kierowcom ponad 182 tysiące mandatów. Skierowali blisko 10 tys. wniosków o ukaranie winnych wykroczeń drogowych do sądu. Udzielili też 15 792 pouczeń.
Zobacz też: KRBRD zbadała opinie kierowców. Szybciej za miastem, większe kary dla piratów drogowych:
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
