Parę dni temu w świat poszła wiadomość, że sławna impreza w Janowie „Pride of Poland” zmienia nazwę na „Janów Podlaski Auction & Summer Arabian Horse Sale”. Co więcej, pojawiły się głosy o zagrożeniu egzystencji słynnej stadniny. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa wystąpił ze zdecydowanym dementi, ale jednocześnie podał informację, że nazwa, owszem, zmieniła się, ale „duma” nadal w niej pozostała - „Pride of Poland - Janów Podlaski Auction”. Jest też i coś nowego: biletów dla publiczności nie będzie, ważni są przede wszystkim kupcy, hodowcy i VIP-y, dla gapiów szkoda miejsca. Szkoda, bo turyści przyjeżdżający na tę imprezę podkreślali w jakiś sposób jej wagę. W końcu było to też wielkie show a nie tylko handel.
Stadnina koni w Janowie Podlaskim. Będzie „Pride of Poland”, ale wejście tylko na zaproszenie
Staram się zrozumieć działania obecnej władzy dotyczące stadnin w Janowie i w Michałowie i nie mogę odkryć jej przemyślnego planu dobrej zmiany „w temacie koni”. Rewolucja kadrowa polegająca na zwolnieniu dawnego zarządu skończyła się wielką klapą i stratami w corocznych aukcjach.
Buńczuczne słowa ministra rolnictwa o złodziejstwie prezesów nie znalazły pokrycia w procesie ani w konstruktywnym śledztwie. Nikomu nie postawiono zarzutów. Po co więc to wszystko? Gdzie tu sens i logika?
O zarządzaniu w PRL mówiło się, że władza sama sobie stwarza problemy, a następnie głowi się jak by tu je rozwiązać.
Najlepiej spuentował takie działania Wojciech Młynarski: „Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie. Co by tu jeszcze?”
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?