Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O jaką Polskę walczyliśmy?

Jan Pleszczyński
Archiwum
Dla większości Polaków w wieku 50+, a więc i dla mnie, lata 80. XX wieku były zapewne najważniejszym doświadczeniem pokoleniowym. Ale nie lubię ich wspominać. A szczególnie 13 grudnia 1981 roku. I gdyby nie dramatyczne wydarzenia, które mają miejsce w Kijowie, pewnie bym odpuścił. Bo i tak w mediach o stanie wojennym będzie dzisiaj dużo. Mądrze, obiektywnie i naukowo.

Powód, że niechętnie wracam do tamtej dekady jest bardzo subiektywny i prozaiczny, ale sądzę, że wielu czuje podobnie. Otóż w wolnej Polsce drogi ludzi z "właściwej" wówczas strony barykady chyba definitywnie już się rozeszły. Gdy dziś przypadkowo spotykamy tych, z którymi kiedyś gadaliśmy całymi nocami, coś planowaliśmy i coś wspólnie robiliśmy - mówimy tylko "cześć" - "cześć". I z ulgą oddychamy, że oni także nie palą się do rozmowy.

Telewizyjne obrazy z Majdanu przywołują jednak wspomnienia tamtego grudnia. Gdy oglądam telewizję, cierpnie mi skóra; znacznie bardziej niż wtedy. Zresztą, szczerze mówiąc, wtedy cierpła nie za bardzo, o ile w ogóle. Wojsko, milicja, ZOMO, armatki wodne, pałowanie i bicie doskonale wpisywały się w krajobraz PRL - wiedzieliśmy, gdzie i w jakim systemie żyjemy. Ale rekompensatą była pewność, że stoimy po właściwej stronie i wśród właściwych ludzi.

Sprzyjał nam także wiek i związany z nim brak wyobraźni i obciążeń przeszłością. I młodzieńcza chęć uczestniczenia w historii, choć mało kto wierzył, że ta przygoda zakończy się szczęśliwie. Gdyby w tamtych latach ktoś mi bajdurzył o jakimś Okrągłym Stole, 4 czerwca, rozpadzie imperium, Polsce w NATO i UE - uznałbym go za wariata. I nie tylko ja. Pewnie dlatego wolna Polska, Europa bez granic i otwarty świat to dla mnie wciąż coś niezwykłego.

Nie jest natomiast niczym niezwykłym dla dzisiejszych dwudziestolatków; wolna Polska to dla nich środowisko naturalne. Dlatego doskonale rozumiem, że mają serdecznie dość tego, co się w Polsce i na świecie dzieje. Mają prawo oczekiwać, żeby świat coraz bardziej nie upodabniał się do dżungli, w której przeżywają tylko najtwardsi, najsilniejsi, najzdolniejsi, najzdrowsi, najbogatsi, najsprytniejsi i bez skrupułów. Ale emigracja, facebookowe demotywatory, albo stadionowy patriotyzm i symboliczne wieszanie generała to trochę cienko jak na pokoleniowy program.

Nie rozumiem natomiast tych z pokolenia 50+, którzy przy każdej okazji - i bez żadnej okazji też - sakramentalnie marudzą: "Nie o taką Polskę walczyliśmy". Na takie dictum mam niezmiennie tę samą odpowiedź: "A ja o taką". I wtedy niektórzy się reflektują i uśmiechają, bo doskonale wiedzą, o co chodzi - w gruncie rzeczy myślą tak samo. Ale tylko niektórzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski