Obchody Dnia Strażaka w Lublinie

Każdy zapytany przez nas strażak wypowiada się w podobnym tonie - to służba, a nie zwykła praca. Służba niełatwa, bo w każdej chwili można wyjechać na akcję. Współczesny strażak nie tylko jeździ do pożarów, ale również zna się na substancjach chemicznych w razie skażenia, potrafi uwolnić pasażera uwięzionego w zmiażdżonym aucie, a także nieść pomoc ofiarom powodzi.

- W czasie 21 lat służby przytrafiały się najrozmaitsze historie. W czasie dużego pożaru Kliniki Dermatologii przy ul. Radziwiłłowskiej w ubiegłym roku zmierzyliśmy się z bardzo trudnymi warunkami atmosferycznymi. Z kolei w akcji gaszenia cystern w Białymstoku istniało niebezpieczeństwo skażenia chemicznego na wielką skalę - mówi Tomasz Ciseł.

Najbardziej utkwił mu w pamięci pies uratowany w Szczekarkowie w czasie ubiegłorocznej powodzi. - Przygarnęliśmy go wychudzonego i wychłodzonego. Od tej pory nie odstępował nas na krok. Gdy musieliśmy wypływać łodzią na akcję, to czekał na brzegu do naszego powrotu - dodaje.

Zdarzają się również śmieszne historie. Mł. kpt. Ciseł pamięta akcję ratowania mężczyzny, który wskoczył do 40-metrowej studni po tym, jak... żona zabroniła mu napić się piwa. Delikwentowi na szczęście nic poważnego się nie stało.

Służba w straży pożarnej weszła panu Tomaszowi w krew do tego stopnia, że swoją pasją zaraził dwóch swoich synów. Być może pójdą oni w ślady ojca.

Kwiaty pod pomnikiem

Z okazji Dnia Strażaka złożono kwiaty pod pomnikiem Poległych Strażaków Lubelszczyzny.
Lubelscy strażacy zaciągnęli pod pomnikiem wartę honorową. Wiązankę kwiatów złożył m.in. st. bryg. Tadeusz Milewski, komendant wojewódzki lubelskiej PSP. Ciąg dalszy uroczystości zaplanowano na 18 maja.