Nawet 50 tysięcy osób wzięło udział w fali strajków, która przetoczyła się przez Lubelszczyznę w lipcu 1980 r. Za początek tych wydarzeń uznaje się 8 lipca przerwanie pracy przez zatrudnionych w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL Świdnik. Przyczyną był wzrost cen żywności w zakładowym bufecie. Pracownicy wystosowali do dyrekcji postulaty płacowe i socjalne. Następnego dnia, pracę wstrzymało kilka tysięcy osób.
- Gromadziliśmy się przed budynkiem dyrekcji, śpiewaliśmy hymn i pieśni kościelne. Mimo wywieranych na nas nacisków przekonaliśmy się, że jest w nas duch i odwaga – wspomina Alfred Bondos, wówczas pracownik fizyczny WSK PZL-Świdnik.
Za przykładem Świdnika poszły inne przedsiębiorstwa. W kulminacyjnym momencie strajkowało 150 zakładów. Wystąpienia doprowadziły do podpisania porozumień między załogami fabryk i władzami. Ich głównym punktem było obniżenie cen żywności.
- Nie chodziło tylko o kotleta. Chodziło o naszą tożsamość, o przyszłość ojczyzny – podkreśla Marian Król, uczestnik strajku w PZL-Świdnik, obecnie przewodniczący Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”.
- Znaczenie tego wydarzenia jest ogromne. To był pierwszy strajk, który objął tak wiele zakładów pracy. Pamiętajmy, że obok WSK wystąpili pracownicy m.in. Fabryki Samochodów Ciężarowych, Lubelskich Zakładów Napraw Samochodów i lokomotywowni. Co więcej, protest odniósł skutek, bo władze wycofały się z podwyżek cen żywności - wyjaśnia Marcin Krzysztofik, dyrektor Oddziału IPN w Lublinie.
Podwyżki cen żywności, a późniejsze ich obniżenie obnażyły niekompetencje władz, które doprowadziły do kryzysu gospodarczego. Ten z kolei, wraz z falą protestów przetaczających się przez Polskę, zakończyły epokę Gierka i rozpoczęły okres tzw. karnawału Solidarności. - Lubelski lipiec był iskrą - kwituje Marcin Krzysztofik.
- To było przełomowe wydarzenie – przyznaje Artur Soboń, sekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju i mieszkaniec Świdnika. - W tamtych czasach odwaga była w cenie. Osoby, które rozpoczęły ten strajk nie wiedziały jakie będą jego konsekwencje. Po postulatach pracowniczych pojawiły się polityczne, które później pojawiły się na Wybrzeżu.
Blisko 40 lat od tych wydarzeń nie ma już PRL i wielu przedsiębiorstw, które uczestniczyły w protestach. Część zlikwidowano, jak FSC i LZNS, Wiele zostało sprywatyzowanych, jak PZL-Świdnik. Jednak, zdaniem związkowców, przesłanie Lubelskiego Lipca '80 pozostaje aktualne.
- Ciągle aktualna jest walka o godność ludzi pracy - podkreśla Andrzej Kuchta, przewodniczący NSZZ „Solidarność” z PZL-Świdnik.
Niedzielne uroczystości w Świdniku były początkiem obchodów Lubelskiego Lipca '80, które będą trwać niemal przez cały miesiąc. W czwartek o godz.15 związkowcy spotkają się na Drodze Męczenników Majdanka, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający wystąpienie pracowników LZNS. W planach są też wydarzenia na terenie lokomotywowni PKP w Lublinie.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?