Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrona księdza Marka

Ewa Czerwińska
Wczoraj pod kościół w Czerniejowie przyszły całe rodziny.
Wczoraj pod kościół w Czerniejowie przyszły całe rodziny. Fot. Ewa Czerwińska
Niedziela. W kościele w podlubelskim Czerniejowie trwa suma, pod kościołem odbywa się protest. Protestuje kilkudziesięciu parafian. Jedni siedzą na ławkach pod parkanem, inni spacerują w pobliżu, pogadują ze znajomymi. Spragnieni idą na szklankę wody do namiotu. Ludzie manifestują niezgodę wobec decyzji arcybiskupa, odwołującej ich dotychczasowego proboszcza księdza Marka Żyszkiewicza.

- Delegacja była w kurii pięć razy. Chcieliśmy rozmawiać z księdzem arcybiskupem, ale nas nie przyjął. Więc tą drogą chcemy mu powiedzieć, że robi nam wielką krzywdę, a księdza Marka wyrzuca na śmiecie - wyjaśniają mężczyźni w odświętnych jasnych koszulach. I dodają, że plus tej sytuacji jest jeden: arcybiskup Życiński ich społeczność zjednoczył.

W środę, 29 lipca ks. Żyszkiewicz miał odprawić ostatnią mszę. Ludzie przyszli na 7.30, tłumnie, bo to miało być pożegnanie. Ale proboszcza już nie było. Za to przyjechał jego następca, ks. Podstawka. - Nie wpuściliśmy - relacjonują. Podkreślają, że przeciwko nowemu proboszczowi nic nie mają, chcą tylko powrotu księdza Marka. Wtedy, w środę spontanicznie postanowili, że będą protestować. W ciągu godziny ktoś przywiózł namiot, ktoś inny kilkanaście drewnianych ławek. W namiocie butelki mineralnej, paczki z kawą, herbatą. Koher, na którym gotują wodę, bób, grzeją kiełbaski. Każdy przynosi coś z domu. Dyżur na okrągło. W nocy czuwają mężczyźni. - Jak w wojsku. Chodzi się na obchód plebanii - mówi Mieczysław Juszka. - Pilnujemy dobytku. Bo jakby, nie daj Boże, coś się stało... Pies nie wystarczy.

Powodu przeniesienia szanowanego przez nich księdza nie znają, więc hulają domysły. Mówią rozgoryczeni, że to pewnie jakaś kara. Ich zdaniem proboszcz świetnie gospodarował, postawił parafię na nogi. Jak okiem sięgnąć, wszystko księdza Marka zasługa: kościelne ogrodzenie, odnowione siedemnastowieczne wnętrze, nowe okna, rozległy, wyasfaltowany parking przed świątynią, boisko dla młodzieży. - Sam proboszcz pracował. Również szalet na cmentarzu malował - dodają kobiety. - Trawę kosił, pety i butelki na parkingu zbierał.

Plebania nowoczesna, otoczenie schludne - porządek. - Estetycznie. Cacko, prawda? - cieszą się kobiety. Bryła kościoła uznanego za architektoniczną perłę zasługuje na należytą oprawę. - Teraz my porządku pilnujemy - mówi pan Władysław. - Skrzyknęliśmy się i w dziesięć kosiarek - w dwie godziny - skosiliśmy trawę. Żeby było jak za księdza Marka - dopowiadają. Wokół ławek kręcą się dzieci. Anna Mróz przyszła z synkiem. To jeden z jej czwórki. - Kiedy się spaliliśmy, zaraz ksiądz Marek przyszedł i mówi: jakoś spróbujemy wam pomóc - wspomina. - Dał nam własną szafę. Nie tylko nam pomagał. Ślubu za darmo udzielił jednym młodym, Ukraińca pochował i też o zapłatę nie pytał. Nad każdym się pochylił. Nie wołał o pieniądze. Nie mówił, po ile składka. Objaśniał, co trzeba zrobić, więc każdy poczuwał się do obowiązku, żeby dać. Co roku skrupulatnie rozliczał się przed parafianami z wydatków. Z każdego kwitka, precyzuje Kazimierz Banach. A w zimie tylko w kominku palił, żeby oszczędzić na opłatach za centralne, bo gaz drogi. Więc może teraz podniesie parafię w Podgórzu koło Chełma? Nie chcą o tym słyszeć. - Inni też modlą się za naszego proboszcza - w Wilkołazie i w Lublinie, w kościele na Tatarach - ktoś podnosi na duchu wieścią z ostatniej chwili.

Zrobili listę protestujących, czyli tych, którzy czuwają pod kościołem. Tuż po dwunastej zapisuje się 604. osoba, staruszka. Posiedzi do nocy. Pomodli się. A do domu wróci z sąsiadką.

Po sumie przed drzwiami kościoła głośna dyskusja. - Wstyd - określa zgromadzenie protestujących wysoka brunetka. - Jak chcą piknik robić, to nad rzekę! Jak jednego proboszcza z godnością pożegnaliśmy, to i drugiego tak samo powinniśmy przywitać. Po co robić widowisko?!

Niewielkie kółko opozycjonistów szybko się rozchodzi. Po godz.15 do Czerniejowa wraca delegacja, która odwiedziła księdza Marka w nowej parafii w Podgórzu - małżeństwa Pałysków, Mitułów, Anna Młynarska, Józefa Dobrowolska. Płaczą. Mówią, że ksiądz bardzo źle wygląda. Choruje na serce. Martwią się, że mu się pogorszyło. A nowa parafia? Machają ręką: straszna dziura.

Poszły z Czerniejowa pisma do kurii. W sumie pięć. Ogólne od parafian: "Zdając się w pełni na decyzję Księdza Arcybiskupa, którego ojcowską troskę o Diecezję Lubelską i parafię Czerniejów znamy od lat, pokornie prosimy o przychylenie się do naszej prośby..."- piszą. Pismo do arcybiskupa wystosowali także nauczyciele szkoły podstawowej i gimnazjum w Piotrkowie, uczący dzieci z Czerniejowa, nazywając w nim ks. Żyszkiewicza przewodnikiem duchowym, powiernikiem i przyjacielem dzieci. Duszpasterz potrafił przyciągnąć najmłodszych, młodzież. Mogli korzystać z sal na plebanii, proboszcz organizował ogniska...

- Dlaczego arcybiskup, który jest tak blisko Boga, zapomniał o ludziach? - pytają protestujący. Więcej w tym pytaniu żalu i goryczy niż gniewu. - Nawet nam nie odpisał...

Zapytaliśmy o to rzecznika kurii ks. Mieczysława Puzewicza. - Delegacja z Czerniejowa została przyjęta tak, jak przyjmujemy inne delegacje. Trudno, żeby ksiądz arcybiskup zajmował się każdą sprawą osobiście. Jeśli jednak parafianie z Czerniejowa wyjdą z inicjatywą rozmowy z nim i zawiadomią nas o tym, ustosunkujemy się do ich prośby.

- Za księdzem Markiem będziemy stać murem - zapowiadają parafianie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski