Częstochowski Dromet wchodził w skład konsorcjum trzech firm, które w lipcu 2011 r. podpisały umowę na realizację obwodnicy Hrubieszowa. Po tym, jak w sierpniu 2012 r. z placu budowy zeszło dwóch członków konsorcjum - HAK Construction i Cardo Mosty.
- Dromet podjął się dokończenia inwestycji. Jednak w grudniu ub.r. lubelska GDDKiA zerwała z firmą umowę. Jako przyczynę wskazywała opóźnienie w realizacji inwestycji, a także m.in. fakt, że Dromet nie płacił podwykonawcom.
Dromet przyznaje, że opóźnienia były. Ocenia jednak, że wina leżała po stronie GDDKiA, która uniemożliwiła jej dokończenie prac, wstrzymując wypłaty i wzywając do zapłaty 15 mln zł. Jan Pilis, prezes Drometu, w oświadczeniu skierowanym do mediów, pisze, że na kwotę składa się 11,5 mln zł nieuregulowanych należności dla podwykonawców i 3,4 mln zł zobowiązań wobec dostawców. - Obydwa zobowiązania powstały jednak w okresie prowadzenia kontraktu przez HAK Construction i Cardo Mosty - czytamy. Dromet podkreśla też, że nie podejmując się dokończenia obwodnicy, nie miał pełnej informacji o stanie rozliczeń między GDDKiA i HAK Construction.
GDDKiA wyjaśnia, że całą korespondencję dotyczącą inwestycji dostawały wszystkie trzy firmy. - Podpisywaliśmy umowę z konsorcjum trzech firm. Wszystkie solidarnie odpowiadały za to, co działo się na kontrakcie - dodaje Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiej GDDKiA.
- Kiedy jednak 5 listopada 2012 r. zdecydowaliśmy się kontynuować prace, zastrzegliśmy, że bierzemy odpowiedzialność za zobowiązania powstałe po tym terminie. GDDKiA na to przystała, ale nie znalazło to odzwierciedlenia w jej późniejszych działaniach - ripostuje Agnieszka Pilis z Drometu.
Częstochowska firma skierowała w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. - Jest analizowane w wydziale ds. przestępczości gospodarczej - mówi Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Nie ma decyzji o wszczęciu ewentualnego śledztwa.
Krzysztof Nalewajko przypomina, że już w 2012 r. sama GDDKiA zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Chodziło o próbę wyłudzenia ponad 6,4 mln zł przez konsorcjum. Śledztwo zostało wszczęte w grudniu 2012 r.
Zdaniem Drometu, także tutaj zawiniła GDDKiA. Jan Pilis pisze w oświadczeniu, że GDDKiA zapłaciła HAK Construction (a nie całemu konsorcjum) 6,4 mln zł za prace, które w rzeczywistości nie zostały zrealizowane. Co innego miał jednak potwierdzić inżynier kontraktu (przedstawiciel GDDKiA). Zdaniem Pilisa, to i późniejsze działania GDDKiA, mające zniwelować błąd pracownika dyrekcji, wpłynęły też na zwiększenie obecnych roszczeń wobec jego firmy.
GDDKiA, w jednym z pism do Drometu, ocenia zarzuty jako bezpodstawne.
Przedstawiciele firmy przyznają, że są pod ścianą. Żądana przez GDDKiA kwota 15 mln zł, po zerwaniu umowy i naliczeniu kar umownych, miała wzrosnąć do ok. 38 mln zł. - Wielokrotnie przekracza to majątek spółki. Nie muszę mówić, co konieczność zapłacenia takiej kwoty oznaczałaby dla naszej firmy - mówi Agnieszka Pilis.
Obwodnicę ma dokończyć inna firma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?