Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obwodnica Lublina: Wywłaszczenia z problemami

Aleksandra Dunajska
Powstawanie dróg na terenach zabudowanych zawsze oznacza wielkie problemy. Kilka lat temu negocjacje z mieszkańcami, którzy nie chcieli sprzedać nieruchomości pod inwestycje, ciągnęły się miesiącami albo nawet latami. Drogowcom z pomocą przyszła specustawa. Buduje się szybciej, ale wciąż pojawiają się problemy w przypadkach, gdzie stare przepisy "spotykają się" z nowymi. A ten, którego objęła specustawa, jest w najgorszym położeniu - musi oddać dom, ale pieniądze zobaczy najwcześniej kilka miesięcy później. Wywłaszczenia pod obwodnicę Lublina to tylko jedna z takich niekończących się historii.

Sąd przyznał rację
W 2005 r. wydano decyzję lokalizacyjną dla inwestycji. Na jej mocy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie rozpoczęła negocjacje cenowe z właścicielami gruntów, które zostały przeznaczone do wykupienia. Dla tych, którzy nie zgadzali się na zaproponowane kwoty, ruszyła procedura wywłaszczeniowa. Należał do nich m.in. Henryk Smolarz. Skarb państwa ma przejąć jego niezabudowane działki w Dysie.
- Chciałem uniknąć jakichkolwiek podejrzeń, dlatego nie negocjowałem z GDDKiA tylko czekałem na wywłaszczenie - wyjaśnia. - Niektórych propozycje GDDKiA satysfakcjonowały, ale dla wielu właścicieli wyceny nie były korzystne. Przygotowane operaty budziły wielkie wątpliwości. Np. rzeczoznawcy wycenili zupełnie inaczej dwie części tego samego "bliźniaka", a sąsiadujące ze sobą działki różniły się ceną o 300 proc. Przepisy dotyczące wyceny były niejasne i niesprawiedliwe.

Procedury wywłaszczeniowe w niektórych przypadkach trwały nawet sześć lat. Ciągnęły się głównie dlatego, że właściciele nieruchomości kwestionowali kolejne wyceny i wytykali w nich błędy. - Część z tych uwag i zarzutów została potwierdzona. Sprawę pierwszego z biegłych skierowano do Komisji Odpowiedzialności Zawodowej a następnie powołano kolejnych. Błędy w opiniach rzeczoznawców spowodowały przewlekłość postępowania wywłaszczeniowego - przyznał wojewoda lubelski w jednym z oficjalnych pism.

W 2011 r. kilka postępowań wciąż pozostało niezakończonych. GDDKiA wystąpiła o ich umorzenie, bo chciała jak najszybciej uzyskać zezwolenie na realizację inwestycji (tzw. ZRID). Wojewoda postępowania umorzył, ale mieszkańcy odwołali się tej decyzji co nie chcieli być objęci mniej dla nich korzystnym postępowaniem ZRID. Jednak zanim sprawę rozpatrzył minister infrastruktury - wojewoda wydał ZRID. Zdaniem mieszkańców niezgodnie z prawem, bo nie mogą się toczyć dwa postępowania w tej samej sprawie.

Właściciele - wśród nich Smolarz - skierowali sprawę do WSA w Warszawie. - Od samego początku sygnalizowałem problem niezgodnego z prawem prowadzenia jednocześnie dwóch procedur administracyjnych. Odwołałem się do sądu, aby zostać szybko wywłaszczonym i zapobiec zablokowaniu procesu budowy drogi na późniejszym etapie - twierdzi Henryk Smolarz.

15 lutego sąd rozpatrzył sprawę posła i przyznał mu rację, nakazując ponowne przeprowadzenie procedury wywłaszczeniowej w sprawie jego nieruchomości. W uzasadnieniu WSA czytamy: "wojewoda był zobligowany zbadać, czy umorzeniu postępowania wywłaszczeniowego nie sprzeciwiają się inne strony i czy nie jest to sprzeczne z interesem społecznym. Takich ustaleń nie poczyniono, co (...) stanowiło nadużycie prawa".

Co decyzja sądu oznacza dla inwestycji? Urzędnicy wojewody póki co nie komentują sprawy - podkreślają, że nie otrzymali jeszcze z WSA pisemnego uzasadnienia wyroku. Milczy też ministerstwo transportu, które prawdopodobnie złoży w tej sprawie skargę kasacyjną do NSA.

Tymczasem na rozpatrzenie w warszawskim WSA czeka jeszcze kilka podobnych spraw.

Życie od nowa
Są jednak mieszkańcy, którzy już dawno zgodzili się na proponowane przez urzędników ceny, dostali pieniądze i wybudowali nowe domy. Na mocy "starej" decyzji lokalizacyjnej GDDKiA przejęła do tej pory 75 domów i 109 budynków gospodarczych.
Pan Henryk za dom i działkę dostał blisko milion złotych: - Ostro się targowałem i trochę to trwało zanim uzyskałem cenę, która w miarę mi odpowiadała.

W innej sytuacji znalazł się pan Adam. Miał prawie nowy dom w Elizówce - mieszkali tam z żoną trzy lata. W 2009 r. za mkw. budynku dostali 3 tys. zł a za ar działki 7,7 tys. zł. - Kiedy potem chciałem kupić coś w okolicy, usłyszałem, że ar kosztuje 19 tys. zł. Znalazłem tańszą działkę w Jakubowicach Konińskich, ale to dużo dalej od Lublina. Dzisiaj tam mieszkamy. Dopiero później zrozumiałem, że powinienem bardziej wytrwale negocjować, a nie godzić się na pierwszą propozycję - opowiada. Dlaczego się zgodził? - Cóż, nie ma człowiek doświadczenia w takich sprawach. Nasz dom był trochę na uboczu, więc urzędnicy nas postraszyli, że jak będziemy kręcić nosem, to wcale nas nie wykupią i będziemy mieć ekspresówkę za płotem. Dziś wiem, że pewnie i tak nie mieliby wyjścia.

Na pieniądze poczekają
Decyzja ZRID dla obwodnicy nie jest ostateczna, bo 24 osoby odwołały się od niej do ministra transportu. Prac budowlanych to nie wstrzymuje, ale zanim resort nie rozpatrzy protestów, nie rozpocznie się procedura wyceniania nieruchomości i wypłacania odszkodowań. Mimo to, zgodnie z drogową specustawą, mieszkańcy musieli już wydać działki i wyprowadzić się z domów. W sumie chodzi o właścicieli około 2 tys. nieruchomości.

- Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że mój dom nie został wywłaszczony. Ale zabrali mi spory kawałek działki z ogrodzeniem, podjazdem do garażu, szambem. Co najdziwniejsze - nieruchomości już wydaliśmy, np. na mojej działce ścięto drzewa, ale podatek musieliśmy zapłacić jak pełnoprawni właściciele - mówi pani Ewa z Ciecierzyna. - Chcemy teraz to wszystko odtworzyć ale póki co żyjemy w zawieszeniu. Jesienią mówiło się, że pieniądze dostaniemy w maju. Teraz okazuje się, że może pod koniec roku. I nawet nie wiemy, na jakie kwoty możemy liczyć, bo nie dostaliśmy jeszcze wycen - dodaje.

W najgorszym położeniu są ci, którzy musieli opuścić domy. Chodzi o 44 właścicieli. Za wynajmowane przez nich lokale na razie płaci lubelska GDDKIA. Ale tylko przez 120 dni od momentu, w którym decyzja ZRID stanie się ostateczna. - A co potem? - zastanawia się pani Ewa.

Hamulcowi?
Za konieczność oczekiwania ludzie winią tych, którzy oprotestowali ZRID. Jest wśród nich Henryk Smolarz: - To była konsekwencja poprzednich działań związanych z odwołaniem do WSA - tłumaczy.

Jednocześnie polityk, na mocy ZRID, oddał już część swoich nieruchomości. - Protestuje, ale oddaje działki. Pewnie liczy na te dodatkowe 5 proc. (specustawa gwarantuje większe pieniądze osobom, które w ciągu miesiąca przekażą własność - red.) - zżyma się jeden z mieszkańców.

- Zgodziłem się na wydanie części gruntów, bo ZRID również kwestionuję tylko w części - wyjaśnia Smolarz. Poseł zaprzecza, jakoby kierowała nim w tej sprawie finansowa motywacja, jedynie przestrzeganie prawa. - Poza tym - o jakie 5 proc. miałoby mi chodzić? Przecież nawet nie wiem, na ile zostaną wycenione moje nieruchomości - dodaje.

Pani Ewa z Ciecierzyna podkreśla, że dziwi się protestującym, których nazywa "hamulcowymi". - Mnie też było ciężko się pogodzić z utratą części własności. Ale się nie odwoływałam, bo to jest kwestia postawienia interesu społecznego ponad własnym. Ta droga jest miastu bardzo potrzebna. Szczególnie Henryk Smolarz, jako parlamentarzysta, powinien to rozumieć - podkreśla.

Smolarz odpowiada pytaniem: - Czy fakt, że jestem posłem, powinien ograniczać moje prawa obywatelskie? I zaraz dodaje: - Popieram budowę obwodnicy. Ale to nie oznacza, że inwestycję można realizować z lekceważeniem przepisów i przy braku poszanowania praw właścicieli.

Przepisy do wymiany
Henryk Smolarz podkreśla, że specustawę drogową trzeba zmienić: - Ponieważ konfliktuje mieszkańców. Dlaczego, skoro ja chcę dochodzić swoich praw i odwoływać się od ZRID, inni mieszkańcy muszą czekać na postępowanie odszkodowawcze?
No właśnie - dlaczego? To pytanie zadają sobie wszyscy zainteresowani. Dziwią się też, dlaczego, nawet po rozpatrzeniu odwołań, kiedy ZRID staje się ostateczny, szacowanie i wypłata odszkodowań trwają tak długo (w przypadku innego odcinka S17 - nawet ponad pół roku).

- Nie sprzeciwiałam się budowie obwodnicy, wychodząc państwu i jego interesom naprzeciw. Ale liczę też, że państwo mi się odwdzięczy, w miarę szybko oddając pieniądze za utraconą własność. Na mocy obecnych przepisów trudno mówić o takim podejściu - podkreśla pani Ewa z Ciecierzyna.

Posłowie już od kilku miesięcy zapowiadają, że specustawę zmienią. Na razie bez efektów. - Wystąpiliśmy o przygotowanie w tej sprawie ekspertyzy. Jednak pogodzenie potrzeby szybkiej budowy dróg i interesów właścicieli nieruchomości jest niesłychanie trudne - mówi Stanisław Żmijan, lubelski poseł PO i wiceszef sejmowej komisji infrastruktury.


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski