Trela przez wiele lat wyrobił sobie kontakty wśród hodowców i kupców, którzy po jego dymisji nie przyjechali już na imprezę na Lubelszczyznę. Nowi szefowie stadniny nie poradzili sobie także z organizacją tak dużego przedsięwzięcia, jakim jest sierpniowa aukcja koni arabskich. W rezultacie było sporo wpadek i negatywnych emocji. I trudno się dziwić, jeśli np. klacz Emira była sprzedawana dwukrotnie, bo okazało się, że jej pierwszy kupiec wycofał się z transakcji.
Nie lepiej było rok później, w 2017 roku, kiedy na 25 wystawionych koni, sprzedano tylko sześć. Co więcej, od 2005 roku janowska stadnina każdy rok zamykała bilansem na plusie, a w ubiegłym roku - ze sporą stratą 1,5 mln zł.
Nie jest moją intencją przekreślenie na zawsze stadniny w Janowie i aukcji Pride of Poland. W końcu nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, a sukcesy najczęściej biorą się właśnie z lekcji, jakie wyciągamy z naszych porażek. Pod warunkiem że w ogóle je wyciągamy.
Oby tak się stało ze stadniną w Janowie Podlaskim, która ma przecież 200 lat. Zamieszanie wokół niej i polityczna ingerencja nie były potrzebne i nie przyniosły nikomu korzyści. Ale mleko już się rozlało, dlatego organizatorom imprezy i szefom stadniny pozostaje walczyć o odbudowę utraconej renomy, o dobre imię tego miejsca i sierpniowej aukcji koni arabskich. Jest przecież o co walczyć, bo patrzy cały świat.
CZYTAJ TAKŻE: Konie arabskie. Zawsze duma i prestiż, a teraz walka o odbudowanie pozycji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?