Start i te jego kontuzje...
Wraz z totalną zmianą składu, w lecie przyszła zmiana trenera. Zupełnie niespodziewana. Piotra Karolaka zastąpił Dominik Derwisz. Młody szkoleniowiec z zapałem wziął się do pracy. Według niektórych aż za bardzo. Na letnim obozie Derwisz dał tak swoim graczom w kość, że kilku z nich od razu złapało kontuzje. Zaczęło się niewinnie, od Michała Samborskiego. Ale jego uraz pociągnął za sobą lawinę następnych. Na szpitalnej liście meldowali się kolejni gracze Startu, a przez cały rok nie wypisał się z niej Bartłomiej Karczewski. Problemy zdrowotne zahamowały nieco rozwój kariery Rafała Króla, ale przede wszystkim rozbiły spójność lubelskiej drużyny, która w całych rozgrywkach zagrała raptem kilka razy w optymalnym zestawieniu! Zarząd Startu próbował ratować nieco sytuację, wzmacniając się w trakcie rozgrywek, ale plaga rozprzestrzeniła się nawet na wspomniane posiłki...
Złe miłego początki
Sezon zaczął się od zimnego prysznica. Bardzo zimnego. Porażka z Sokołem Łańcut na własnym parkiecie nieco ostudziła gorące głowy lublinian. Z każdym meczem było jednak coraz lepiej. Gdy za chwilę przyszła seria trzech zwycięstw z rzędu, a także fenomenalna druga połowa w meczu w Białymstoku (wygrana 50:11!), wiara w drużynę odżyła. Niestety, nie zdążyliśmy się jeszcze nacieszyć dobrą postawą Startu, a pojawiły się kolejne kłopoty. Lubelska drużyna zaczęła grać w kratkę, a na domiar złego przyszły problemy z koncentracją i seryjnie przegrywane końcówki spotkań. Start w całym sezonie przegrał aż siedem spotkań różnicą pięciu lub mniej punktów! Wiele razy w tych meczach wysoko prowadził, a do historiii przejdą już takie porażki, jak ta z Siarką (83:84) czy z Sudetami (68:69). Skąd brała się niemoc w decydujących fragmentach? Jedni twierdzą, że z niedoświadczenia Derwisza, inni, że młodemu trenerowi trudno było cokolwiek wskórać, skoro sami gracze dawali plamę...
Gdyński koszmar
W pewnym momencie przyszedł niezwykle miły czas dla sympatyków drużyny. Start wygrał aż siedem spotkań z rzędu. W trakcie serii kibice w hali MOSiR obejrzeli najlepszą koszykówkę od dobrych kilku lat, gdy lublinianie rozstrzelali Spójnię Stargard Szczeciński 97:89. Start na kilka kolejek przed końcem był niezwykle bliski zapewnienia sobie awansu do play-off. Miał dwa punkty przewagi nad Zniczem Pruszków i stosunkowo łatwy terminarz. Niestety, nie sprostał zadaniu, a porażka w Gdyni z rezerwami Asseco jednym punktem chyba do dzisiaj śni się trenerowi Derwiszowi. Gdyby nie ona, Start nie musiałby się męczyć z Sudetami w barażach o utrzymanie, tylko uczestniczyłby w ostatecznej batalii o PLK...
Sukces czy porażka?
Cel minimum wyznaczony przez działaczy przed sezonem został zrealizowany: Start utrzymał się w lidze. Patrząc jednak na potencjał naszej drużyny, jej budżet i personalia można czuć niedosyt, i to całkiem spory. Start pokazał zresztą niejednokrotnie, że stać go na powalczenie z ligową czołówką. Tak czy inaczej włodarze muszą sami zrobić sobie rachunek sumienia i wyciągnąć wnioski z wielu błędów, które bez wątpienia zostały popełnione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?