Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od eurosceptycyzmu do euroentuzjazmu

Jan Pleszczyński
W 2007 roku, kiedy zapanowała powszechna euforia z powodu uzyskania przez Polskę prawa do organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej, zostałem zaproszony do Radia Lublin. Wraz ze mną w studiu było kilka innych osób, których - jak mi się wydawało i nadal wydaje - futbolowe i ekonomiczne kompetencje są zbliżone do moich - czyli zerowe. Jednak, jak powszechnie wiadomo, w dzisiejszych czasach nie trzeba mieć kompetencji, żeby być medialnym ekspertem w dowolnej dziedzinie. Choć w tym konkretnym wypadku trochę się czepiam, bo główny temat rozmowy był zupełnie inny. Euro pojawiło się przy okazji.

Doskonale pamiętam ton wypowiedzi gości w studiu. Ochy i achy - wspaniale, wielki sukces Polski, prezydenta, rządu, potwierdzenie szacunku, jakim Polska cieszy się w Europie et cetera. Tylko ja jeden, jak ta sierotka, wyrażałem delikatny sceptycyzm. Chyba argumentowałem mniej więcej w stylu radykalnych feministek. Mam nawet podejrzenia, że Kazimiera Szczuka słuchała wtedy audycji i skrzętnie zanotowała moje słowa, choć mam nadzieję, że nie mówiłem tak nieznośnie mentorskim tonem jak ona.

Stopniowo jednak zmieniałem zdanie. Trochę pewnie dlatego, że i mnie zaczął się udzielać euroentuzjazm - w końcu nigdy wcześniej w Polsce nie było imprezy tej rangi i pewnie nieprędko zdarzy się kolejna. Głównie jednak dlatego, że hasło "Polska w budowie" nie było propagandowym sloganem ale rzeczywistością. Efekty widziałem co kilka miesięcy, podczas moich samochodowych podróży tymi samymi trasami. Nie sądzę, abyśmy bez euromiecza nad głową zdolni byli do takiej mobilizacji. Zbyt długo żyję, by nie wiedzieć, że potrafimy się sprężyć tylko wobec wielkich wyzwań, a i tak wszystko robimy w ostatniej chwili. Mówię my - bo mam dokładnie to samo.

Przez te kilka lat nie stałem się wprawdzie futbolowym fanatykiem, ale jednak cieszyłem się, że mistrzostwa są u nas. I pierwszy raz od niepamiętnych czasów obejrzałem w telewizji mecze, nie tylko polskiej reprezentacji. I choć nasza drużyna przegrała, na pewno obejrzę ćwierćfinały, półfinały i finał. Przecież turniej dopiero teraz wchodzi w decydującą fazę.

A widzę, że dla niektórych Euro się skończyło. Wśród wielu moich facebookowych znajomych zapanowała czarna rozpacz. Mój sympatyczny sąsiad z osiedla zwinął z balkonu piłkarski baner. Niektórzy przypomnieli sobie o siatkarzach i piłkarzach ręcznych. Wychodzi więc na to, że to ja, który przez lata nie interesowałem się futbolem, należę do grona najbardziej zagorzałych miłośników piłki nożnej. Teraz kibicuję Czechom.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski