Kilka dni temu świat odetchnął z ulgą. Rosjanie przeczekali Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie (4-20 lutego) i… uznali dwie samozwańcze republiki donbaskie w Ukrainie za niepodległe państwa. By tego dokonać potrzebowali jednak zgromadzić ponad stutysięczne siły na granicy z Ukrainą, która nie stanowi dla Rosji najmniejszego zagrożenia militarnego. W międzyczasie Zachód dał się wmanewrować w narrację o rosyjskiej „rychłej inwazji” na tereny ukraińskie, włącznie z Kijowem, podczas gdy Rosja sięgnęła po to, co już de facto należało do niej. Nie zdziwiłbym się, jeśli za jakiś czas Władimir Putin zostałby nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla za „niezaatakowanie Ukrainy”, pomimo ogromnej przewagi i strachu przed najgorszym scenariuszem…
Wróćmy jednak do igrzysk, z których można wiele wyczytać. Po pierwsze, „Chińcyki trzymają się mocno”. Ceremonia otwarcia, poziom organizacyjny i sportowy reprezentacji ChRL (9 złotych medali i trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej) pozwalają mówić o sukcesie. Być może za jakiś czas Chińczykom zamarzy się organizacja lub udział w mistrzostwach Europy w dowolnej dyscyplinie sportu i nikt specjalnie nie zaprotestuje. No bo kto bogatemu zabroni? Pekin to także precedens (lub, jak kto woli, recydywa) w sensie organizowania letnich i zimowych igrzysk przez to samo miasto. W trakcie igrzysk wydarzyło się także jeszcze coś bezprecedensowego. Eileen Gu, wychowana w Kalifornii, Chinka (18 lat) wybrała „chińskie marzenie” (matka) zamiast „american dream” (nieobecny w jej życiu ojciec), stając trzykrotnie na podium w narciarstwie dowolnym. Trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie te trzy medale smakują Chińczykom najlepiej.
Po drugie, zionącą przepaść pomiędzy Zachodem a Rosją pokazuje skandal dopingowy z udziałem dziecka. Rosyjska łyżwiarka figurowa Kamiła Walijewa (15 lat) została złapana na dopingu z końcem 2021 roku i generalnie nie powinna wystąpić na igrzyskach. Co więcej, pozytywny wynik badania jej próbki wpłynął dzień po wywalczeniu w Pekinie przez Rosyjski Komitet Olimpijski złotego medalu w rywalizacji drużynowej. Problem w tym, że Walijewa jest jeszcze dzieckiem, a przepisy antydopingowe obowiązują od wieku 16 lat. Przypomnę przy okazji, że (w ramach kary za systemowy doping w rosyjskim sporcie) po zdobyciu olimpijskiego złota Rosjanie odsłuchują koncert kompozytora Piotra Czajkowskiego, który był niewątpliwym geniuszem i najprawdopodobniej także gejem (nie jest to raczej mile widziane w Rosji Putina).
Po trzecie, wiele wskazuje NATO, że Finowie będą jednak zmuszeni do szukania sojuszników w Europie po bezczelnym ograniu reprezentacji Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego w finale hokeja na lodzie mężczyzn. Reprezentacja Suomi (Finlandia) sięgnęła po swoje pierwsze mistrzostwo olimpijskie, pokonując Rosjan dwa do jednego (2:1). Złośliwi twierdzą, że to manewr „odwróconej finlandyzacji”.
Tymczasem „wschodnia flanka” NATO zaprezentowała się w Pekinie mocno przeciętnie. Polska, Łotwa i Estonia zdobyły po jednym brązowym krążku. Rok temu firma Gracenote dawała Polakom trzy srebrne medale, a całe obliczenia to symulacja w oparciu o bieżące wyniki w dyscyplinach olimpijskich. Pewnym pocieszeniem jest przygotowane przez Gracenote zestawienie, z którego wynika, że najwięcej, bo aż trzynaście razy, medalowym smakiem w Pekinie obeszli się Rosjanie. Czwarte miejsce to dla sportowca najgorsza pozycja, a jeśli zajmujesz ją grając niezupełnie fair, frustracja może sięgać zenitu. Wiemy już, że w zajmowaniu pozycji w cudzych krajach specjalizuje się trener Władimir Putin. A gdyby tak wreszcie dostał z „Bańki” po tym, jak Światowa Agencja Antydopingowa, której szefuje Polak, złapałaby go na stosowaniu niedozwolonych środków…
Zmiany w prawie o sprzedaży alkoholu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?