Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimp-Start Lublin: jak tak dalej będzie, to... niech nas się boją!

Redakcja
Mecz ze Spójnią obfitował w wiele żywych akcji tego typu
Mecz ze Spójnią obfitował w wiele żywych akcji tego typu Karol Wiśniewski
Po środowym meczu Olimpu-Start Lublin ze Spójnią Stargard Szczeciński pokaźnej grupie kibiców, która zjawiła się na spotkaniu, wypieki długo nie schodziły z twarzy. Tak efektownie i efektywnie grających koszykarzy lubelscy fani nie widzieli bowiem od dawna.

============01 (pp) Tytuł clar 58/59 L(14180387)============
Jak tak dalej będzie, to... niech nas się boją!
============05 (pp) Body Tekst J bez wcięcia(14180388)============

Zważywszy na to, że zwycięzców się nie sądzi, można całkowicie wybaczyć naszym zawodnikom, że chwilami prezentowali się słabo w obronie. Inna sprawa, że stargardzianie mieli "dzień konia", jeśli chodzi o rzuty trzypunktowe. Trafili aż piętnaście trójek (na 33 próby)!

Wreszcie jednak nie trzeba było tłumaczyć tym porażki. Bo lublinianie grali ładnie, z polotem, pomysłem, a do tego zabójczo skutecznie. Tomasz Celej bezlitośnie wykorzystywał ka-żdy najdrobniejszy błąd obrony Spójni, doprowadzając jej graczy na skraj frustracji.

Ogromna zasługa, jeśli chodzi o wspomniany styl gry, jest po stronie Tomasza Prostaka. Zawodnik, który został sprowadzony z Sudetów Jelenia Góra po to, aby wzmocnić siłę rażenia z dystansu, doskonale sprawdza się w obliczu kontuzji Michała Sikory, jako rozgrywający.

Niespełna 22-letni zawodnik zadał kłam twierdzeniom, że w tym wieku nie można grać dojrzale. Prostak prezentował się chwilami jak weteran. Zwalniał tempo, kiedy było trzeba i je przyspieszał, gdy było to wymagane. Niezwykle szczęśliwy, patrząc na Prostaka, musiał być trener Dominik Derwisz, który wielokrotnie załamywał ręce, że żaden z jego graczy nie jest w stanie właśnie w ten sposób grać.

Co więcej, młody wrocławianin popisywał się niekonwencjonalnymi i zabójczymi podaniami. Widać było, że ma do nich dryg. Każdorazowo bowiem gubił swoimi asystami defensywę Spójni, która chwilami nie wiedziała, gdzie znajduje się piłka.

Korzystali na tym wszyscy nasi zawodnicy, a przede wszystkim Celej, któremu trzeba oddać, że osiągnął apogeum formy w tym sezonie. Doświadczony skrzydłowy w ostatnich czterech spotkaniach legitymuje się średnią 27,5 pkt. na mecz oraz bardzo wysoką, 46-procentową skutecznością zza linii 6,25 m!

Seria siedmiu zwycięstw, którą obecnie osiągnął Olimp-Start, została wywalczona... bez Michała Sikory, mózgu drużyny. To pokazuje, jaką siłą i potencjałem dysponują obecnie lublinianie.

Oczywiście, każda passa ma swój koniec, a tak dobrze jak w środę lublinianie mogą już nie zagrać, fakt faktem jednak, że wspomniane siedem meczów to niezwykle imponujący wynik, zwłaszcza w tak wyrównanej lidze, jaką jest zaplecze PLK.

Niestety, przy całej serii optymistycznych ocen martwi jedna pesymistyczna, kto wie czy nie przebijająca pozostałe. Start wciąż ma spore problemy ze stabilizacją gry. Owszem, każdemu zespołowi się zdarza gra falami, jednak u lublinian ta tendencja jest aż nadto widoczna.

W środę lublinianie co chwila odskakiwali na bezpieczny dystans, po czym goście go zmniejszali. W końcówce, gdy wydawało się, że miejscowi przekroczą "setkę" i dojdzie do pogromu (było w pewnym momencie niemal 20 pkt. przewagi), gracze Derwisza znowu stanęli i przez dwie minuty nie mogli trafić do kosza.

Trzeba mieć nadzieję, że lublinianie podążą dotychczasową drogą i wreszcie wyeliminują ten błąd tak, jak to zrobili z wieloma innymi.

Jeśli im się to uda, a do jako takiej formy powrócą Rafał Król i Michał Sikora, to... drżyj, pierwsza ligo!

Czas na Zastal

Nawet mimo świetnej formy, jaką prezentuje Start, lublinianom będzie piekielnie ciężko zainkasować kolejne dwa oczka. Podopieczni trenera Dominika Derwisza grają bowiem jutro z najlepszym zespołem pierwszej ligi, Zastalem w Zielonej Górze. Co prawda Zastal jest drugi w tabeli, ale ostatnio udowodnił swoją wyższość nad pierwszym MKS Dąbrowa Górnicza, pewnie wygrywając 74:59. Zielonogórzanie mogą się pochwalić serią sześciu zwycięstw. Na mecz z wiceliderem (niedziela, godz. 17) nie pojedzie prawdopodobnie Sergiusz Prażmo, który nie jest w pełni zdrowia. Cieszy za to, że reszta zawodników nie narzeka na urazy, a coraz bliższy powrotu na parkiet jest Michał Sikora (planowy termin come backu - 20 lutego).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski