Kraśnik Blues Meeting odwołany. Dyrektor festiwalu: Powodem brak współpracy i nieprzychylność miasta

W środowisku bluesa o kraśnickim festiwalu słyszał niemal każdy. – To impreza z wielką tradycją, którą po raz pierwszy zorganizowałem w 1999r. – mówi Ireneusz Muszyński, wieloletni dyrektor festiwalu. – Potem została zawieszona, ale w 2014r. z powodzeniem udało się ją reaktywować.

Od tamtego czasu festiwal organizowano co roku. Wśród wykonawców na scenie można było zobaczyć m.in. Sławka Wierzcholskiego & Nocną Zmianę Bluesa, Kasę Chorych czy Gang Olsena.

Celem festiwalu było nie tylko propagowanie muzyki bluesowej w Polsce, ale też promowanie młodych artystów. Do imprezy, która miała charakter konkursu zgłaszali się wykonawcy z całego kraju. W ubiegłym roku wprowadzono też konkurs dla dzieci.

W tym roku impreza się nie odbędzie. Organizatorzy ją odwołali. – Od wielu miesięcy chodziłem, dzwoniłem i dopytywałem o festiwal, możliwości finansowe miasta i pomoc organizacyjną. Rozmawiałem zarówno z burmistrzem Włodarczykiem, jak i dyrektorem Gołosiem, który tak naprawdę mnie zbywał. W pewnym momencie przestał nawet odbierać ode mnie telefony. Teraz wiem, że przez cały ten czas byłem po prostu wodzony za nos i oszukiwany – opowiada Ireneusz Muszyński. – Jeszcze w grudniu miałem obiecane wsparcie od burmistrza, który zapowiedział, że festiwal możemy zorganizować razem z obchodami 640 rocznicy nadania praw miejskich miastu.

Jak mówi dyrektor festiwalu o braku wsparcia imprezy dowiedział się na początku stycznia. – Zupełnie przypadkowo, ale ze względów rodzinnych nie będę wchodził w szczegóły – dodaje Muszyński. – Chciałbym jednak podkreślić, że powodem odwołania imprezy absolutnie nie są pieniądze.

Festiwal był wspierany przez miasto, które udostępniało m.in. scenę. Wspomagało też imprezę finansowo przekazując około kilkunastu tysięcy złotych. – Było to wsparcie na poziomie ok. 15 procent budżetu całego festiwalu – tłumaczy Muszyński. – Większość środków pochodziła od sponsorów.

Jak do sprawy odnosi się miasto? Urzędnicy tłumaczą, że poszło o pieniądze. - Powodem braku wsparcia festiwalu są finanse – przyznaje Wojciech Gołoś, dyrektor Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku. - Byłem postawiony pod ścianą, bo organizator powiedział, że nie zgodzi się na kwotę niższą niż sam zaproponował. W domu kultury mam określony budżet, którym zarządzam, muszę spłacać jeszcze długi poprzedników i nie mogłem się zgodzić na warunki, które postawił pan Irek Muszyński. I dodaje: Podtrzymuję swoją wcześniejszą deklarację o wsparciu festiwalu, który mógłby być organizowany co dwa lata.

- To, że chodzi o pieniądze to nieprawda - ripostuje Muszyński. - Nie było takiej sytuacji, żebym stawiał swoje warunki i nie godził się na negocjacje. Ani termin ani budżet festiwalu nie został ustalony.

Choć dom kultury jest jednostką podległą Urzędowi Miasta to festiwal finansowano nie tylko ze środków CKiP. Oddzielne pieniądze dawało miasto. – Ale wszelkie decyzje w tej sprawie podejmuje dyrektor Gołoś. Jako miasto nie będziemy tego komentować – mówi Emilia Łukasik, p.o. rzecznika prasowego kraśnickiego ratusza.

Okazuje się jednak, że festiwal niekoniecznie przechodzi do historii. – Po wydanym przeze mnie oświadczeniu dostałem mnóstwo telefonów z pytaniami, wsparciem, ale też propozycją współpracy ze strony trzech miast. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – dodaje Ireneusz Muszyński.