Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustwo metodą "na policjanta" przed sądem. Oskarżony chce dla siebie 2 lat więzienia

Małgorzata Szlachetka
Małgorzata Szlachetka
Przemysław L. był zatrzymany po policyjnym pościgu, przy sobie miał pakunek z 50 tysiącami złotych. W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Lublinie zaczął się jego proces. Oskarżony odpowiada za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, oszukanie dwóch kobiet metodą "na policjanta" oraz kradzież portfela z torebki.

30-letni Przemysław L. jest bezrobotnym, który utrzymywał się z prac dorywczych. - Ja nie mówię, że miałem legalną pracę, bo robiłem na czarno - zaznaczył przed sądem. L. z zawodu jest ślusarzem. Już wcześniej miał problemy z prawem. Jak sam w poniedziałek przyznał na rozprawie, za kratkami powinien być do 2022 roku.

Gdy tylko został doprowadzony na salę, zażądał wyłączenia jawności rozprawy. Nie chciał, żeby pokazywano go w telewizji. - Ja nie jestem jakimś bandziorem - oponował oskarżony. Sąd uznał jednak, że nie ma powodu, aby proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Sędzia zwrócił też uwagę oskarżonemu, że żuje gumę. Na co usłyszał w odpowiedzi: - Denerwuję się trochę, wysoki sądzie.

Jak mechanizm oszustwa został przedstawiony w akcie oskarżenia?

Najpierw pokrzywdzona osoba odbierała telefon stacjonarny, w słuchawce słyszała głos kobiety. Po momencie to połączenie było przerywane, potem dzwonił mężczyzna, tym razem podający się za funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego Policji. I przekonywał, że jego rozmówczyni może pomóc w złapaniu oszustów. Uda się, jeśli na przynętę zostawi pieniądze w umówionym miejscu. Śledczy ustalili, że połączenia były wykonywane z zagranicy, ale to Przemysław L. był osobą, która miała obserwować kobiety idące do banku, a potem zabrać ich pieniądze.

Jedna lublinianka wypłaciła i zostawiła w umówionym miejscu w Lublinie 12 600 złotych, druga 50 tysięcy złotych. Większą kwotę udało się policji odzyskać. W chwili zatrzymania Przemysław L. miał ją przy sobie.

30-latek na początku nie przyznawał się do winy, później zmienił zdanie co do części, a potem wszystkich zarzutów.

W poniedziałek sąd odczytał wyjaśnienia składane przez oskarżonego w śledztwie. Najpierw twierdził on, że 50 tysięcy złotych na ulicy Dolnej Panny Marii znalazł przypadkowo. Poszedł za tamtejszy śmietnik, żeby się wysikać, a kiedy kopnął leżącą obok reklamówkę, to wysypały się z niej pieniądze. Dodał, że mając tak dużą kwotę przy sobie, postanowił zamówić do domu taksówkę, a 400 złotych schował do buta, bo myślał, że mama zabierze mu resztę.

- Na placu Bychawskim zostałem brutalnie zatrzymany przez policję - skarżył się w śledztwie Przemysław L.

Na pytanie śledczych, czy dzwoniono na jego komórkę z zagranicy, odpowiedział, że mieszkał w różnych krajach, więc jest to możliwe. Tylko w Niemczech miał być wielokrotnie. Mówił, że jeździł tam odpoczywać.

- Po świętach mam załatwioną pracę przy kopaniu dołów pod latarnie. Proszę mnie potraktować łagodnie - apelował Przemysław L. do przesłuchujących go osób.

Składając kolejne wyjaśnienia, oskarżony przyznał, że innego dnia w lokali ukradł portfel z kobiecej torebki i płacił zdobytą w ten sposób kartą bankomatową w różnych sklepach, m.in. za alkohol. - Dokładnie nie pamiętam, co było w portfelu, bo byłem podpity - dowiadujemy się z jego wyjaśnień.

Ostatecznie Przemysław L. przyznał się także do udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Jednocześnie jednak stwierdził, że nie poda imion i nazwisk innych osób, które poza nim biorą udział w tym procederze.

Chcę dobrowolnie poddać się karze

L. poprosił o dobrowolne poddanie się karze bez przeprowadzania procesu. Chce dla siebie 2 lat i dwóch miesięcy pozbawienia wolności oraz proponuje naprawienie szkody w części - pokrzywdzona, która oddała 12 600 złotych miałaby dostać od oskarżonego 2 520 złotych. Prokurator w poniedziałek dorzucił do tego grzywnę w łącznej kwocie 1000 złotych.

- Ja jeszcze chciałem powiedzieć, że przepraszam panie, naprawdę - tak oskarżony zwrócił się bezpośrednio do dwóch pokrzywdzonych, które były w poniedziałek obecne na sali sądowej.

Sąd uznał, że właściwe w tym przypadku byłoby podniesienie wysokości kary do 2 lat i 6 miesięcy. - Sąd musi wziąć pod uwagę brak wątpliwości, co do popełnienia czynu - zaznaczył sędzia Piotr Skibiński.

Prokurator nie oponował.

- Czy to będzie sprawiedliwy wyrok? Nie będzie, ale nie chcę już chodzić po sądach i musieć widzieć tego mężczyzny - powiedziała jedna z pokrzywdzonych chwilę po wyjściu z sali.

Wyrok w tej sprawie poznamy 18 maja.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Chwila deszczu i porywisty wiatr w Lublinie. Na Starym Mieście chaos i bałagan (ZDJĘCIA)

TOP 10 najdroższych mieszkań w Lublinie. Niektóre z nich wywołają Twój zachwyt, a inne rozczarowanie

Polscy uczniowie piszą klasówki, a nauczyciele... płaczą. Oto hity szkolnych sprawdzianów!

MKS Perła w potrójnej koronie. Piłkarki ręczne długo cieszyły się z sukcesu [ZDJĘCIA I WYPOWIEDZI PO MECZU]

TOP 10 najdroższych domów do kupienia w Lublinie i okolicach (ZDJĘCIA)

Juwenalia 2018 w Lublinie. Piękne dziewczyny w korowodzie studenckim (ZDJĘCIA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski