- Liczba hospitalizowanych chorych z powodu zawału serca, od początku pandemii w sposób dramatyczny spadła. Czy naprawdę nagle zmniejszyła się zapadalność na zawał serca? Według mnie nie jest to możliwe – mówi prof. Jarosław Wójcik, szef Szpitala Kardiologii Inwazyjnej „Ikardia" w Nałęczowie.
I obawia się, że przyczyn należy szukać gdzie indziej, a jej główną składową jest strach.
- Tak, strach ludzi przed wzywaniem karetki pogotowia, bo może jest niewydezynfekowana dostatecznie i zainfekowana wirusem, bo szpitale są postrzegane jako potencjalne miejsce zarażenia śmiertelną infekcją. Dlatego ludzie nie dzwonią w ogóle lub po kilku dniach – dodaje prof. Wójcik.
Potwierdza to Polskie Towarzystwo Kardiologiczne, które przeprowadziło ankietę w dziesięciu polskich ośrodkach. Okazało się, że w ciągu ostatniego miesiąca spadła o 25 proc. liczba przezskórnych interwencji wieńcowych stosowanych w ostrym zawale serca. Odzwierciedlają to również statystyki pogotowia, które obserwuje mniejszą liczbę telefonów w związku z podejrzeniem zawału serca.
– Widać to w szczególności poprzez liczbę teletransmisji EKG do ośrodków hemodynamiki, na podstawie którego lekarze decydują o konieczności przewiezienia pacjenta do szpitala. W styczniu i w lutym mieliśmy po 13 takich transmisji, a w marcu 6. Do tej pory w kwietniu też było zaledwie kilka takich interwencji – tłumaczy Anetta Szypel, pielęgniarka koordynująca w chełmskim pogotowiu.
Większość lubelskich lekarzy potwierdza, że faktycznie obserwują spadek liczby osób trafiających na oddział z powodu ostrego zespołu wieńcowego. Uważają, że trzeba będzie się przyjrzeć za jakiś czas statystykom i sprawdzić czy zwiększyła się za to liczba osób, które umarły w domach z powodu zawału, bo nie zadzwoniły w porę na pogotowie. Ordynator kardiologii w papieskim szpitalu w Zamościu mówi o podobnej kwestii.
- Kiedy ruszą ponownie planowe zabiegi trzeba będzie przyjrzeć się jaka część pacjentów, którzy teraz oczekują na koronografię bądź angioplastykę wieńcową w trybie planowym, niestety ich nie doczeka. To zdarzało się oczywiście i wcześniej, bo pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć – mówi dr hab. n. med. Andrzej Kleinrok, ordynator oddziału kardiologii w wojewódzkim szpitalu w Zamościu.
Wojewódzki konsultant ds. kardiologii liczy na zwiększającą się świadomość ludzi. – Od wielu lat robimy dużo zabiegów wyprzedzających zawał, kiedy pojawiają się pierwsze symptomy i objawy choroby niedokrwiennej. Pacjenci mogą być wtedy operowani na etapie zwężenia naczynia wieńcowego, a nie ich zamknięcia – mówi prof. Andrzej Wysokiński, lubelski konsultant ds. kardiologii.
Lekarze apelują, aby nie wahać się wezwać pogotowia ratunkowego jeśli poczujemy silny ból w klatce piersiowej.
- To może być klasyczny zawał serca. Pamiętajmy, że nieleczony zawał serca wiąże się ze śmiertelnością do 40 proc., a śmiertelność w przebiegu COVID 19 to „tylko” 3-4 proc. – dodaje prof. Jarosław Wójcik.
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?