Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Alina za wiersz siedziała w komunistycznym więzieniu. Teraz nie może dostać darmowych leków

Aleksandra Dunajska
Pani Alina i jej wiersz
Pani Alina i jej wiersz Małgorzata Genca
Komunistyczne państwo na półtora roku pozbawiło ją wolności. Dziś liczy, że państwo jej pomoże.

Alina Wójcik z Lublina ma 85 lat. I liczne problemy zdrowotne: chorą trzustkę, nadciśnienie, zapalenie żył. Leki są drogie, emerytki nie na wszystkie stać. Pani Alina mogłaby otrzymywać medykamenty za darmo. Ale do tego potrzebuje legitymacji osoby represjonowanej, wydawanej przez ZUS. Okazuje się jednak, że droga do uzyskania takiego dokumentu nie jest prosta.

„Treść poniżająca powagę naczelnych organów”

Wszystko zaczęło się od pozornie niewinnego wierszyka. Pani Alina, wówczas 23-latka, urodzona pod Nałęczowem, napisała go pracując w Wojewódzkiej Hurtowni Tekstylnej w Szczecinie. Przeczytała go m.in. koledze z pracy. - Zawsze miałam zdolności poetyckie, lubiłam pisać - wspomina Alina Wójcik. - Oczywiście tamtym wierszem chciałam ośmieszyć ówczesną władzę. Ale nigdy bym się nie spodziewała, jakie będą skutki.

Nie rzucim żłobu/ Skąd nasz ród/ Rozkoszne nam pomyje/ My wierny PPR-owski lud/ Potężne mamy ryje./ Będzie z nas każdy/Rył i rył/ Byleby napaść brzucha/ Chociażby cały chlew/ nasz zgnił/ Moskwy będziemy słuchać./ Od morskich fal, wezbranych wód/ Aż do tatrzańskich turni/ Przed Stalinem czoło gnie/ Potężny hufiec durni/ Stalin i Lenin to był cud./ Tak zeznał polski lud./ Da Bóg nadejdzie taki dzień/znów zabłysną strzały/ Odżyje biedny naród nasz/ Zwycięży Orzeł Biały.
Szczecin, 1954

W czerwcu 1954 r. na ulicy zaczepiło ją dwóch mężczyzn w cywilnych ubraniach. „Pani Kamińska (panieńskie nazwisko - dop. red.)?” - zapytali. - Zażartowałam, że to pomyłka, myślałam, że mnie podrywają. Chwilę później złapali mnie za ramiona. „Pani jest aresztowana”. Wierszyk miałam wtedy przy sobie. Powiedziałam, że go znalazłam - wspomina lublinianka.

Trafiła do celi - ciasnej i ciemnej. Najpierw była sama, potem z dwiema współtowarzyszkami. Była przerażona, otworzyła się przed kobietami. Powiedziała prawdę o wierszu. - Okazało się, że jedna z kobiet była kapusiem - mówi pani Alina. - I wtedy się zaczęło - nocne pobudki, przesłuchania, zmuszanie do stania na jednej nodze, szarpanie za włosy, wyzwiska. Mówili do mnie „ty czarna reakcjo lubelska” - relacjonuje.

Czytaj dalej na następnej stronie ->>

21 września 1954 r. Sąd Wojewódzki w Szczecinie skazał panią Alinę na dwa lata więzienia. Powód: „sporządziła, a następnie rozpowszechniała wśród współpracowników wiersz o treści poniżającej powagę naczelnych organów Państwa Polskiego i Związku Radzieckiego (...)”.

Trafiła do więzienia w Strzelcach Opolskich. - Najpierw pracowałam w kuchni, wiosną przydzielono mnie do krów, bo przy więzieniu działały dwa PGR-y. Doiłam dziesięć krów trzy razy dziennie, wyrzucałam gnój, myłam posadzki w oborach - wspomina. Napisała wniosek o wcześniejsze zwolnienie. Wyszła na wolność w grudniu 1955 r.

Niewielu osobom mówiła o więzieniu. - Wstydziłam się i bałam reakcji - tłumaczy. W 1957 r. poznała swojego męża, razem zamieszkali w Lublinie. Wydarzenia z 1954 i 1955 r. zaważyły na jej dalszym życiu. - Nie mogłam pójść na studia, chociaż planowałam. Nie mogłam znaleźć lepszej pracy, bo byłam karana - zaznacza.

ZUS: Nie ma renty, nie ma legitymacji
W maju 1994 r. Sąd Wojewódzki w Szczecinie stwierdził nieważność wyroku z września 1954 r. W 1995 r. ten sam sąd uznał, że przypisany Alinie Wójcik czyn „był wyrazem sprzeciwu wobec ustroju ówczesnego Państwa Polskiego (...), a więc był związany z działalnością na rzecz odzyskania przez Państwo Polskie w pełni niepodległego bytu”. W 1999 r. Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych przyznał Alinie Wójcik uprawnienia kombatanckie. Umożliwiają one m.in. wizytę u lekarza bez kolejki, dają też zniżki na przejazdy komunikacją. Pani Alina ma także szansę na bezpłatne leki i wyroby medyczne. Warunek - musi mieć legitymację osoby represjonowanej, wydawaną przez ZUS. - Nigdy o nic się nie ubiegałam, nie chcę żadnych odszkodowań. Ale taka pomoc bardzo by mi się w tej chwili przydała. Są teraz te darmowe leki dla starszych osób, ale wielu rzeczy wśród nich nie ma - podkreśla lublinianka.

Póki co, starania o legitymację spełzły na niczym. - ZUS wydaje takie legitymacje wyłącznie osobom, które mają prawo do renty dla osoby represjonowanej. A pani Alina nie pobiera takiej renty - tłumaczy Małgorzata Korba, rzeczniczka lubelskiego ZUS. Zakład nie wydał pani Alinie decyzji w tej sprawie, wysłał tylko pismo z odpowiedzią. Kobieta nie może więc odwołać się do sądu. - W takiej sytuacji nie wydaje się decyzji administracyjnych - wyjaśnia Korba. Rzeczniczka zapewnia jednak, że dla pani Aliny droga nie jest zamknięta: - Może złożyć wniosek o rentę dla osoby represjonowanej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski