Pauliny Marciniak szuka rodzina, znajomi, policja i Itaka

17 października Paulina wyszła z domu do koleżanki. Miała wrócić na kolację. Nie wróciła. Zaginęła w okolicach ul. Wojska Polskiego w Łodzi. Tam, gdzie kilka dni temu została brutalnie zgwałcona 10-letnia dziewczynka.

- Paulina nie miała kłopotów w szkole. Chciała zostać aktorką. Interesowała się muzyką. Miała tyle planów na przyszłość - opowiada pani Julita, matka Pauliny. - Ja oddałabym wszystko, żeby córka cała i zdrowa wróciła do domu. Modlę się o to.

Paulina miała kilka koleżanek. Nie była typem samotnika. - Najbardziej przyjaźniła się z Mileną i Kasią z naszego bloku. Jednak one nie wiedzą, co się stało z Pauliną - mówi pani Julita.

13-latka zaginęła w niedzielę, 17 października. - Wyszła do koleżanki, która mieszkała parę domów dalej. Z tego co wiem, to rozmawiały u niej w mieszkaniu, a potem razem wyszły. Około godz. 18 rozdzieliły się. Paulina miała wrócić prosto do domu. Jednak nie wróciła do dzisiaj - opowiada pani Julita.

Mama Pauliny podkreśla, że miała dobry kontakt z córką.

- Rozmawiałyśmy na każdy temat. Razem zastanawiałyśmy się, do jakiej szkoły dalej powinna pójść córka - opowiada pani Julita. - Paulina się nie buntowała. Raz tylko zdarzyło się coś niepokojącego. Na początku października córka była w szpitalu. Ma astmę oskrzelową, choruje na płuca. I wtedy nikomu nic nie mówiąc wyszła ze szpitala. Ale wróciła do domu. I teraz też mam nadzieję, że tak będzie. Nie dopuszczam do siebie myśli, że córce mogło stać się coś złego.

Paulina, choć ma 13 lat, wygląda na 15. Dziewczyna ma niebieskie oczy, 152 cm wzrostu, jest szczupła i drobna. W dniu, kiedy wyszła z domu, była ubrana w czarną bluzę z kapturem, w jasne spodnie oraz sportowe czarne obuwie. - Policjanci prowadzą poszukiwania operacyjne i pozostają w stałym kontakcie z matką dziewczyny. Ta otrzymuje niepotwierdzone sygnały od znajomych o widywaniu córki. Ostatni taki sygnał pochodzi z 10 listopada - mówi podinspektor Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

13-latka zaginęła w okolicy ul. Wojska Polskiego. To tam, gdzie w poniedziałek została zgwałcona 10-latka. Gwałciciel wciąż jest na wolności. Choć trwają poszukiwania, nie udało się go jeszcze znaleźć. Łódzka policja zaznacza, że na tym etapie sprawy zaginięcie Pauliny nie nie jest łączone ze zgwałceniem 10-latki.

Kinga Bystrek z Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych "Itaka" podkreśla, że poszukiwania Pauliny są bardzo intensywne. Sprawdzane są różne tropy. Dla dobra sprawy nie chce jednak mówić o szczegółach. - Rodzice powinni natychmiast zgłaszać zaginięcie dziecka na policji. Do nas zwykle przychodzą w rozpaczy, kiedy pierwsze godziny lub dni poszukiwań nie przyniosły rezultatu, kiedy szukają każdej pomocy, często są nawet gotowi opowiedzieć publicznie o tragedii, jaka ich spotkała - a wszystko po to, by tylko znaleźć zaginionego. Zajmujemy się więc tymi najtrudniejszymi sprawami. Kiedy trzeba, rodzinom zapewniamy pomoc psychologiczną i prawną. W niektórych przypadkach jesteśmy mediatorami. Czasami nastolatek ucieka z domu i boi się wrócić. My jesteśmy po to, żeby go do tego przekonać i po to, żeby przygotować na to rodziców - mówi Kinga Bystrek, psycholog i specjalista ds. poszukiwań Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych "Itaka". - Niestety, nie wszystkie zaginięcia kończą się szczęśliwie. Zdarza się, że dochodzi do handlu ludźmi. Zwykle sprzedaje kolega albo znajomy, dlatego że młody człowiek mu ufa. Część zaginionych popełnia też samobójstwa. Bystrek podkreśla, że do zaginięć może dojść w każdym domu i w każdej rodzinie, bez względu na status społeczny. - To absolutnie nie dzieje się tylko w patologicznych środowiskach. Nie wolno myśleć, że nas ten problem nie dotyczy - mówi.