Paw zwiedza Lublin. Teraz zadomowił się przy ul. Wyszyńskiego (WIDEO, FOTO)

- Paw zbiegł prawdopodobnie 13 października - podejrzewa Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie. - Od tego czasu dostajemy o nim zgłoszenia. 18 października siedział na przykład na jednym z drzew w centrum miasta. Skontaktowaliśmy się wtedy z ornitologiem, który uznał, że nie ma sensu go łapać, bo tylko się wystraszy i przefrunie na inne drzewo.

Później pawia, który pojawił się na ulicy Mickiewicza, próbowali złapać strażacy. - Przyjechali z długą drabiną, ale im też ta sztuka się nie udała - mówi Tadeusz Zych, dyrektor Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt. - Potem próbowaliśmy my. Nasza ekipa starała się zarzucić na niego siatkę, ale odfrunął na wysoki dach. Odjechaliśmy z kwitkiem.

Teraz paw zadomowił się na podwórku przy ulicy Wyszyńskiego. Dokarmiają go mieszkańcy kamienicy.

- Zamieszkał tu, bo mu u nas dobrze - mówi jeden z lokatorów. Zawsze ktoś mu tu ziarenek podsypie. To prosa, to pszenicy. Coś tam sobie sam ze śniegu wygrzebie. Jakby było mu źle, toby przecież odleciał.

Paw tylko raz opuścił gościnne podwórko. Zniknął, gdy lokatorzy postanowili zaingerować w jego życie i urządzili mu przytulny kącik pod drzewem. Osłonili go zasłonami od wiatru, wygarnęli śnieg. - Pawiowi się to nie spodobało i zniesmaczony zniknął wtedy na dwa dni - opowiada mężczyzna wynajmujący garaż na tym podwórku. - Kiedy osłony zniknęły, paw wrócił.

I zostanie najprawdopodobniej przez całą zimę. - Pawie mogą zimować w naszych warunkach - uspokaja dr Waldemar Biaduń, ornitolog z Lublina. - Zimno nie jest im straszne. Znacznie ważniejsze jest prawidłowe ich żywienie. Lokatorzy powinni go karmić tym wszystkim, co jedzą też kury: pieczywem, kaszą, ziarnem. Pod żadnym pozorem natomiast nie można dawać mu mięsa ani kiełbas.