Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza Komunia Święta - wydarzenie zasadniczo duchowe

Ks. Karol Godlewski, Strefa KUL
Łukasz Kaczanowski
Miesiąc maj to czas, kiedy w większości polskich parafii odbywają się doroczna uroczystość Pierwszej Komunii Świętej, do której przystępują dzieci, na ogół kończące III klasę szkoły podstawowej. Chociaż jak wokół wszystkich innych świąt stricte religijnych, tak i wokół „pierwszych Komunii” powstało dużo komercyjnych i typowo świeckich naleciałości, jest to wydarzenie zasadniczo duchowe i jako takiemu spróbujmy się mu dziś przyjrzeć. Zatrzymajmy się przy trzech lekcjach, jakie nam – dorosłym – dają te tak ważne dla dzieci chwile.

Czym jest „Komunia Święta”?

Określenie momentu przyjęcia Najświętszego Sakramentu mianem „przyjęcia Komunii Świętej”, choć na dobre zagościło w języku polskim, przy głębszej analizie daje się poznać jako dość spore uproszczenie. Komunia bowiem (łac. communio) oznacza tyle, co „jedność”. Chrześcijaństwo nie jest religią magii, ale procesu, jak zwykł powtarzać ks. Krzysztof Grzywocz. Magicznym byłoby myślenie, że samo przyjęcie Ciała Pańskiego już „załatwia” sprawę mojej jedności z Bogiem. Moment przystąpienia, aby podczas Eucharystii przyjąć Najświętszy Sakrament to jedynie (albo aż) początek lub pewien etap procesu, prowadzącego do Komunii Świętej, czyli jedności między człowiekiem a Bogiem. W dobrym przeżywaniu Eucharystii nie idzie zatem o to, aby jedynie „spożywać Ciało Pańskie”, ale o to, aby żyć w jedności z Bogiem przede wszystkim pomiędzy liturgiami, na których karmimy się Najświętszym Sakramentem. Ta jedność zakłada przede wszystkim pamięć o Bożej obecności w moim życiu (jednak nie na zasadzie „straszaka” – „uważaj, bo Bóg Cię widzi!” – ale na zasadzie świadomości, że jest przy mnie najlepszy Przyjaciel, mój obrońca, nie oskarżyciel) i postępowanie tak, jak Jezus uczyniłby to, gdyby był na moim miejscu. To zaś o tyle będzie łatwiejsze, o ile będę ową komunię z Bogiem, w którą wszedłem przyjąwszy Ciało Pańskie, pielęgnował przez codzienną modlitwę osobistą, zwłaszcza modlitwę Słowem Bożym.

„Najwyższy akt czci”

Św. Józef Bilczewski, arcybiskup Lwowa, napisał w jednym ze swoich tekstów, że najwyższym aktem czci wobec Jezusa Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie jest przyjęcie Go w Komunii Świętej. To bardzo istotne, zwłaszcza wtedy, kiedy – jak to bywa przy uroczystościach pierwszokomunijnych – łatwo jest nam skupić się na dekoracjach i oprawie bardziej, niż na samej Rzeczywistości, na którą tamte mają wskazywać. Największą czcią wobec Jezusa Eucharystycznego jest nie tak bardzo przepiękne wysprzątanie kościoła, najuroczystsze szaty liturgiczne, obrusy i dekoracje, a także śpiewy i przygotowane pobożne inscenizacje, jak przyjęcie Komunii. „Cześć” bowiem, z greckiego „doxa”, znaczy tyle, co „ważność, istotność”. Uczcimy Jezusa na tyle, na ile uznamy za „ważne” to, co On nam mówi. A On mówi „bierzcie i jedzcie”, nie zaś „bierzcie i dekorujcie”. Stąd też, pierwszą troską, nie tylko w czasie „pierwszokomunijnym”, ale zwłaszcza po jego upływie, zawsze powinno być nasze – i dorosłych, i dzieci – trwanie w łasce uświęcającej i gotowość na przystąpienie do Stołu Pańskiego na każdej Eucharystii, w jakiej uczestniczymy.

Podanie daru „dalej”

Jedna z dziecięcych piosenek, śpiewana niekiedy przy okazji I Komunii, głosi: „Panie Jezu, zabierzemy Cię do domu, Panie Jezu, nie oddamy Cię nikomu”. Warto troszczyć się, by nie była ona interpretowana w sposób prowadzący do religijnego egoizmu – „ja Cię, Panie Jezu, mam, a ci, co Cię nie mają, niech sobie radzą sami”. Każda Eucharystia ma przecież wymiar misyjny, posyłający, aby otrzymaną łaskę podać „dalej”. Warto uzmysławiać to nie tylko dorosłym, ale także dzieciom, które uczestniczyły w Niej w pełni po raz pierwszy. Oczywiście, że nie każdy ma możliwości, aby dzielić się wiarą w taki sam sposób. Inaczej czyni to ksiądz, inaczej katecheta, inaczej misjonarz, jeszcze inaczej osoba wykonująca jakiś całkowicie świecki zawód, a zupełnie inaczej trzecioklasista, który dopiero co „był u I Komunii”. Jednak warto przyjąć jedną, szalenie ważną wskazówkę, którą zostawiają nam Ewangeliści. Święci Mateusz, Marek i Łukasz, opisując Ustanowienie Eucharystii, przywołują słowa Jezusa, które wypowiedział nad chlebem i winem, a które do dziś powtarzają kapłani. Jan natomiast ten moment opuścił, skupił się zaś na obmyciu przez Jezusa nóg swoim uczniom. Co z tego wynika dla nas? To, że przyjmując Jezusa pod Postacią Chleba, trzeba nam wyjść z kościoła, i wszystkim tym, którzy są niezainteresowani udziałem we Mszy i przystąpieniem do Stołu Pańskiego, podawać Miłość Bożą pod tą „postacią” opisaną przez św. Jana – pod postacią „obmycia nóg”, dobrych czynów wypływających z miłości Boga i bliźniego. To forma ewangelizacji dostępna dla każdego, nie wyłączając najmłodszych.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski