Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsze dni wojny w Biłgoraju. Felieton Instytutu Pamięci Narodowej

Dr Rafał Drabik IPN
Muzeum w Biłgoraju/ nadesłane
Gdy 1 września 1939r. Niemcy napadły na Polskę, dla wszystkich stało się jasne, że zawierucha wojenna ogarnie cały kraj. Mało kto się jednak spodziewał, że stanie się to tak szybko. Już w drugim tygodniu września niemieckie bombowce dotarły nad Lubelszczyznę.

Systematycznie bombardowały kolejne miasta i miasteczka. Symbolem stał Frampol, który został niemal całkowicie zniszczony. Wśród innych niszczonych miast były m.in. Lublin i Janów Lubelski. 8 września 1939 r. po raz pierwszy zbombardowany został Biłgoraj. W jego wyniku, oprócz zniszczenia kilkunastu budynków, zginęło także 12 mieszkańców miasta. To, czego nie udało się bombowcom, udało się niemieckim dywersantom. 11 września przed południem niemieccy dywersanci podpalili Biłgoraj w kilkudziesięciu punktach:

„Nazajutrz, późnym rankiem, podniesiono alarm, że coś się pali. Zza kościoła wznosiły się kłęby dymu, ktoś dał znać, że to pali się żydowski tartak za św. Janem. Wkrótce i w innych punktach miasta zaczęło się palić. Po niedługim czasie fala pożaru ogarnęła całą północną część miasta. Płonęła dzisiejsza ulica Zamojska od św. Jana, część Przemysłowej, kościół wraz z zabudowaniami plebanii, część ul. 3-go Maja, Kościuszki, cały rynek i okoliczne uliczki, ul. Lubelska i część Nadstawnej. Na bezchmurnym niebie świeciło słońce a dokoła szalała pożoga, wydawało się, że pochłania cale miasto. Późnym popołudniem fala ognia była już zaledwie kilkadziesiąt metrów od naszego domu. Straszny był widok nieposkromionego żywiołu, bezładna bieganina przerażonych ludzi, rozpacz i panika. Opustoszałe po wojsku skwery teraz zapełnione były różnego rodzaju dobytkiem wynoszonym z domów. Mój dziadek biegający pośród ludzi i próbujący uśmierzyć panikę w pewnym momencie chwycił za poły chałata pierwszego z brzegu Żyda i krzyczał jak najgłośniej, by dotarło to i do innych: "idź i pilnuj swojego domu, bo kiedy ty tutaj będziesz lamentował, tam ktoś twój dom podpali i spłonie tak jak i tamte." Trzeba było jeszcze kilku takich interwencji, ale w końcu okazało się to skuteczne. Ludzie powrócili do domów, zajęli miejsca przy bramach i furtkach, tylko niewielka ich część pozostała w parkach, by pilnować wystawionego mienia. Długo jeszcze płonęło miasto nim ogień przestał się dalej rozprzestrzeniać”.

Pożar, który nagle wybuchł i szybko ogarnął niemal całe miasto, trwał cały dzień. Nikłe siły straży pożarnej nie były w stanie nie tylko ugasić ale i zastopować wielkiego pożaru. Było to tym bardziej trudne, że Ochotnicza Straż Pożarna niemal nie funkcjonowała bowiem sprzęt ppoż., na rozkaz władz, ewakuowano dzień wcześniej na wschodnie tereny w okolice Hrubieszowa. Tam też uległ zniszczeniu w wyniku działań wojennych.

Ostatecznie, jak policzono następnego dnia, spaleniu uległo aż 1006 budynków. Wśród nich były 293 domy mieszkalne i 713 budynków gospodarczych. Spaliło się m.in. centrum Biłgoraja, ratusz, kościół parafialny, synagoga, biblioteka Macierzy Szkolnej, kino oraz 2 sale widowiskowe. Samo miasto zostało zniszczone w około 70 %. Około 5 tysięcy mieszkańców pozostało bez dachu nad głową i środków do życia.

Tak wspomina ten dzień ppłk Jan Rzepecki, który tego dnia wraz ze swoim oddziałem przyjechał do Biłgoraja:

„(…) Zbliżając się do Biłgoraja widzieliśmy już z daleka dymy wielkiego pożaru. Na skraju miasteczka zatrzymaliśmy się, gdyż dalsza jazda wydawała się niemożliwa. Całe miasteczko, z wyjątkiem nielicznych domów na krańcach, stało w ogniu. Na ulicach leżały rozgrzane i poskręcane druty, opadłe ze spalonych słupów telefonicznych. Ludność biegała jak oszalała z wiadrami do dwóch znajdujących się w środku miasteczka studzien, bijąc się o kolejność dostępu do wody. Osłaniając twarze chustkami przed żarem szliśmy obramowaną pożarami i zgliszczami ulicą. Jednak według zgodnej naszej oceny przejazd przez rynek był dla samochodu niemożliwy, a objechać go nie było sposobu”.

Pierwsze dni wojny w Biłgoraju. Felieton Instytutu Pamięci Narodowej
Muzeum w Biłgoraju/ nadesłane

Przez wiele lat próbowano ustalić przyczynę podpalenia Biłgoraja. Wszystkie ślady prowadzą do grupy ludzi współpracujących z nadleśniczym Millerem. Tak też twierdzi świadek, Jerzy Czerwiński:

„9 września miasto obiegła niespodziewana wiadomość, że żandarmeria WP aresztowała nadleśniczego lasów państwowych kpt. rez. WP Ryszarda Millera, znanego nawet w okresie międzywojenny społecznika i przebywające u niego dwie Niemki. W czasie przeprowadzonej rewizji znaleziono radiostację, instrukcje i szyfry szpiegowskie. Udowodniono winnemu w czasie śledztwa, iż zorganizował i dysponował siatką współpracowników i dywersantów, których część zdołano uchwycić i zlikwidować. Nadleśniczy Ryszard Miller (…) na czas działań wojennych pełnił funkcję dowódcy powołanej straży porządkowej w mieście”.

Wątek funkcjonowania szpiegów niemieckich w Biłgoraju potwierdza także lekarz, Stanisław Pojasek: „W poniedziałek 11 września spłonęło prawie 2/3 miasta podpalonego przez dywersantów za rozstrzelanie 1 szpiega (inżyniera) i 2-ch szpiegów kobiet. Wtedy także spłonęła apteka z całym zapasem leków i materiałów”.

Zarówno Miller jak i dwie Niemki zostali faktycznie rozstrzelani przez polskich żołnierzy. To był jednak dopiero początek działań wojennych w tym mieście. Już 14 września Niemcy dokonali kolejnego bombardowania. Tym razem miasto, w którym było już wielu uciekinierów z Polski zachodniej i centralnej, ponownie zostało spalone (to, co, nie spaliło się wcześniej). W wyniku bombardowania śmierć poniosło 100 uciekinierów i mieszkańców. Tym razem straty ponieśli też Niemcy. Artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła jeden niemiecki bombowiec, natomiast drugi uszkodziła. Ten dzień, w kilku zdaniach, opisał ppłk Władysław Adamczyk, dowódca 201 pułku piechoty:

„(…) Z dala widać nad Biłgorajem wybuchające pociski niemieckiej artylerii. W mieście splątane tabory usiłują się wydobyć spod morderczego ognia. W kilku ulicach płoną domy, a nad nimi wzbijają się wysoko słupy dymów. Pożar Biłgoraja trwał przez cały dzień. (…) Na szosie z Biłgoraja znajdujemy głębokie wyrwy od bomb lotniczych, które wyrządziły tu wielkie spustoszenie. Leje po bombach o wadze 300—500 kg z łatwością mieszczą wóz taborowy z parą koni. Na drodze leżą gęsto trupy koni oraz połamane jaszcze i wozy”.

W ten sposób w ciągu kilku dni niemal Biłgoraj uległ niemal całkowitemu zniszczeniu. Większość budynków albo przestała istnieć albo pozostały jedynie ruiny ścian. Powolna odbudowa miasta trwała przez niemal całą okupację.

Pierwsze dni wojny w Biłgoraju. Felieton Instytutu Pamięci Narodowej
Muzeum w Biłgoraju/ nadesłane

Dziękuję za pomoc w powstaniu artykułu p. dr Dorocie Skakuj z Muzeum w Biłgoraju.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski