MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy lubelski pacjent z kamizelką defibrylującą. Jak ratuje życie?

Gabriela Bogaczyk
Alina Pospischil
29-letni pacjent kliniki kardiologii SPSK4 jest wśród pierwszych pacjentów w kraju, którzy korzystają z tzw. kamizelki defibrylującej.

- Trafiłem tutaj z kolegą. Podczas pobytu za granicą obaj zachorowaliśmy na Covid-19. On został przekierowany do szpitala w Poniatowej, ja zostałem w Lublinie. Prawdopodobnie wcześniej zdążyłem przechorować infekcję, bo test wykonany w SPSK nr 4 dał wynik negatywny. Wciąż jednak miałem się bardzo źle. Czułem przyspieszone bicie serca, jak przy zdenerwowaniu lub bardzo wzmożonym wysiłku. W nocy nie chciało mi się spać, budziłem się wielokrotnie. Kaszlałem tak mocno, że czułem kłucie w klatce piersiowej – opisuje 29-letni Paweł.

W szpitalu przy Jaczewskiego stwierdzono niewydolność serca, a nawet krótkotrwałe migotanie przedsionków. Jak mówią lekarze, choroba serca nie zawsze oznacza konieczność dożywotniego leczenia. Po pewnym czasie może dojść do wycofania się zaburzeń rytmu serca, ale na to potrzeba kilka miesięcy obserwacji. Z kolei wypisanie pacjenta do domu bez żadnego zabezpieczenia może narazić go na nagłą śmierć.

Powszechnie stosowaną metodą leczenia takich chorych jest wszczepienie kardiowertera-defibrylatora, jednak na to u 29-latka jest jeszcze zbyt wcześnie. Dlatego kardiolodzy z SPSK4 spróbowali innego rozwiązania, które do tej pory było niezwykle rzadko stosowane w Polsce. Mowa o kamizelce z zewnętrznym kardiowerterem-defibrylatorem. Urządzenie jest nieinwazyjne, gdyż jego stosowanie nie wymaga operacji. Pacjent nosi je na klatce piersiowej. W momentach kryzysowych, np. podczas potencjalnie śmiertelnych arytmii komorowych, urządzenie samo wykonuje defibrylację.

Mimo że kamizelki są powszechnie wypożyczane pacjentom w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej, do tej pory takiego rozwiązania nie zastosowano w żadnym z lubelskich szpitali.

- Problemem jest brak refundacji NFZ. Dyrekcja SPSK Nr 4 zgodziła się na komercyjne wypożyczenie kamizelki dla naszego pacjenta. To kosztowna procedura, jednak nie chcieliśmy zostawić go bez zabezpieczenia. Bez niego, w przypadku zatrzymania akcji serca, mógłby nagle umrzeć – tłumaczy dr n. med. Krzysztof Poleszak z kliniki kardiologii SPSK4.

Pan Paweł jest pierwszym chorym w województwie lubelskim, któremu została wypożyczona bezpłatnie kamizelka defibrylująca. Koszty pokrywa szpital. W Polsce jako pierwsza z tego rozwiązania skorzystała pacjentka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, która doświadczyła uszkodzeń kardiologicznych wynikających prawdopodobnie z infekcji SARS-CoV-2.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Julia Szeremeta: "Oby mój sukces przyniósł pieniądze do boksu"

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski