Stoki narciarskie mają zostać zamknięte do końca stycznia – ogłosił rząd. Po konsultacji z prawnikiem Piotr Rzetelski zadecydował o otwarciu ośrodka.
– Czynna jest kolej krzesełkowa. Wkrótce będą działać wyciągi. Dostępna jest trasa główna i jedna boczna – wylicza Piotr Rzetelski, właściciel ośrodka agroturystyczno-narciarskiego w Chrzanowie i radny sejmiku województwa lubelskiego.
Otwarcie nastąpiło w piątek po godz. 14. Wkrótce po tym na trasie pojawili się pierwsi narciarze.
Ośrodek ma być czynny codziennie od godz. 9 do 21. Teren objęty jest reżimem sanitarnym. Oznacza to, że gości obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa oraz zachowania bezpiecznej odległości. Zamknięta pozostanie wypożyczalnia sprzętu narciarskiego.
Z ośrodkiem już skontaktowali się pierwsi chętni na szusowanie. O planach wznowienia działalności przedsiębiorca poinformował policję i sanepid. Służby już zapowiedziały kontrolę. Zdaniem właściciela ośrodka, ma prawo działać.
– Taka jest nasza interpretacja przepisów. Postępujemy zgodnie z prawem – utrzymuje Rzetelski. Jego działania popiera Marcin Świderski, właściciel stoku narciarskiego w Kazimierzu Dolnym.
– Jedziemy na tym samym wózku. Dla wielu właścicieli stoków to sytuacja być, albo nie być – wyjaśnia przedsiębiorca. Ośrodki narciarskie w województwie lubelskim działają średnio 60 dni w ciągu roku. Krócej niż np. na Podhalu, dlatego ich sytuacja jest trudniejsza niż na południu Polski.
– Przez te dwa miesiące musimy zarobić na pensje, opłaty, raty kredytów i inne wydatki. Czas mija, a my jesteśmy zamknięci. Boję się, że 1 lutego nie będzie datą ostateczną. Też się zastanawiamy nad otwarciem stoku. Czekam na rozwój sytuacji – przyznaje Świderski.
Kiedyś w centrum Lublin był stok narciarski. Zobacz zdjęcia:
Przedstawiciele branży turystycznej, narciarskiej i gastronomicznej są rozgoryczeni. Skarżą się, że ograniczenia są wprowadzane z dnia na dzień bez informowania ich o planach rządu. Skutek tego jest taki, że wydają pieniądze na przygotowanie się na przyjęcie gości, a później dowiadują się, że pozostaną zamknięci.
– Musimy się bronić – zastrzega Łukasz Moskal, właściciel Laser Factory z Zamościa. Szóstego stycznia, wbrew rządowym obostrzeniom, otworzył lokal dla gości, żeby uchronić firmę przed bankructwem.
– Są klienci, jest dochód – przyznaje. Od ponownego otwarcia przedsiębiorca ma regularne wizyty policji. To go jednak nie zraża. Na najbliższy weekend planuje zorganizowanie manifestacji na Starym Mieście w Zamościu. Uczestnicy mają wyrazić wsparcie dla mieszkańców Podhala, którzy protestują w ramach akcji Góralskie Veto.
Przedsiębiorcy nie włączają się masowo do protestów, bo wielu z nich skorzystało wcześniej z rządowej pomocy.
– Przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na otwarcie swoich działalności podczas obostrzeń zostaną wyłączeni z pomocy zarówno tarczy branżowej, jak i tarczy finansowej PFR 2.0 – oznajmiła w piątek Olga Ewa Semeniuk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii.
– Apeluję o autentyczną solidarność i poczucie odpowiedzialności za zdrowie Polaków. Bezpieczeństwo: walka o zdrowie i życie jest naszym pierwszym celem. Wszyscy jesteśmy jako społeczeństwo odpowiedzialni szczególnie za osoby z grup ryzyka, za starszych – powiedział wicepremier Jarosław Gowin.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?