– W pierwszej kolejce te mecze są przeważnie ciężkie, gdyż do końca nie wiadomo jak to wszystko wyjdzie na inaugurację. Kontuzje też nie pomagają, ale to jest piłka ręczna i dlatego zdarzają się – podkreśla Robert Lis, trener Azotów.
– Pierwsza połowa była bardzo nerwowa, raz, że nieskuteczność, ale też nie graliśmy płynnie. Brakowało takiego zgrania, które zawsze przychodzi, gdy jest presja i stres. W drugiej odsłonie, jak wyszliśmy na prowadzenie to zupełnie to puściło i zaczęło zdecydowanie lepiej wyglądać. Popracowaliśmy także mocno w obronie, a do tego Wojtek Borucki wybronił kilka piłek w ważnych momentach. Można być zadowolonym z tego występu, jest materiał do analizy oraz czas, aby odpocząć i przygotować się do następnego spotkania – dodaje puławski szkoleniowiec.
Puławianie do inauguracyjnej potyczki przystąpili osłabieni brakiem Michała Jureckiego, którego czeka co najmniej dwumiesięczna przerwa po złamaniu jednej z kości śródstopia oraz duetu kontuzjowanych golkiperów – Mateusza Zembrzyckiego i Vadima Bogdanova. W związku z tym klub postanowił zatrudnić Ukraińca Valentyna Koshovego w roli grającego trenera bramkarzy.
Mecz nie najlepiej rozpoczął się dla puławian, bowiem goście w 5. minucie wyszli na prowadzenie 3:1. Siedem minut później kaliszanie mieli już cztery bramki zaliczki (7:3), a po kwadransie gry wygrywali 8:5.
W 23. minucie przy wyniku 11:9 dla przyjezdnych, trener Azotów Robert Lis poprosił o czas. Przyniosło to efekt, gdyż po kolejnych czterech minutach i celnym rzucie Kacpra Adamskiego, miejscowi w końcu doprowadzili do remisu (11:11). Premierowa odsłona zakończyła się ostatecznie prowadzeniem kaliskiej ekipy 12:11. Do wyrównania mógł doprowadzić jeszcze Hiszpan Ignacio Valles, jednak tuż przed przerwą nie wykorzystał rzutu karnego.
Po pięciu minutach gry w drugiej połowie był jeszcze remis 14:14, ale wówczas puławianie zdobyli cztery gole z rzędu i w 39. minucie byli już na plus cztery (18:14). Goście nie poddawali się i na dziesięć minut przed końcem starcia przegrywali tylko 20:21.
W 57. minucie Piotr Jarosiewicz wyprowadził Azoty na 5-bramkowe prowadzenie (26:21) i praktycznie było po meczu. Ekipa trenera Roberta Lisa nie dała się już dogonić, wygrywając ostatecznie z kaliszanami 29:24.
Azoty Puławy – Energa MKS Kalisz 29:24 (11:12)
Azoty: Koshovy, Borucki – Kowalczyk 6, Valles 5, Jarosiewicz 5, Marciniak 4, Burzak 3, Adamski 3, Zivkovic 2, Przybylski 1, Antolak, Fedeńczak, Konieczny, Janikowski. Kary: 4 min. Trener: Robert Lis.
Energa: Hrdlicka, Szczecina – Góralski 9, M. Pilitowski 4, Wrobel 3, K. Pilitowski 2, Krępa 2, Biernacki 2, Kużdeba 1, Kus 1, Bekisz, Pedryc, Karpiński Adamczyk. Kary: 10 min. Trener: Paweł Noch
Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?