Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotrusie Panowie, Piotrusiowe Panie i cały ten współczesny hipermarket

Sylwia Hejno
Dr hab. Ewa Małgorzata Szepietowska Prof. UMCS. Kieruje Zakładem Psychologii Klinicznej i Neuropsychologii. Do jej zainteresowań należą m.in. neurobiologiczne podstawy emocji, uczuć i osobowości w neuropsychologii emocji, mózgowa regulacja i dysregulacja procesów emocjonalnych i osobowości.
Dr hab. Ewa Małgorzata Szepietowska Prof. UMCS. Kieruje Zakładem Psychologii Klinicznej i Neuropsychologii. Do jej zainteresowań należą m.in. neurobiologiczne podstawy emocji, uczuć i osobowości w neuropsychologii emocji, mózgowa regulacja i dysregulacja procesów emocjonalnych i osobowości. Małgorzata Genca
Miłość to nie przebieranie w ofertach. To także nie zakochanie, które trwa chwilę. W pewnym momencie możemy za to odkryć, że była cały czas obok - opowiada psycholog Ewa Małgorzata Szepietowska.

Czy jest coś, czego jeszcze nie powiedziano o miłości?
Pomimo że powiedziano o niej bardzo dużo, nie zdefiniowano jednoznacznie, czym jest. Tak różne dziedziny wiedzy, jak i każdy z nas ma swoją definicję miłości. Ja, jako psycholog kliniczny, określiłabym ją jako pewien stan mózgu, inaczej mówiąc - miłość to pewne procesy biochemiczne i neurofizjologiczne. To, co się dzieje w czasie różnych stadiów i form miłości - czy to romantycznej, czy erotycznej - jest porównywalne do stanu, jaki występuje u człowieka po zażyciu narkotyków. Nieco inaczej wygląda to w miłości macierzyńskiej, ale ta również związana jest z neurobiologią. Ale to obszar badań naukowych, a skutek - wspaniały!

Co się dzieje, kiedy chemia zanika i przestajemy być na miłosnym haju?
Do głosu dochodzi rozum. W miłości romantycznej dominują silne uczucia, człowiek jest w stanie emocjonalnego i neurofizjologicznego chaosu: nie widzi, tylko domniemywa, nie dostrzega, lecz sobie wyobraża… Ten specyficzny stan uniesienia może trwać od pięciu miesięcy do - podobno - nawet pięciu lat. Kiedy mija i emocje opadają, zaczynamy widzieć obiekt naszych uczuć takim, jaki jest. Dostrzegamy pewne rzeczy i łapiemy się za głowę, bo "gdzie ja miałam oczy?!" i tym sposobem rycerz na białym koniu zamienia się w zwykłego faceta, baśniowa księżniczka w zwyczajną kobietę.

Żyjemy w, zdawałoby się, racjonalnym świecie. Dlaczego po ustaniu magicznego stanu zakochania jest tyle rozstań, rozwodów?
Zauroczenie mija, a zostaje… zdziwienie, rozczarowanie. Wydaje mi się, że kluczem do udanego, długotrwałego związku jest przyjaźń, czyli coś pozornie bardzo odległego od miłości. To radość bycia ze sobą, gdy seksualność nie jest najważniejsza, to wspólne chwile, wycieczki, wygłupy, a niekiedy wspólnie przeżyte bardzo traumatyczne doświadczenia. Z takich wspólnych przeżyć wyłania się coś o wiele trwalszego. Może właśnie miłość?

Jak wygląda miłość oparta na przyjaźni, jak się rodzi?
Bywa, że taka przyjaźń rozwija się latami, jest bardzo dynamiczna, towarzyszy nam przez cały czas, gdy kolejne nasze związki się kończą. Fakt, że tego typu relacja jest w stanie trwać pomimo różnych życiowych zawirowań, świadczy o tym, że tych ludzi połączyło coś wyjątkowego. To nie jest już pierwsze zauroczenie, gdy mamy klapki na oczach. Jest w tym uczuciu coś z przyzwyczajenia, przywiązania, znajomość danej osoby, wspólne wartości, które się wyznaje i duży próg wolności. Każdy z partnerów ma szansę na własny rozwój, ale są też wspólne cele. Taka relacja może pozostać przyjaźnią, albo przerodzić się w miłość. Czasem w ten sposób odkrywają ją ludzie, którzy mają już 50, 60 lat.

Współcześnie możemy "testować" partnerów. Próbować wspólnie mieszkać, próbować jeszcze raz i jeszcze raz, aż uda się znaleźć tego jedynego czy tę jedyną. Albo i nie uda…
Mam na ten temat ambiwalentne odczucia. Jako kobieta i matka czuję pewną nieufność wobec tego zjawiska. Z drugiej strony widzę, jak młodzi ludzie chcą zobaczyć, jak ich związek funkcjonuje w codzienności. Wtedy dochodzą do wniosku, że albo o to im chodziło, albo że zupełnie o coś innego i mają do tego osądu już konkretne podstawy. Ale przecież życie to nie hipermarket, w którym można w nieskończoność wybierać i wybierać. Potrzebujemy czasu, aby przyjrzeć się drugiej osobie, na przykład gdy wspólnie mieszkamy.

Kiedy jest ten dobry moment?
Kiedy oboje uczciwie sobie powiedzą, co czują i czego się boją. Spotykam się z przeróżnymi sytuacjami. Przed wejściem w poważny związek wielu ludzi odczuwa strach. Może on dotyczyć spraw materialnych, tego, że partner czy partnerka odbierze mi dom, albo obawy przed utratą wolności czy konieczności porzucenia dotychczasowych przyzwyczajeń. Niekoniecznie dotyczy to tylko mężczyzn. Wyobraźmy sobie kobietę aktywną zawodowo, która cieszy się świętym spokojem. Wkroczenie mężczyzny na jej teren naruszy istniejący stan rzeczy.

Czego boją się mężczyźni?
Starości. Niepełnosprawności. Tego, że będą nieatrakcyjni dla swoich partnerek, bo tak jak kobiety chcieliby żyć w szczęśliwym związku do końca życia. Wizja staruszków trzymających się za ręce też ich wzrusza. Boją się również tego, że nie podołają oczekiwaniom kobiet. Sprawność fizyczna, możliwość zarobkowania, zapewniania dobrych warunków życia rodzinie są niezwykle ważne dla mężczyzn. Powstaje teraz mnóstwo prac na temat mitu macho i tego, dlaczego mężczyźni nie są w stanie mu sprostać. Dużo mówi się także o Piotrusiach Panach. To taka osoba, która nie chce brać odpowiedzialności za siebie i za partnera, a życie postrzega jako fajną zabawę.

Czy Piotruś Pan występuje w wersji kobiecej?
Oczywiście, chociaż kobietom nie przypisuje się aż tak negatywnego kontekstu jak mężczyznom. Piotrusiowe Panie - tak je żartobliwie nazwijmy, na przykład po wypełnieniu ról społecznych matki i żony, chcą żyć w końcu dla siebie i korzystać z życia. I to wcale nie musi być złe, o ile nikogo tym nie ranią i jak Piotruś Pan nie zwodzą, zapraszając do wspólnej zabawy. Osobiście nie zdarzyło mi się spotkać kobiet, które byłyby lustrzanym odbiciem cech klasycznego Piotrusia Pana, prawdopodobnie dlatego, że kobieta inaczej funkcjonuje w przestrzeni społecznej, jest na nią wywierana silniejsza presja do wypełniania pewnych ról. Z kolei Piotruś Pan, któremu lata lecą, może w pewnym momencie życia znaleźć się w naprawdę w rozpaczliwej sytuacji, bo nie nauczył się nawiązywać w tym czasie autentycznych relacji.

Coraz więcej ludzi wybiera życie w pojedynkę, zamiast wiązać się z kimś wolą np. pielęgnować przyjaźnie. Czy można powiedzieć, że są to osoby samotne?
Trzeba by było ich zapytać. Samotność to zwykle stan umysłu. Ktoś może się czuć samotny pomimo ciągłego przebywania wśród ludzi, a ktoś inny tak się nie czuć, pomimo że jego relacje z innymi ludźmi są bardzo ograniczone. Kilka osób, które znałam, i które dokonały takiego wyboru, aby żyć jako single, z wiekiem zmieniało swoje podejście. Pojawiały się sformułowania o straconym czasie, o błędzie, o żalu… Myślę, że większość ludzi potrzebuje obok bliskiej osoby, nawet jeśli temu przeczą. Gdy jesteśmy młodzi, mamy kariery, a życie pędzi, te sprawy wyglądają inaczej. W późniejszym wieku pojawia się pytanie "co jak po sobie zostawię?". Nie wiem, czy u wszystkich ludzi, na pewno u wielu.

Co nam daje bycie blisko z drugim człowiekiem?
Daje nam wszystko - poczucie bezpieczeństwa, poczucie, że mamy dla kogo żyć, bo mamy wspólne cele, choć oczywiście mamy też indywidualne. Z drugim człowiekiem życie potrafi nabrać niespotykanego smaku i wyrazistości. Pozwala odkryć siebie jako człowieka, kobietę, mężczyznę, koleżankę, kolegę…

Czy walentynki, pomimo całego swojego kiczu, mogą w tym pomagać?
Warto je potraktować jako przypomnienie, że powinniśmy okazywać troskę, zainteresowanie, współczucie, wreszcie sympatię osobom dla nas ważnym - codziennie. Skoro nie umiemy, to choćby w ten jeden dzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski