Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKO BP Ekstraklasa. Pokaz siły Lecha Poznań, Jakub Kamiński walczy o miejsce w reprezentacji Polski

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Lech po pierwszej porażce w sezonie zrehabilitował się w najlepszy sposób
Lech po pierwszej porażce w sezonie zrehabilitował się w najlepszy sposób Adam Jastrzębowski
Lech Poznań rozgromił drużynę Śląska Wrocław 4:0 w meczu na szczycie PKO BP Ekstraklasy. Bohaterem spotkania był 19-letni Jakub Kamiński, który marzy o kolejnym powołaniu do reprezentacji Polski. Trzy dni po zwycięstwie z Leicester w Lidze Europy kolejnej porażki na rodzimym podwórku doznała Legia.

Na papierze sobotni mecz Lecha ze Śląskiem miał być murowanym hitem kolejki. Grający efektownie od początku sezonu, choć podrażniony porażką w Białymstoku Kolejorz podejmował jedyną niepokonaną drużynę w lidze. Lider kontra wicelider, Maciej Skorża przeciwko Jackowi Magierze, który przez dwa sezony był jego asystentem w Legii. Zapowiadało się świetne widowisko, tymczasem przy Bułgarskiej 28 808 kibiców (to ekstraklasowy rekord frekwencji od początku pandemii) zobaczyło jednostronne zwycięstwo Kolejorza.

ZOBACZ TEŻ:

Śląsk przez całe spotkanie miał tylko pojedynczy przebłysk nadziei. Od drugiej minuty wrocławianie przegrywali 0:1, a później na murawie nie istnieli, lecz tuż przed upływem pół godziny gry wieńczący kontratak mocny strzał Roberta Picha mógł dać sygnał do ataku. Problem w tym, że następujący po nim rzut rożny piłkarze Magiery rozegrali tak beznadziejnie, że po chwili ich strata się podwoiła. Krzysztof Mączyński zdecydował się na nieprzygotowany strzał z dystansu, zablokował go Jakub Kamiński i... popędził w stronę bramki, bo wrocławianie kompletnie zapomnieli o asekuracji. 19-latek przebiegł ponad pół boiska i nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce.

Jakub Kamiński po meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław

Skrzydłowy, który we wrześniu zadebiutował w reprezentacji Polski przeciwko San Marino, w drugiej połowie w trzy minuty zgasił jakiekolwiek nadzieje gości na korzystny wynik. Najpierw popisał się minięciem dwóch rywali zakończonym precyzyjnym strzałem z pola karnego, później udanym odbiorem rozpoczął akcję bramkową Mikaela Ishaka.

- Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak ważny był to mecz dla układu tabeli. Po przerwie reprezentacyjnej gramy z Legią. Tu po prostu trzeba było wygrać. Zwłaszcza, że mieliśmy za sobą wsparcie 30 tys. kibiców - podkreślał po meczu Kamiński, który dwa gole zadedykował 82-latce, która zajmowała się nim w dzieciństwie. Opiekunka po raz pierwszy oglądała go w sobotę z wysokości trybun.

Kamiński przyznał, że pojawienie się jej na meczu Lecha było jego marzeniem. Innym jest kolejne powołanie do reprezentacji Polski. Paulo Sousa nie pofatygował się na mecz na szczycie Ekstraklasy, podobnie potraktował czwartkowe spotkanie Legii z Leicester w Lidze Europy.

ZOBACZ TEŻ:

- Liczę na to, że w każdym meczu będę grał tak dobrze jak dziś i zostanę jeszcze powołany do kadry narodowej - przyznał Kamiński, który nie znalazł się wśród 29 zawodników mających szansę na występ przeciwko San Marino (9 października, PGE Narodowy) i Albanii (12 października, Tirana).

Uznania selekcjonera nie zdobył żaden z zawodników Legii, która błysnęła w Europie wspomnianym zwycięstwem 1:0 z Leicester. Mecz ze zdobywcami Pucharu Anglii kosztował drużynę Czesława Michniewicza mnóstwo sił. Na niedzielne spotkanie w Gdańsku trener wymienił czterech zawodników. Nic to jednak nie dało. Legioniści grali słabo i popełniali wiele błędów. Zdarzyły się one m.in. Maikowi Nawrockiemu, który znakomicie spisał się przeciwko Lisom. Lechia była lepsza w każdym aspekcie gry. Na gole Macieja Gajosa, Jarosława Kubickiego i Łukasza Zwolińskiego mistrzowie Polski odpowiedzieli tylko bramką Tomasa Pekharta z karnego. Obrońcy tytułu z dorobkiem trzech zwycięstw i pięciu porażek zajmują w tabeli miejsce tuż nad strefą spadkową.

Z bardzo dobrej strony pokazały się w weekend kluby ze Śląska. Piast pokonał Wisłę Kraków, choć nie bez pomocy Pawła Kieszka. 37-letni bramkarz, który latem wrócił do Polski z portugalskiego Rio Ave, „popisał się” kuriozalną interwencją, zgubił piłkę i po raz kolejny w tym sezonie podarował bramkę przeciwnikom.

Własnej grze zwycięstwa zawdzięczają za to Górnik i Raków. Zabrzanie dwukrotnie przegrywali z Wisłą Płock po bramkach Rafała Wolskiego, lecz odrabiali straty i ostatecznie pokonali Nafciarzy 4:2. Z kolei drużyna Marka Papszuna potwierdziła bardzo dobrą formę, z 21 ostatnich meczów przegrała tylko jeden. W niedzielę ofiarą częstochowian, którzy bez problemu wygrali 3:0, padła Warta Poznań.

Trwa głosowanie...

Czy Legia wyjdzie z grupy Ligi Europy?

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski