MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Plaga wypaleń traw w województwie lubelskim. W płomieniach giną zwierzęta. Strażacy jeżdżą do pożarów kilkadziesiąt razy dziennie

Paweł Żurek
Zdjęcie jeża spalonego podczas pożaru obiegło internet
Zdjęcie jeża spalonego podczas pożaru obiegło internet materiał OSP
Nawet 80 razy dziennie – tyle razy strażacy z terenu naszego województwa wyjeżdżają do pożarów nieużytków i traw. Jednocześnie alarmują – ofiarami wypalania często są zwierzęta, a nawet ludzie.

Łącznie, od początku miesiąca jednostki straży pożarnej interweniowały ponad 300 razy gasząc płonące trawy na terenach nieuprawnych. – To niestety norma w tym okresie. W pierwsze dni wiosny, gdy nie wzeszła jeszcze zielona trawa, suche źdźbła palą się bardzo łatwo – mówi bryg. Michał Badach z komendy wojewódzkiej straży pożarnej w Lublinie.

Zobacz także: Pożary traw w okolicach Kraśnika. Strażacy interweniowali kilka razy
Przyczyn tak częstych wybuchów pożarów jest kilka.

– W małym stopniu są to celowe działania rolników. Mówi się o tym często, ale to margines. Najczęściej wybuchają one przez zaprószenie ognia, czy przez nieumyślne zachowania, jak np. palenie ognisk. W województwie lubelskim najczęściej pali się na peryferiach. W samym Lublinie były przypadki na ul. Poligonowej, czy między Czubami, a starym lasem - dodaje bryg. Michał Badach.

Niestety, ofiarami licznych pożarów najczęściej stają się zwierzęta, które nie są w stanie uciec przed ogniem. Internet obiegły zdjęcia, na których pokazano zwęglone zwłoki jeży, zająców czy saren.

– Zdarzały się takie przypadki. Chodzi np. o domowe zwierzęta, jak psy czy koty. Nie mają takiego instynktu, który pozwoliłby im uciec przed ogniem. Co więcej, z ostatnich lat znamy przypadki, gdy ginęli ludzie. Był to np. strażak, który gasił pożar w sąsiednim województwie - wylicza Badach.

W ostatnim tygodniu nie było dnia, w którym strażacy nie musieliby wyjeżdżać do płonących traw.

– Od 2 do 8 kwietnia zanotowaliśmy 26 pożarów. Wybuchły najprawdopodobniej przez podpalenia i nieostrożność przy obchodzeniu się z ogniem, czyli tzw. zaprószenie. Od poniedziałku do środy wyjeżdżaliśmy do pożarów traw dziesięciokrotnie – dodaje bryg. mgr inż. Krzysztof Morawski, rzecznik komendy straży pożarnej w Puławach.

Jak informuje bryg. Badach, w ciągu ostatnich dwóch lat interwencje przy gaszeniu nieużytków stanowiły połowę wszystkich wyjazdów lubelskich strażaków. Jednocześnie, do rzadkości należą przypadki zgłoszenia podpaleń.

- Dostaliśmy taką informację dwa razy: w 2016 i 2017 r. W 2018 nie było takiego zgłoszenia - informuje Robert Gogola ze Straży Miejskiej w Lublinie.

ZOBACZ TEŻ: Tragicznie zakończyło się wypalanie traw w we wsi Kochanówka pod Lidzbarkiem Warmińskim, gdzie przed ogniem z płonącego pola nie zdążył uciec mężczyzna. Kobieta, która mu towarzyszyła, jest w stanie ciężkim:

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski