Plakaty wyborcze kandydatów wciąż zaśmiecają Lublin

Pierwszy mandat mógłby powędrować do Zbigniewa Wojciechowskiego, który uśmiecha się do przechodniów m.in. z latarni przy ul. Narutowicza. Wojciechowski, który został ostatecznie zastępcą prezydenta, a w czasie kampanii deklarował zażartą walkę z bałaganem w Lublinie, z zaskoczeniem przyjął wiadomość o nie sprzątniętym plakacie.

- Wolontariusze już na drugi dzień po wyborach zdejmowali moje plakaty. Robiliśmy to jako pierwsi. Jeśli jakiś plakat się ostał to jest to zwykłe przeoczenie - mówi zastępca prezydenta. I dodaje: - Niezwłocznie go usunę.

Prawdziwym zagłębiem zapomnianych plakatów był rejon skrzyżowania ul. Bronowickiej i Skibińskiej. W czwartek rano wisiały tam m.in podobizny dwóch obecnych radnych.

- Tak. Wiem o tym. Moja brygada już tam posprzątała. Przepraszam, to było moje zaniedbanie - powiedział Marcin Pogorzałek, radny PiS.

Na tej samej latarni wisiał też plakat Zbigniewa Jurkowskiego z PO. - Wydawało mi się, że już wszystkie sprzątnąłem - powiedział zaskoczony radny. Samorządowiec oddzwonił niespełna godzinę później i oświadczył: - Melduję, że już go usunąłem.

Nie tylko oni zapomnieli posprzątać po kampanii. Swoich plakatów nie usunęli m.in.: Monika Kwiatkowska, Piotr Kowalczyk (okolice Galerii Lubelskiej) czy Zdzisław Podkański (al. Kraśnicka).

Co na Straż Miejska? - W tej chwili sporządzamy dokumentację miejsc, w których wiszą materiały wyborcze - informuje Ryszarda Bańka, rzeczniczka lubelskiej Straży Miejskiej.

Pierwsza tura wyborów odbyła się 21 listopada. Zgodnie z ordynacją wyborczą, komitety miały 30 dni od zakończenia głosowania na usunięcie wszystkich plakatów. Spóźnialscy mogą liczyć na "nagrodę" w postaci mandatu wartego nawet 500 zł. Gdyby strażnicy miejscy od razu chcieli karać zapominalskich, mieliby co robić.