Wicemistrzostwo Polski, awans z grupy Eurocup i przebrnięcie dwóch kolejnych rund play-off tych rozgrywek - tak wyglądał poprzedni sezon w wykonaniu akademiczek z Lublina.
U progu nowego można mieć spore obawy, czy aby na pewno tamte sukcesy uda się powtórzyć. Co prawda w drużynie zostały podstawowe zawodniczki z ubiegłej kampanii, czyli Aleksandra Stanaćev i Natasha Mack, lecz ich dobra gra to zdecydowanie zbyt mało, aby myśleć o nawiązaniu do osiągnięć sprzed roku.
- Potrzebujemy graczy, bo nie da się grać cały sezon w ósemkę. Nie raz będzie to tak wyglądało, bo Mack czy Stanaćev nie są w stanie zawsze grać na tak wysokim poziomie, jak do tej pory - komentował po przegranym starciu z Panathinaikosem Ateny szkoleniowiec gospodyń Krzysztof Szewczyk.
27 października akademiczki nie sprostały Greczynkom we własnej hali. Porażka 37:51 chluby nie przyniosła, a wręcz przeciwnie. Był to jeden z najsłabszych meczów w ich wykonaniu w tym sezonie. Lublinianki zrehabilitowały się tydzień później, kiedy to pokonały Crvenę Zvezdę Belgrad 83:57, dzięki czemu aktualnie zajmują 2. miejsce w grupie A.
Teraz przed zielono-białymi pierwszy wyjazd. Dzisiaj o godzinie 17:00 zagrają w Izraelu z tamtejszym Ramatem Hasharon. Drużyna rywalek póki co jest ostatnią siłą w gronie czterech ekip walczących o dwa miejsca premiowane pewnym awansem do kolejnej fazy, ale same wyniki mogą być nieco mylące.
Ramat w Belgradzie uległ zaledwie jednym punktów (88:87), z Panathinaikosem przegrał natomiast 62:76. O lekceważeniu mowy być zatem nie może.
- Gra Ramatu jest oparta o dwóch amerykańskich graczy podkoszowych oraz o rzuty trzypunktowe zawodniczek obwodowych. Musimy być na to przygotowani - zwraca uwagę Krzysztof Szewczyk.
Lublinianki udały się do Izraela mając swoje kłopoty. W miniony weekend dosyć niespodziewanie w ramach rozgrywek krajowych przegrały u siebie z Politechniką Poznań 50:79. Choć tak naprawdę trzeba się zastanowić, czy aby na pewno była to duża niespodzianka. Dla akademiczek była to już trzecia porażka w szóstym spotkaniu ligowym. Wcześniej nie sprostały we własnej hali Zagłębiu Sosnowiec (71:79).
- Wprowadziliśmy w drużynie kilka zmian i miejmy nadzieję, że one poskutkują. Musimy być zdecydowanie agresywniejsi na parkiecie - diagnozuje trener Szewczyk.
Podobnego zdania jest także zawodniczka Polskiego Cukru, Anna Wińkowska.
- Na pewno musimy wejść mocno zmotywowane, żeby odciąć się od poprzednich meczów. Przede wszystkim chcemy skupić się na zagrywkach, żeby wykrzesać z siebie sto procent energii. Najważniejsze jest, żeby każda zawodniczka wrzyszła odpowiednio zmotywowana, a zespół walczył o każdą piłkę. Będzie to ciężki mecz, ale uważam, że rywal jest w naszym zasięgu. Wszystko zależy od nas samych - uważa środkowa.
Długo nie odpoczną
Trzy dni po starciu w Izraelu akademiczki czeka kolejne starcie, ale już na krajowym podwórku. W niedziele zielono-białe zmierzą się na jej terenie ze Ślęzą Wrocław. Podopieczne trenera Arkadiusz Rusina mają identyczny bilans co lublinianki, czyli 3-3. Pierwszy gwizdek o godzinie 18:00.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?