Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobrzękiwanie szabelką na cudzy koszt

Jan Pleszczyński
Na szczęście, przeszło to bez większego echa, bo rzeczywiście nie ma o czym mówić. Ale w felietoniku, z braku lepszego pomysłu, mogę do tego wrócić. Chodzi o podatki. A konkretnie o namawianie, żeby podatków nie płacić.

To, że takie pomysły ma dyrektor jednej z najbardziej wpływowych rozgłośni radiowych, jakoś szczególnie mnie nie dziwi. Przez 20 lat zdążyłem się przyzwyczaić. Gorzej, że dyrektora rozumieją niektórzy posłowie. Mam jednak nadzieję, że i ich nikt nie potraktuje poważnie.

Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co by się stało, gdybym posłuchał i rzeczywiście podatku nie zapłacił. Przecież byłby to mój finansowy koniec. Aż zimno mi się robi na samą myśl, co by mi urząd skarbowy zgotował. Nie wspomnę już o tym, że z płaconych przez nas podatków żyje całkiem sporo ludzi. Wielu z nich to emeryci albo osoby z różnych przyczyn niezdolne do pracy. Ale o takich drobiazgach nie trzeba przecież myśleć. Grunt, że wredne państwo się zawali.

Przy okazji tej farsy zastanawiam się, czy ktoś z popierających apel o niepłacenie podatków sam ich nie zapłaci. Czy też tylko podpuszcza innych, a sam pierwszy pobiegnie do urzędu skarbowego. Bo doświadczenie życiowe mi podpowiada, że ci, co naprawdę w jakiejś sprawie wypowiadają państwu posłuszeństwo, raczej nie namawiają do tego innych i liczą się z konsekwencjami.

Pamiętam, jak kilka lat temu dziennikarzy, pracowników uczelni i wielu innych objęła tzw. ustawa lustracyjna. Niektórzy uważali, że jest słuszna, w innych budziła stanowczy sprzeciw. Nie chodzi mi tutaj o to, by rozstrzygać, czy była dobra, czy zła. Zdania są podzielone i za każdym stanowiskiem przemawiają jakieś racje. Chcę tylko przypomnieć, że ci, którzy zdecydowali nie poddać się lustracji, raczej nie namawiali nikogo, żeby zrobił tak samo. Bo za niedopełnienie tego ustawowego obowiązku groziła utrata pracy.

Ci, co autolustracji odmówili, robili to na własny rachunek, wiedząc na co się narażają. Wszystko się dla nich dobrze skończyło, ale mogło potoczyć się zupełnie inaczej.

Apele o niepłacenie podatków to takie pobrzękiwanie szabelką. Eter wszystko przyjmie. Naprawdę przykre jest tylko to, że ewentualne koszty tego pobrzękiwania zapłaci zupełnie ktoś inny. Nie ci, co brzęczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski