Pociągi wróciły na linię nr 7. Do Szczecina podróż trwa blisko 13 godzin

W niedzielę pociągi wróciły na linię numer 7 łączącą Lublin z Warszawą. Jedną z pasażerek składu z godziny 11.40 była pani Klara. – Studiuję w Warszawie. Jeżdżę z Lublina 2 – 3 razy w miesiącu - mówi.

Przez ostatnie 2,5 roku, od kiedy tory zostały zamknięte na czas remontu, kobieta koleją (objazd przez Łuków) jeździła sporadycznie. Wybierała autokary. – Ale pociąg jest wygodniejszy. Cieszę się, że wrócił, ale czas podróży nie zachwyca – mówi.

Na razie linią nr 7 pociągi jeżdżą tylko po jednym torze. Dlatego najszybszy skład dociera do stolicy w 2 godziny i 16 minut, ale inne w np. 2 godziny i 40 minut. To wolniej niż przed rozpoczęciem remontu.

Pociągi na „siódemkę” wróciły wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy, a ten nie jest – delikatnie mówiąc – idealny. - Kilka razy w roku jeżdżę do Wielkopolski i na północ Polski. Nowy rozkład jazdy jest znacznie gorszy i mniej wygodny dla pasażerów – ocenia jeden z czytelników.

Lubelski włóczęga

Chodzi na przykład o pociąg do Szczecina. Skład Bolko wyjeżdża o godzinie 5 rano i do stacji finalnej dociera po 12 godzinach i 40 minutach. – Jeśli nie będzie miał opóźnień – zaznacza czytelnik.

Podróż trwa tak długo, bo pociąg jedzie przez pół kraju: Kielce, Katowice, Wrocław, Zieloną Górę...

15 minut po Bolku z Lublina wyjeżdża Hetman... do Wrocławia. I tu kolejne zaskoczenie, bo Bolko do stolicy Dolnego Śląska jedzie 7 godzin i 36 minut, a Hetman 9 godzin i 24 minuty.

Problemy są też z Poznaniem. Jest jeden bezpośredni pociąg dziennie z Lublina. Wyjeżdża o godzinie 17.15 i na miejscu jest 3 minuty po północy. – Co można załatwić o tej godzinie? – pyta czytelnik.

Takich głosów jest znacznie więcej. Pasażerowie narzekają, że w rozkładzie nie ma bezpośrednich połączeń z Lublina do Gdańska, Kołobrzegu (od lat były) czy Łodzi.

Nie zawsze optymalnie

Agnieszka Serbeńska z zespołu prasowego PKP Intercity tłumaczy, że „połączenie bezpośrednie” to nie to samo co „optymalna trasa”. Trasy przejazdów są tak nakreślone, aby z miejscowością docelową połączenie mieli też pasażerowie z innych, nie zawsze najbliższych miast.

- Pociąg IC Bolko relacji Lublin – Szczecin – Lublin skierowany trasą przez Katowice, Opole i Wrocław, zapewni dojazd do celu podróży różnym grupom pasażerów. Np. mieszkańcy Kielc i Radomia otrzymają atrakcyjne czasowo połączenie bezpośrednie do Legnicy, Zielonej Góry i Szczecina, natomiast mieszkańcy Lublina zyskają połączenie w kierunku Szczecina – tłumaczy Serbeńska i dodaje, że np. od dawna TLK Branicki jadący z Krakowa do Gdyni zatrzymuje się też w Białymstoku i Olsztynie. - Pomimo takiego kształtu trasy zapewnia np. bezpośredni dojazd z Warszawy i Krakowa do Giżycka lub z Trójmiasta do Białegostoku – tłumaczy Serbeńska.

Dlatego też 15 minut po składzie Bolko z Lublina wyrusza Hetman. - Trasa pociągu Hetman i Bolko na odcinku Lublin – Wrocław pokrywa się zaledwie na ostatnich 80 km, tj. między Opolem a Wrocławiem – informuje Serbeńska.

Jeśli chodzi o brak połączenia Lublina z Trójmiastem, to jest to spowodowane „układem torowym węzła warszawskiego”. - Wyjazd z Warszawy do Lublina, jak i do Trójmiasta, odbywa się przez Warszawę Wschodnią, co oznaczałoby, że pociągi z Lublina do Trójmiasta kursowałyby z pominięciem stacji Warszawa Centralna. Uruchamiany jest tylko jeden pociąg sezonowy TLK Mierzeja, który jest pociągiem nocnym i jest kierowany dłuższą trasą przez Bydgoszcz. Jadące tą trasą pociągi dzienne byłyby nieatrakcyjne czasowo z powodu dużego wyboru innych szybszych połączeń między Warszawą a Trójmiastem – informuje Serbeńska.