Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Początki aparatu bezpieczeństwa w woj. lubelskim

Justyna Dudek
Lublin, jako największe miasto na zachód od Bugu, zajęte przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 r., stało się nieoficjalną stolicą „Polski Lubelskiej”. W następstwie tego zostało wraz z całym regionem kolebką aparatu bezpieczeństwa, odpowiedzialnego za zwalczanie wszelkich form oporu społeczeństwa wobec władzy instalowanej przez komunistów.

Początki…

26 lipca 1944 r. do Lublina przeniósł się Resort Bezpieczeństwa Publicznego (RBP), powstały dzień wcześniej w Chełmie. Był on jednym z trzynastu ministerstw powołanych do życia przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Krótkotrwałe walki o Lublin nie przyniosły znacznych zniszczeń wśród budynków mieszkalnych. Przy ulicy Krótkiej, Jasnej, Spokojnej, Chopina czy Krakowskie Przedmieście rozlokowała się nowa komunistyczna administracja.

1 sierpnia 1944 r. kierownikiem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (pierwotnie nazywał się Wydział Bezpieczeństwa Publicznego na województwo i miasto Lublin) mianowano pochodzącego ze Lwowa ppor. Henryka Palkę, przedwojennego komunistę i oficera polityczno-wychowawczego 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Tę datę przyjmuje się za początek struktur aparatu bezpieczeństwa na Lubelszczyźnie. Palka tyko miesiąc kierował urzędem. Później otrzymał zadanie zorganizowania pracy najważniejszej operacyjnej komórki WUBP w Lublinie, czyli Kontrwywiadu. Do końca 1944 r. WUBP w Lublinie kierowali jeszcze: mjr Teodor Duda - działacz komunistyczny z powiatu tomaszowskiego i mjr Stanisław Szot - partyzant Armii Ludowej, późniejszy I sekretarz PPR w Lublinie.

W Lublinie, oprócz WUBP, swoją siedzibę miał także Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, a do początków 1945 r. także RBP, przemianowany 1 stycznia 1945 r. na Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Na rogu ulicy Krótkiej 4 i Jasnej 8, w nowoczesnej modernistycznej kamienicy wzniesionej pod koniec lat trzydziestych, ulokował się WUBP w Lublinie. Zaś w sąsiadującej z nim budynku przy Krakowskim Przedmieściu zamieszkali funkcjonariusze urzędu. Do końca 1944 r. w samym WUBP w Lublinie znalazło zatrudnienie 183 osoby, a w całym aparacie bezpieczeństwa w województwie lubelskim ponad dziewięćset osób.

Funkcjonariusze

Do pracy w bezpiece garnęli się przede wszystkim bardzo młodzi ludzie, zwłaszcza że początkowo oznaczała ona zwolnienie z obowiązkowej służby wojskowej. W znacznej większości byli to etniczni Polacy, jednak w ówczesnym społeczeństwie utrwalił się pogląd o znacznym wpływie mniejszości narodowych, a nawet ich dominacji. W większości pochodzili z Lubelszczyzny, z rodzin chłopskich, rzadziej z robotniczych, co wynikało ze specyfiki społeczeństwa regionu. Byli słabo wykształceni. Przeważnie ukończyli kilka klas szkoły powszechnej. Tylko nieliczni przed wojną działali w ruchu komunistycznym lub walczyli w szeregach Armii Ludowej. Żołnierzy AK nie przyjmowano, aczkolwiek nieliczni akowcy znaleźli się w strukturach bezpieki, a pojedyncze osoby pełniły w MBP stanowiska kierownicze. Były to jednak nieliczne wyjątki. Inni z kolei akowcy przenikali do struktur bezpieki, aby przekazywać informacje polskiemu podziemiu.

„Kujbyszewiacy”

Przygotowanie przyszłych kadr do aparatu bezpieczeństwa rozpoczęto już w 1944 r. na terenie ZSRS. W połowie sierpnia 1944 r. do Lublina przyjechali „kujbyszewiacy” - osoby przeszkolone na specjalnym kursie NKWD w Kujbyszewie. Poznali na nim tajniki pracy operacyjnej i śledczej, a ponadto kształtowano w nich odpowiednie podejście ideologiczne i polityczne. Rekrutowano ich spośród żołnierzy Wojska Polskiego, tworzonego pod egidą komunistów na terenie ZSRS, Polskiego Samodzielnego Batalionu Specjalnego, a także z Armii Czerwonej. Wśród czerwonoarmistów znajdowali się zarówno obywatele sowieccy jak i polscy. W przypadku tych pierwszych zwracano uwagę, aby posiadali polskie korzenia lub władali językiem polskim. Z tym ostatnim bywało różnie. Niektórzy do końca swojej pracy w bezpiece mieli problem z płynnym mówieniem i pisaniem po polsku. Pochodzili z województw wschodnich II RP lub różnych regionów ZSRS, ale znajdowali się tam również przedwojenni mieszkańcy Lubelszczyzny. Z liczącej ponad 200 kursantów grupy do bezpieki w województwie lubelskim do końca 1944 r. skierowano co najmniej dwudziestu pięciu „kujbyszewiaków”. Powierzono im głównie funkcje kierownicze. Gdy w styczniu 1945 r. ofensywa Armii Czerwonej ruszyła na zachód, część lubelskich „kujbyszewiaków” na czele Grup Operacyjnych wyruszyła w inne regiony Polski, aby tam zakładać urzędy bezpieczeństwa. Nazywano ich „awangardą UB”, choć jednoznaczna ocena ich pracy pozostaje problematyczna. Cześć z nich rzeczywiście zrobiła kariery w aparacie bezpieczeństwa i zajmowała ważne funkcje w strukturach aparatu bezpieczeństwa, tudzież przyczyniła się do znaczących sukcesów bezpieki w walce z podziemiem. Niektórzy służyli bardzo krótko, ponieważ zginęli z rąk podziemia. Innych po niedługim czasie zwolniono z pracy w skutek różnego rodzaju nadużyć. Wśród nich znajdziemy również takie osoby, które podjęły współpracę z podziemiem niepodległościowym (przykład Lesława Gawalewicza z WUBP w Rzeszowie).

Działalność

W pierwszym okresie swojego istnienia bezpieka opierała się na pomocy sowieckiego NKWD, który prowadził szereg działań wymierzonych w struktury Polskiego Państwa Podziemnego, aresztował i werbował agenturę. W każdym urzędzie osadzono sowieckiego doradcę. Z pomocą NKWD terroryzowano miejscową ludność. Do końca 1944 r. bezpieka w województwie lubelskim aresztowała ponad sześć tysięcy osób. Osadzano ich między innymi w więzieniu na Zamku w Lublinie. Tak jak w okresie niemieckiej okupacji, tak po 1944 r. zamek stał się miejscem kaźni żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Pierwszych akowców rozstrzelano tam w listopadzie 1944 r.

Bezpieka budowała własną sieć agenturalną. W końcu 1944 r. liczba konfidentów lubelskiego aparatu przekroczyła tysiąc osób. Jednak gros informacji, które czerpał aparat bezpieczeństwa o polskim podziemiu niepodległościowym pochodził jednak w tym czasie głównie ze śledztw. Mjr Roman Romkowski (kierownik kontrwywiadu RBP) powtarzał jednak, że „Miernikiem pracy jest nie liczba aresztowanych, lecz ilość agentury”.

Bezpieka budziła w społeczeństwie przerażenie. Jej funkcjonariusze z brutalnością prowadzili śledztwa. Sami zaś popełniali przestępstwa. Zdarzało się, że ich również dosięgała ręka sprawiedliwości. W grudniu 1944 r. Wojskowy Sąd Garnizonowy w Lublinie skazał na karę śmierci dwóch pracowników MUBP w Lublinie za rabunki. Wyroki wykonano. Zdarzenie to należy raczej zaliczyć do wyjątkowych.

Gdyby nie obecność Armii Czerwonej, wojsk NKWD, które wspierały polski aparat bezpieczeństwa zdobycie władzy przez komunistów byłoby niemożliwe. Dopiero w 1947 r. odwołano doradców sowieckich z urzędów powiatowych, jednak aż do 1956 r. urzędowali w ministerstwie. Kolejne lata istnienia aparatu bezpieczeństwa przyniosły rozrost strukturalny i osobowy. MBP stało się potężną instytucją, które dysponowało ogromnymi środkami finansowymi. Gdy rozbito polskie podziemie niepodległościowe i opozycję polityczną, przyszła kolejnej na inne instytucje i obszary życia. Niemal wszystkie grupy społeczne w różnym wymiarze doświadczyły represji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski